Otwierać książkę – a właściwie luźny zbiór tekstów – pożegnaniem? Nieczęsta to praktyka w działalności literackiej, czytelnicy „Uwag osobistych” Mrożka mogą więc poczuć się zaskoczeni. W zeszłym roku, po ukazaniu się „Baltazara” i po quasi-romantycznej przemianie autora, podkreślonej tymczasową, jak się okazuje, zmianą imienia, pytali się wszyscy – czytelnicy, recenzenci, krytycy i uczeni – co dalej.
W jakim kierunku potoczy się teraz twórczość Sławomira Mrożka, jak udar mózgu i terapia mająca na celu przywrócenie zdolności mówienia i pisania wpłynie na literackie wybory znakomitego pisarza. I teraz, dzięki Noir sur Blanc, otrzymują wyznawcy Mrożka szczupły tomik zatytułowany skromnie – „Uwagi osobiste”, a zbierający teksty publikowane w latach 1997 – 2002 na łamach „Gazety Wyborczej”. Tomik, w którym najbardziej szokujący wydaje się wstęp; sześć wersów pożegnalnych.
Choć to pożegnanie „na wszelki wypadek” – brzmi jak rezygnacja z uprawiania zawodu literata, poddanie się, zapowiedź, że ciąg dalszy nie nastąpi. Zamiast powrotu do formy – regres. Odgrzane felietony natury ogólnej jako świadectwo bezradności twórczej? Z pewnością „Uwagi osobiste” to tomik potrzebny – potrzebny głównie po to, by nazwisko Mrożka nie zniknęło z rynku wydawniczego, pozwalający też na pożegnanie twórcy z wiernymi czytelnikami. To także sposób przyzwyczajenia odbiorców do nie-obecności – istnienia pisarza, który umiera jako autor. Po „Baltazarze” tliła się w czytelnikach nadzieja na możliwość przywrócenia literaturze wybitnego twórcy. Po „Uwagach osobistych” irracjonalna wiara w powrót Mrożka na literacką arenę pozostaje, ale coraz mniejsze są realne szanse takiej sytuacji. Czego – poza lakoniczną wieścią o stanie twórczych działań – możemy się po „Uwagach osobistych” spodziewać?
Książka jest zestawieniem króciutkich felietonów i kilku satyrycznych rymowanek. Mrożek, jeszcze przed udarem mózgu, komentował w ironiczny sposób rzeczywistość, odnosił się do najbardziej błahych wydarzeń, przeżyć związanych z uczestnictwem w internetowym czacie, rozważań na temat szczerości, gwiazd, marksizmu, literatury, wspomnień z dzieciństwa, myszy czy emigracji. Przeplatają się tu – i celowo w swoich wyliczeniach wprowadzam podobny melanż – sprawy przyziemne z ważnymi, małe z uniwersalnymi. Te felietony uzupełnia kilka opowiadań purnonsensowych, w których na pierwszy plan wybija się absurd i ironia, w których uwidacznia się też Mrożkowy talent satyryczny.
Cięte komentarze, brak skrupułów, surowa ocena świata (i – świata przedstawionego), uwagi czasem napastliwe, czasem dość łagodne – wszystko to, co znalazło się teraz w najnowszej publikacji Noir sur Blanc zaskakuje celnością, trafnością spostrzeżeń i idealnym doborem puent. Jest więc ten tomik przypomnieniem dawnego Mrożka, książką przepełnioną dobrze znanym stylem – drwiącym, bezlitosnym, ale i – co dziś nieczęsto zdarza się publicystom – nie tracącym literackiego przede wszystkim charakteru. Kpi sobie Mrożek nie tylko z realnych „bohaterów”, ale też z postaci z powieści. Próbuje swoich sił w pastiszu i parodii, powraca (powracał właściwie) do czynników komizmotwórczych, budując teksty ciekawe, zabawne, ale przede wszystkim dające wiele do myślenia.
Nie sposób tu wymienić całego repertuaru powracających tu tematów i stylów, faktem jest, że „Uwagi osobiste”, sylficzne i mozaikowe, są nie tylko świadectwem rzeczywistości przełomu wieków, ale i uniwersalną opowieścią o kondycji człowieka. Można jeszcze wspomnieć o pięknym wydaniu tekstów, które niegdyś ukazywały się na łamach prasy. Tomik zachwyca nie tylko zawartością, ale i wyglądem. Nowa książka – stare teksty. I oczekiwanie na literacki powrót Mrożka. Pozycja nie tylko dla wielbicieli tego autora.
O recenzyjnym epizodzie w bogatym życiu twórczym Sławomira Mrożka biografowie milczą, nawet sam autor nie wspomina nigdzie o swych związkach z teatrem...
W drugim tomie opowiadań najwięcej znalazło się utworów o postępie, nauce, czy raczej pseudonauce i szeroko pojętej, a tu wyśmianej nowoczesności. Drugą...