STRACH SIĘ NIE BAĆ
Spośród wszystkich gatunków literatury popularnej horror jest zawsze oceniany najniżej. Trudno się dziwić – kojarzy się przecież z wychodzącymi z grobów zombie, psychopatami mordującymi bez opamiętania i dziwacznymi potworami z głębin, ciemności czy kosmosu. Dochodzą do tego niesławne produkcje filmowe klasy B i już mamy potoczny obraz horroru w kulturze.
Antologia opowiadań nazwana dźwięcznie „Trupojad” stanowi zbiór tekstów napisanych w większości przez młodych, dwudziestokilkuletnich adeptów tego pośledniego gatunku. Całość oprawiona została w nieco tandetną obowiązkowo ociekającą krwią okładkę. Sięgając po tą lekturę spodziewałam się najgorszego, a więc mnóstwa krwi, sadyzmu, mutantów, ciemności, wrzasków i tak dalej. A tymczasem… otrzymałam świetnie napisane, często zabawne opowiadania traktujące z przymrużeniem oka nie tylko wymogi gatunku, ale i snobistycznych czytelników, którzy z zasady gardzą tego typu literaturą. Już Jarosław Grzędowicz, uprzedzając fakty, we Wstępie pisze: „horror to krzywe zwierciadło, które jednak musi odbijać rzeczywistość. To portret, który mówi prawdę o skrywanej naturze świata. Nie wysoko artystyczny bohomaz, który mówi cokolwiek, odkrywa banały, albo nie mówi nic.”
Autorzy zawartych w antologii opowiadań dokonali czegoś, czego najbardziej brakuje szczególnie w polskiej literaturze: opowiedzieli historie. Prawdziwe fabuły z krwi i kości (dosłownie). Jest tu wszystko, co potrzebne: początek, środek i koniec, narastające napięcie, zaskakujący finał, świetnie odmalowane postaci, które dobrze zapadają w pamięć. Szczególnie tytułowy Trupojad – młody człowiek, który na skutek urazu psychicznego stał się prawdziwym smakoszem martwego ludzkiego mięsa, pod warunkiem tylko, że dobrze skruszało w cmentarnej ziemi. Zakrada się nocami na cmentarz, by rozkopywać groby i wyjadać zwłoki. Robi tym samym sporo kłopotu miejscowemu Grabarzowi, który musi co rano po nim sprzątać rozrzucone fragmenty posiłku. Wezwanie policji nie jest mu na rękę, bo sam prowadzi własną zabójczą działalność, chowając swoje ofiary pod trumnami legalnych zmarłych. Czarny humor w doskonałym wydaniu. W opowiadaniach odbija się nasza codzienność, świat blokowisk, większych i mniejszych miast, współczesnych technologii. Horror czai się tu w klatce schodowej, banku, rodzinnym domu. Nie ma tu potworów, szaleńców, psychopatów. Są zwykli ludzie, nasi sąsiedzi, znajomi, którzy ukrywają to, kim tak naprawdę są lub mogą się stać. Na uwagę zasługuje świetnie napisana „Opowieść oszusta”. Oszustem jest sfrustrowany pracownik banku, który dla zabawy dopisuje do umów kredytowych, których i tak nikt nigdy nie czyta własne paragrafy. Kredytobiorcy podpisując umowę, nie wiedzą, że zgadzają się całować w tyłek swojego konsultanta na każde jego życzenie. Nie mają też pojęcia, że zrzekają się na jego korzyść własnej duszy…
Jak się to wszystko skończy? Warto przeczytać. Na koniec zostawiono, moim zdaniem, najciekawsze opowiadanie tomu. „Na południe od wtedy, na północ od teraz” Pawła Palińskiego choć dzieje się gdzieś na pustkowiach Stanów Zjednoczonych, poraża ogromem bezdusznego zła, które ma tu postać nieciekawego księgowego. Piekło, które zdaje się być nim samym paraliżuje tu tak jak głównego bohatera – narratora i świadka wydarzeń. Antologia jest gruba, liczy sobie ponad 400 stron. Wystarczy jej więc na kilka wieczorów. Opowieść mrożąca krew w żyłach przeczytana w samotności w przyciemnionym pokoju robi znacznie większe wrażenie niż obejrzenie w telewizji kolejnego miałkiego filmu przerywanego blokami reklamowymi. A do tego nie pozwala zasnąć, bo wyobraźnia „skażona” strasznymi opowieściami zacznie działać nocą, gdy zaczniecie nasłuchiwać dziwnych dźwięków dochodzących z mieszkań sąsiadów.
Książeczka do kolorowania dla dzieci z obrazkami przedstawiającymi poszczególne tajemnice rózańcowe....
Bogato ilustrowana książka dla najmłodszych dzieci zabierze je w świat bajek. Zapewni Twojemu dziecku wiele chwil zabawy i niezapomnianych przygód wraz z bohaterami książki. ...