Tola Mankiewiczówna to pseudonim artystyczny wielkiej gwiazdy przedwojennej opery, operetki, teatru, kabaretu i filmu, Teodory Oleksy. Dziś już niemal zapomniana, w swoich czasach, cieszyła się wielką popularnością. Była zwykłą dziewczyną, urodzoną we wsi Bronowo ponad 100 lat temu. Szybko jednak się okazało, że mała Tola dysponuje wielkim talentem, którego nie wolno zmarnować. Nazywano ją "śpiewającą Tolą", ale gdyby nadal mieszkała na wsi, pewnie podzieliłaby los Janka Muzykanta. Na szczęście miała bogatego wujka w stolicy, który zainwestował w jej edukację. Tak to się zaczęło.
Ryszard Wolański przedstawia opowieść o niezwykłej kobiecie, która zrobiła wielką karierę dzięki swemu talentowi. Z wiejskiej dziewczynki stała się damą, nie czującą żadnych kompleksów na europejskich scenach operowych. Mamy szczęście w naszym kraju do takich śpiewaczych talentów.
Tola budziła zazdrość rywalek, gdyż nie uczestniczyła w salonowych intrygach, była ponad to. Co więcej, droga jej kariery zdaje się prosta, prowadzona z uśmiechem na ustach, bez skandali, omdleń i sensacji. Wyłania się za to obraz pogodnej, dobrej, miłej dziewczyny, która pomagała innym i przejmowała się losem swojego kraju. Osobiście dotykały ją przecież wydarzenia, które miały miejsce w tym burzliwym przecież okresie.
Ze stron książki Wolańskiego uśmiecha się do nas zrelaksowana, pewna siebie dziewczyna, która z gracją wciela się w kolejne role wytyczane jej przez los. Od przesadnych operowych kostiumów z mocnym makijażem i koszmarnymi zrośniętymi brwiami po fotosy ze znanych polskich filmów, na których wygląda niczym radosna Greta Garbo. Nie ma już dziś takich aktorek, które jednocześnie doskonale śpiewają i mają w sobie "to coś". Świadczy o nich talent, a nie artykuły w plotkarskich magazynach.
Publikację cechuje bogactwo faktografii, mnogość zdjęć, fotosów odgrzebanych w archiwalnych numerach magazynów, prywatnych albumach i zbiorach. Całość została przygotowana niezmiernie pieczołowicie, z dbałością o najdrobniejsze szczegóły. Autorowi na przykładzie Toli Mankiewiczówny udało się także pokazać historię Polski w kontekście jej podejścia do artystów, które to podejście nie jest do końca zdrowe. Dobry artysta to martwy artysta - sądzimy. Można wtedy go czcić, ale nie trzeba mu płacić…
Mankiewiczówna żyła długo. Umarła w 1985 roku, żegnały ją tłumy, a mimo to pamięć o gwieździe, zdaje się, przepadła. Kto dziś ją wspomina? Więcej wiemy o hollywoodzkich diwach niż o polskich aktorkach. Dobrze, że są książki, które potrafią tę pamięć zachować dla innych.
Rzetelna, a miejscami wręcz wstrząsająca opowieść o życiu wszechstronnego artysty, Eugeniusza Bodo. "Gra pan jak Bodo! Dlaczego? Bo do du...". To tylko...
Wieść, że wrócił do Warszawy, rozeszła się błyskawicznie. 11 grudnia, już trzeciego dnia pobytu w stolicy, zaproszono go do redakcji Życia Warszawy. W...