Droga Tachykardio!
Jak już zdążyłaś zauważyć, ostatnio zarzucam Cię listami, w których opowiadam Ci o polskiej literaturze. Tym razem nie będzie inaczej. No, przepraszam, ale dopadła mnie mania czytania polskiej literatury i nie zapowiada się, bym szybko skończyła. Tym razem słów kilka o powieści Uciekająca dziewczyna.
Samanta Greiger nie miała w życiu lekko. Wychowywała się w małym miasteczku Cedar City. Po śmierci matki dziewczyną opiekował się ojciec, który drugi raz się ożenił. Niestety, Sam nie dogadywała się z macochą. Po śmierci ojca nie czuje się dobrze we własnym domu. Podczas wypadu do lokalnego pubu, dziewczynę „odkrywa” pewien mężczyzna. Okazuje się on właścicielem lokalu „Uciekająca dziewczyna” w Las Vegas. Roztacza przed naszą bohaterką perspektywę pracy w swoim klubie. Sam nie zastanawia się długo. Zabiera wszystkie oszczędności, wsiada w autobus do Las Vegas i rozpoczyna swoją wielką przygodę. Jak się ona zakończy? O tym musisz przekonać się sama podczas lektury.
Na okładce widnieje informacja, że Uciekająca dziewczyna to „romans psychologiczny”. Przyznam bicia, że bladego pojęcia nie mam, skąd taka etykieta. Owszem, romans jest, jak najbardziej - w końcu główna bohaterka trafia do Miasta Grzechu. Ale z tą psychologią to… hm… nie wiem. Może nie mam pojęcia o psychologii (albo o literaturze), ale... nie potrafiłam jej nigdzie dostrzec. Fakt, mamy tutaj do czynienia z samotnością głównej bohaterki, która szuka miłości i akceptacji. Szuka kogoś, kto się nią zaopiekuje i będzie jej pilnować, by nie wpadała wciąż w finansowe tarapaty. I nie mam tutaj na myśli „sponsora”. Jest jeszcze Wirginia Coopers, której przeszłość ciągnie się za nią i w pewnym momencie daje o sobie znać.
Interesujące jest to, że polski autor akcję osadza poza granicami kraju. Dzięki temu bez wychodzenia z domu można wybrać się do hotelu Mirage, zobaczyć włoską fontannę Di Trevi, przejść się ruchliwym bulwarem obok Koloseum i głównego wejścia do Pałacu Cezara, zajrzeć do Casino Royale czy też wybrać się na rewię do Jubilee.
Kiedy odłożyłam książkę na półkę, po kilku godzinach zaczęło mi czegoś brakować. Chyba zżyłam się z Samantą i brakowało mi jej obecności. Na szczęście jest nadzieja na poznanie dalszych przygód młodej tancerki rewiowej Samanty Greiger.
Jeśli masz ochotę poznać świat Miasta Grzechu, przespacerować się jego uliczkami i potańczyć w rewii Jubilee, to ta książka jest jak najbardziej dla Ciebie.
Pozdrawiam
Archer