Dokładnie dwadzieścia lat po debiucie prozatorskim Anny Boleckiej „Leć do nieba” otrzymujemy powieść pod symbolicznym tytułem „Uwiedzeni”. Kolejny raz znana z zamiłowania do kresów, magicznych miejsc przecinania się kultur wielu narodów, tożsamości etnicznej czy językowej, autorka zabiera nas w cudowną podróż do początku dwudziestego wieku. Nie bez powodu oczywiście. To właśnie w tym okresie rodziły się najważniejsze dla przyszłości całej Europy ruchy polityczne, narodowe i społeczne.
Rozwój gospodarczy, a wcześniej naukowy tamtego okresu zrodził podwaliny dzisiejszego świata, wraz z całym złem, które doprowadziło do obydwu wojen. Nic więc dziwnego, że wówczas powstaje tak znamienne dzieło jak „Człowiek bez właściwości” Roberta Musila, które charakteryzuje w pewien sposób kondycję humanisty tuż przed wybuchem pierwszej wojny. Podobnie we wcześniejszych powieściach autorka „Białego kamienia” kreśli szeroką perspektywę geograficzną ograniczoną trzema miastami: Wiedniem, Monachium i Gdańskiem. Głównym bohaterem powieści jest Peter Mazurovsky, niedoszły student medycyny, przebywający w noclegowni domu opieki społecznej tzw. azylu dla bezdomnych, parający się sezonową pracą jako pomocnik bednarza, stróż w kostnicy czy pomocnik budowlany. Poznajemy go w 1909 roku w Wiedniu, gdzie jako dwudziestolatek przybył po ucieczce z domu, zabrawszy całe oszczędności swojej matki przeznaczone na remont domu i na posag dla młodszej siostry Eriki.
Nieznany ojciec Petera był podobno Niemcem, a przynajmniej tak utrzymywała jego rodzicielka. Ówczesna stolica monarchii austrowęgierskiej była konglomeratem wielu narodowości, wśród których przeważali Austriacy i Niemcy, ale wielu było również Czechów, Żydów ze wschodu i Polaków. Cała ta zbieranina posługiwała się różnymi językami, choć najczęściej porozumiewali się między sobą rodzajem żargonu będącego mieszanką niemieckiego, jidysz, czeskiego i polskiego. Właśnie w tej samej noclegowni zamieszkiwał Alois Trapp, nieśmiały Austriak o przeciętnych zdolnościach malarskich, wątłym zdrowiu, który jednak zdradzał pewne zdolności przywódcze.
Bardziej niż obrazy i pocztówki popularnością cieszyły się jego przemowy w noclegowni o charakterze radykalnie nacjonalistycznym. Podczas rozmowy ze świeżo upieczonym lekarzem Oskarem Kafką wręcz ostentacyjnie wygłasza potrzebę oczyszczenia świata z wszystkich zgubnych przyzwyczajeń: sumienia, miłosierdzia i współczucia, które powinno się odbyć w morzu ognia i rzekach krwi. Toż to prawie sam Adolf Hitler. W kolejnej odsłonie spotykamy Petera w Monachium w przeddzień wybuchu wojny, gdy postanawia zaciągnąć się do niemieckiego wojska. Tutaj wypowie znamienne dla całej książki słowa o oczyszczającej sile wojny, na którą ludzkość czekała z utęsknieniem. Po wielu wojennych perypetiach nasi bohaterowie spotkają się ponownie w szpitalu wojskowym, gdzie trafiają ranni od wybuchu gazu. Opiekę nad nimi sprawuje sadystyczny doktor psychiatra Engelman, wierzący tylko w ludzkie ciało i nic poza tym, a we wszystkich pacjentach żołnierzach dostrzega samych symulantów, którzy są winni porażki Niemiec. Dzięki zastosowaniu jego nowatorskiej metody Trapp odzyska wzrok. Poznając bliżej życie Petera, dowiadujemy się również o jego miłosnych perypetiach z kelnerką Martą (to z czasów wiedeńskich), czy morfinistką i wielbicielką Robespierre’a Łucją z czasów jego pobytu w Gdańsku.
Kolejna powieść Anny Burzyńskiej „Uwiedzeni” to rozkosz dla miłośników powieści spod znaku francuskiego realizmu Balzaka, którzy nie przepadają za innowacjami formalnymi wszechobecnymi w dzisiejszej literaturze. Problematyką zaś zbliżona jest do austriackiej prozy awangardowej z początku wieku XX, a najbardziej do wspomnianego już Roberta Musila z jego młodzieńczymi inicjacjami wychowanka Tӧrlessa, czy doświadczeniami schyłku wieku Urlyka.
Miłość i dzieje niezwykłej przyjaźni w bombardowanej Warszawie, ucieczka grupy chasydów tuż pod bokiem gestapo, śmiertelne zagrożenie i ocalenie, dramatyczne...
Realizm codzienności przemieszany z magią obrzędowości i poetyckim widzeniem najprostszych spraw oraz umiejętnością zawieszenia pomiędzy rzeczywistością...