Pokonać smutek i ból
Smutek i ból są nieodłączną częścią życia. Prawdziwy smutek i głęboki ból, nie te chwilowe, tylko te długotrwałe, o egzystencjalnych korzeniach. Trudno je pokonać sztuczną wesołością, płytką radością, chwilami zapomnienia, po których problem nie znika, lecz zdaje się narastać. Trudno z nimi żyć bez oparcia się na czymś trwałym, sprawdzonym. Negatywne emocje prędzej czy później potrafią dotknąć każdego z nas. To one są źródłem narastającego zjawiska samobójstw w pozornie szczęśliwych, bogatych społeczeństwach, które dotyka zwłaszcza ludzi młodych. To one skłaniają ludzi chorych, samotnych, starych do ucieczki i poddania się - do eutanazji. Ból fizyczny wsparty bólem psychicznym czy duchowym zdają się być dla niektórych nie do przebrnięcia.
Ludzie cierpiący szukają pocieszenia na różne sposoby. W rozmowie, we wspólnym przebywaniu, w drobnych gestach. Każdy z nas zadaje sobie, a przynajmniej powinien to czynić, pytanie: co dzisiaj może mnie pocieszyć i dać mi solidne oparcie w trudnościach życia? Polityka, postęp naukowy, techniczny, rzeczy, używanie życia, brak ograniczeń, pieniądze, świat wirtualny?
Pocieszenie może przyjść nie tylko w mniej czy bardziej świadomym kontakcie osobowym. Może być nim nawet samotna wędrówka górska, interesująca lektura, kąpiel w morzu czy szczególnie trafiająca do czyjegoś serca piosenka. Człowiek zdaje się oczekiwać pocieszenia jako czegoś bardzo ludzkiego. Zdarzają się jednakże filozofowie i myśliciele - na przykład niektórzy przedstawiciele szkoły Freuda - głoszący zbyteczność pocieszenia, które ich zdaniem pogrąża nas w utopijnej rzeczywistości. Głoszą oni konieczność znoszenia beznadziejności życia „bez znieczulenia”. Przyjmowania do wiadomości, że poczucie bezsensu, zniechęcenie, smutek, ból są czymś normalnym i trzeba je zaakceptować i nie starać się ich przezwyciężać. Czy taki pesymizm nam odpowiada?
Autorem niewielkiej objętościowo książki Uzdrawiająca siła pocieszenia jest o. Anselm Grün OSB, doświadczony mnich, psycholog i kierownik duchowy. Patrzy on na pocieszenie w dwojaki sposób: z punktu widzenia psychologicznego i chrześcijańskiego.
Tym, co nas pociesza, jest miłość, obdarzająca nas nadzieją tu i teraz. Ona rozjaśnia dziś moją ciemność nadzieją, pozwalając mi odnaleźć sens pośród bezsensu, doznać pociechy wśród smutku i znaleźć oparcie w sytuacji, w której grunt usuwa mi się spod nóg.
Miłość rozumiana jednak nie jako często obecnie do niej sprowadzany seks, ale znacznie szersze i trwałe uczucie. Propozycja Anselma Grüna to próba poszukiwania tej miłości wokół siebie, w tym, co lubimy, co sprawia nam radość, mobilizuje, cieszy. W kontaktach z innymi. To refleksja nad przyczynami poczucia zagubienia, smutku i egzystencjalnego bólu, pojawiającymi się w naszym życiu. Mają to nam ułatwić przemyślenia, które zakonnik snuje w oparciu o prace dwóch myślicieli: Świętego Tomasza z Akwinu i Ewagriusza z Pontu. Ten pierwszy był filozofem i teologiem o bardzo humanistycznym nastawieniu, które często ginie w chłodnym, naukowym analizowaniu systemu filozoficznego jego autorstwa. Ewagriusz z Pontu był z kolei uczonym mnichem żyjącym 850 lat przed Akwinatą, odwołującym się do myśli Platona. Żył jako mnich na Pustyni Egipskiej i jemu zawdzięczamy rozpropagowanie myśli ojców pustyni w świecie wschodnim i zachodnim. Uchodzi on za jednego z najwybitniejszych znawców psychologii wśród mnichów. Uzupełnieniem lekarstw na ból i smutek proponowanych przez te dwie wybitne postaci Kościoła są osobiste doświadczenia Anselma Grüna, zebrane w formę dziesięciu pocieszeń, które stosuje on we własnym życiu. Autor proponuje nam jednak szukać tego, co dla nas samych może być formą pocieszenia, jest bowiem pewien, że każdy coś takiego posiada. Trzeba to tylko odkryć.
O. Grün ma swój niepowtarzalny styl pisania. Pisze jasno i prosto, ale nie prostacko. Posługuje się czasami wzniosłymi sformułowaniami, ale przede wszystkim stara się w prostych słowach i przykładach pokazywać konkretną realizację idei. Wykazuje zrozumienie dla ludzkiej słabości, trudów życia, które potrafią przytłaczać. Przedstawia swoje propozycje i przemyślenia z łagodnością i życzliwością, proponując zawsze poszukiwanie własnego sposobu na radzenie sobie z trudnościami. Teksty wspiera często cytatami, sięgając do dorobku różnych myślicieli, filozofów i twórców. Zachęca do głębszej refleksji w wyciszeniu i spowolnieniu, tak dzisiaj niemodnych.
Czym jest egzystencjalny smutek? Jak się wyraża? Co może być jego przyczyną? Te pytania padają na początku książki. Jednym z często spotykanych powodów egzystencjalnego niepokoju i cierpienia jest fakt, że nie spełniły się/nie spełniają nasze wyobrażenia. Dziś, w dobie mediów, skutecznie wmawiających nam różnorakie potrzeby i rozdmuchujących oczekiwania, jest to nagminne. Chcielibyśmy być jak „bogowie”: ważni, doceniani, podziwiani jak bohaterowie seriali, gwiazdy pop-kultury, idole. Widzimy tylko jedną stronę ich życia, a i tak pragniemy tej namiastki bycia szczęśliwym. Brak spełnienia skłania do ucieczki w fantazję, iluzje, złudzenia, a przepaść między nimi a realnym życiem potrafi być ogromna i napawać bólem oraz smutkiem. Wielu ludzi czuje się zranionymi, zlekceważonymi i niedocenianymi, a są tak wiele warci. Cierpimy często dlatego, że ranią nas inni, którzy - naszym zdaniem, wynikającym z błędnego założenia - powinni dobrze wiedzieć, czego potrzebujemy.
O. Anselm omawia diagnozy i zalecenia mnicha-psychologa, jakim był Ewagriusz z Pontu. W przypadku Świętego Tomasza z Akwinu koncentruje się na terapii i zalecanych przez niego pocieszeniach, które mogą pozbawić nasze cierpienia ich mocy. Szczegółowo omawia siedem pocieszeń Świętego Tomasza, wśród nich takie jak sen odświeża umysł i ciało czy łzy przemieniają smutek.
Tymczasem doświadczenia, które nas spotykają, nie zawsze zależą od nas; od nas jednak zależy sposób w jaki je przeżywamy.
Poradnik o. Anselma Grüna czyta się bardzo dobrze. Nie jest tylko zbiorem teoretycznych rozważań, zawiera przykłady stosowania konkretnych zaleceń w życiu. Jest przede wszystkim skierowany do ludzi wierzących, religijnych, choć i ci, których nie drażnią religijne odniesienia mogą skorzystać z zawartych tu cennych psychologicznych wskazówek. Ciekawym rysem pisarstwa zakonnika jest zwracanie przez niego uwagi na wybrane słowa, na ich pochodzenie i znaczenie. Słowa bowiem często mówią znacznie więcej niż nam się pozornie wydaje.
Kto mocno stoi na ziemi, lepiej radzi sobie z negatywnymi emocjami. Człowiek taki nie zachwieje się tak łatwo, gdy dotkną go ból czy smutek.
Po co cierpienie? Jak Bóg może na nie pozwalać? Czy bezsens cierpienia nie jest dowodem na to, że Bóg nie istnieje? Czy Bóg pozwala...
"I przyśniła mu się drabina oparta na ziemi, a wierzchołkiem swym sięgająca nieba. Po niej wchodzili do góry i schodzili na dół aniołowie...