Peter Allison był zupełnie normalnym młodym człowiekiem. Bez szczególnych talentów czy pasji, nie mógł oprzeć się wrażeniu, że choć ma zaledwie 19 lat, jego życie nieuchronnie zmierza w kierunku przeciętności. Dość spontanicznie zdecydował się na wyprawę do Afryki. Chciał przeżyć coś niezwykłego i by osiągnąć swój cel, gotów był poświęcić rok swojego życia. Jeszcze nie wiedzieł, że Afryka skradnie jego serce i już wkrótce stanie się jego domem. Allison bowiem podjął pracę przewodnika, która nadała jego życiu nowych, niesamowitych barw.
Jak łatwo się domyślić, książka Ucieka tylko jedzenie stanowi zapis przygód, jakich autor doświadczył, wykonując swój niezwykły zawód. Kolejne rozdziały opisują najróżniejsze historie, które można czytać niezależnie od siebie. Całość opisana jest z dużą dozą humoru, choć można być pewnym, że w wielu sytuacjach autorowi nie było do śmiechu. Nie ulega wątpliwości, że kilkakrotnie jego przygody mogły zakończyć się poważnymi obrażeniami, a nawet śmiercią, z perspektywy czasu są to jednak opowieści, które turystom opowiada się najchętniej. Kilkakrotnie autor pozwoli czytelnikom również przyjrzeć się swojemu życiu „po godzinach pracy”. To interesujące spojrzenie na to, jak wygląda życie ludzi, dla których afrykański busz nie jest tygodniową atrakcją, lecz domem.
Początkowo wydawać się może, że książka to zlepek całkiem sympatycznych opowiadań, które przede wszystkim mają czytelnika rozbawić i od czasu do czasu zaskoczyć. Jak zresztą wiele innych książek, choćby wspomnienia sprzątaczki lub refleksje Niemca, który zamieszkał w Polsce. Jeśli jednak chodzi o stopień zgłębienia tematu, możemy spodziewać się co najwyżej ciekawostek w rodzaju: "słonie naprawdę boją się myszy". Dość szybko trzeba zmienić zdanie. W książce, i owszem, nie brakuje opowieści o „wpadkach” przewodnika czy też o różnych typach turystów, począwszy od tych, którzy „widzieli już wszystko” i trudno ich czymkolwiek zadowolić, aż po skrajnie entuzjastycznych, którzy proszą o postój przy niemal każdym drzewie czy krzaczku. Uważny czytelnik dość szybko zwróci jednak uwagę na naprawdę ciekawe fragmenty, opisujące afrykańską przyrodę. Wiele dłuższych wywodów pozwoli lepiej poznać fascynujące życie dzikich zwierząt. Praktycznie każdy widział już kiedyś lwa i ma o obyczajach tego zwierzęcia pewnepojęcie, kto jednak potrafi odpowiedzieć na pytanie, jakich zwierząt unika... sam lew? W jednym z rozdziałów poznamy również piękną historię powstania Botswany i opowieść o miłości pierwszego jej prezydenta - Seretse Khamy. Połączenie historii lekkich i zabawnych z bardziej wnikliwymi informacjami jest na tyle udana, że kolejne rozdziały czyta się z ogromnym zainteresowaniem, a nową wiedzę chłonie jakby mimochodem.
Aż trudno uwierzyć, że niegdysiejszy przeciętny nastolatek bez większych perspektyw dziś prowadzi życie pełne fantastycznych przygód, o których potrafi naprawdę ciekawie pisać. I choć wyprawa do Afryki z pewnością nie jest wyprawą do raju – trzeba przygotować sie na liczne trudności, z których pamiątki w postaci ugryzień i ukąszeń wydają się być najbardziej oczywiste, to po lekturze tej książki nabiera się chęci na prawdziwą afrykańską wyprawę, podczas której można by było podziwiać dziką przyrodę, o której autor tak pięknie pisze. I nawet, jeśli takiego marzenia nie uda nam się zrealizować, to już sama lektura książki przynosi miłośnikom natury i podróży sporą satysfakcję. Z pewnością warto po nią sięgnąć.