Trzynaście miesięcy upiornych transportów, od lipca 1942 roku do 19 sierpnia 1943. Dzień po dniu, wagony pełne mężczyzn, kobiet i dzieci. Przywożone z całej okupowanej Europy. W jednym celu: na śmierć. Ostatniego dnia do Treblinki przywieziono 7. 600 osób z białostockiego getta. Tuż po powstaniu. Wszyscy zginęli.
Droga od rampy kolejowej i od fikcyjnego dworca – makiety, którą stworzono jedynie po to, aby łudzić ofiary, do komory gazowej, była krótka. Precyzyjnie odtworzona na planie Jankiela Wiernika, autora książki Rok w Treblince, wydaje się wręcz dróżką ukrytą za żywopłotem. Ostatnia droga prawie 900 000 ludzi, których zabito w Treblince.
Wieś położona sto kilometrów od Warszawy, Treblinka. Nieurodzajne gleby, z dala od ludzkich oczu. Na tyle blisko, że można było tam zbudować obóz, w którym dokonano masowego mordu. Zabito 900 000 ludzi. Gazami spalinowymi.
Obóz miał być „doskonałym miasteczkiem", gdzie szybko i sprawnie pozbawiano ludzi życia, nadziei i kosztowności. W odwrotnej kolejności. Wypędzani z wagonów, po długiej podróży – pociąg z Warszawy te 100 kilometrów czasami pokonywał w dwa dni. Żydów z Grecji wieziono bardzo długo – zmęczeni, wyczołgiwali się często spod trupów współtowarzyszy gehenny. Odbierano im bagaże, zapędzano krzykami do łaźni, która okazywała się komorą gazową. Treblinka działała tak szybko, że oprawcy nie nadążali z pozbywaniem się zwłok.
Początkowo składowane w dołach, wydzielały odór tak silny, że rozchodził się w promieniu dziesięciu kilometrów. Palone potem na rusztach, wymagały specjalnych technik palenia. Upiorne technologie zabijania i pozbywania się zwłok. I wszystko w imię ideologii.
Wójcik szczegółowo opisuje świat Treblinki. Unika nadmiernych emocji, posługuje się danymi i obrazami. Wyjaśnia, jak zawiązała się w obozie konspiracja, jak to się stało, że była w ogóle możliwa. Porusza ważny aspekt Treblinki jako miejsca zbrodni i grabieży. Tysiące wagonów wypełnionych złotem i kosztownościami, zrabowanymi zamordowanym, złote monety w błocie obozu i unoszące się wszędzie pieniądze. Ludzkie życie przeliczone na dolary. Upiorne wizje szaleńców.
Z Treblinki uciekło około 400 więźniów, przeżyło kilkudziesięciu. Zadawali sobie pytania: dlaczego nikt nie pomógł, dlaczego nie zbombardowano torów, dlaczego nie dostarczono więźniom broni? Dlaczego pozwolono na Treblinkę, choć Jan Karski mówił o niej wszędzie? Czy była tak straszna, że nikt w to nie mógł uwierzyć? Czy kilkudziesięciu strażników i zaledwie kilku esesmanów mogło dzień po dniu zabijać po kilka tysięcy ludzi?
O powstaniu w Treblince mówi się znacznie rzadziej niż o innych wydarzeniach z czasów Holocaustu. A przecież to powstanie na miesiąc wstrzymało machinę śmierci. Niewiele później zaprzestano eksterminacji ludzi w tym miejscu. Powstańcy odnieśli sukces. Spalili Treblinkę. Niemcy zaorali obóz i posiali łubin, chcieli zatrzeć ślady. Pozostało 20 hektarów ziemi przesiąkniętej ludzką krwią.
Badając czasy II wojny światowej, trzeba sięgnąć po Treblinkę 43. I odtworzyć, dzień po dniu, czas zbrodni, czas konspiracji, czas zwycięstwa. Spróbować zrozumieć, co się wtedy wydarzyło. A jeśli nie da się zrozumieć, to przynajmniej pamiętać.
Polecam.
Było ich 316. Elita wyszkolona do zadań specjalnych. Został jeden. Po latach opowiada jak było naprawdę. Czy jesteśmy gotowi go usłyszeć? - Zgadza się...
Przewrotny obraz władców Polski od Mieszka I po samego Edwarda Gierka! Może nie czeka nas wkrótce koniec historii, jaki wieszczył swego czasu Francis...
"Treblinka stała się najsprawniej funkcjonującym obozem śmierci w dziejach ludzkości."
Zaczął się rozładunek. Wrzaski, strzały, ponaglenia. Dantejskie sceny w skali makro... Brutalne wywlekanie ledwo żywych ludzi ze śmierdzących wagonów. Krzyki kobiet, ogłuszające wrzaski przerażonych dzieci. Zapewne tak wygląda piekło. Stosy nagich trupów, powykręcane ciała uduszonych, sterty bezpańskich już rzeczy.
Więcej