Mściciel
Zagadnienia związane z percepcją, postrzeganiem świata przez różnych ludzi są niezmiernie fascynujące. Lubię obserwować rozmaite reakcje na dany bodziec, lubię porównywać obrazy, jakie każdy z nas tworzy w myślach, filtrując rzeczywistość przez pryzmat swoich indywidualnych doświadczeń, systemów wartości czy poglądów. Dlatego też, choć głoszę wyższość słowa pisanego nad obrazem (to oczywiście subiektywna opinia, której jednak bronić będę do upadłego), to często sięgam po filmy będące ekranizacjami interesujących mnie tytułów.
Rzadko zdarza się proces odwrotny – film na tyle ciekawy bądź po prostu intrygujący, by skłonić mnie do lektury powieści w dalszej kolejności. Tak jednak było w przypadku obsypanego nagrodami mrocznego filmu braci Coen. Cztery statuetki Oskara zobowiązują i choć do wszelkich odznaczeń mam stosunek subiektywny, wiedząc, że ilość nie zawsze oznacza jakość, to zmusiłam się do wytrwania przez dwie godziny przed ekranem, na którym atmosfera była tak gęsta, że można ją było ciąć nożem, a zdeprawowanie przenikało duszę.
Za tego rodzaju kinem – męskim, oszczędnym wymowie – nie przepadam, dlatego pozostając w opozycji do rzeszy wiernych czytelników, odmówiłam sobie sięgnięcia po McCarthy`ego. Jak widać nieskutecznie, bowiem kiedy na rynku pojawiło się nowe wydanie książki, opublikowane nakładem Wydawnictwa Literackiego, postanowiłam podjąć próbę zrehabilitowania opowieści o chciwości, zemście i starości. Jednak książka To nie jest kraj dla starych ludzi wciąż pozostaje dla mnie przeciętnym thrillerem, który dość nieudolnie próbuje udawać powieść egzystencjalną. O ile jeszcze braciom Coen udaje się nasycić swój film pewną dozą napięcia, dreszczyku emocji, o tyle Cormac McCarthy surowością tekstu i jego schematycznością zniechęcił mnie skutecznie do swej twórczości.
Abstrakcyjny jest już sam pomysł na fabułę – wszystko obraca się wokół dwóch milionów dolarów, znalezionych na pograniczu Teksasu i Meksyku przy zwłokach. Trup zresztą w pobliżu Rio Grande ściele się gęsto, zaś polującemu na antylopy Llewelynowi Mossowi okazja sama pcha się w ręce. Nie zważając na ciała rozszarpane kulami i dogorywającego mężczyznę proszącego o wodę, mężczyzna postanawia wykorzystać sytuację. Walizka z pieniędzmi ma mu zapewnić nowe życie. Niestety, w swoim genialnym planie nie bierze on pod uwagę, że te pieniądze do kogoś należą i z pewnością prędzej czy później właściciel upomni się o „zgubę”.
Biorąc pod uwagę skuteczność anioła zemsty – Antona Chigurha, odbywa się to dość szybko, a sama pogoń za uciekającym Mossem przypomina zabawę w kotka i myszkę Mało finezyjną zabawę - należy dodać, bowiem prosty mężczyzna, oszołomiony konsekwencjami swojego czynu, nie ma szans z wytrawnym zabójcą. Chigurh, jako „ekspert w trudnej dziedzinie”, kierujący się dość oryginalnymi motywami i pokrętnym systemem wartości, jest najciekawszą postacią powieści, choć to nie on przeżywa wspomniane dylematy egzystencjalne.
Głębokie przemyślenia, refleksje na temat życia, starości i przemijania są domeną szeryfa Bella. To właśnie on chwilami przejmuje rolę narratora, choć jego wypowiedzi właściwie nic nie wnoszą do akcji, a wręcz kierują ją na inne tory – pozostawiamy za sobą morderstwa, pieniądze, narkotykowe gangi, by oddać się rozważaniom na temat kruchości człowieka i nieuchronnej śmierci. Choć ten wątek, odpowiednio rozbudowany, mógłby interesować znacznie bardziej niż mało emocjonująca pogoń za lekkomyślnym Mossem, to jednak kompilacja tych tematów okazuje się ciężkostrawna.
Czytając To nie jest kraj dla starych ludzi, można odnieść wrażenie, że autor utracił kontrolę nad tekstem, a próbując uczynić go głębszym, bardziej refleksyjnym, poniósł klęskę. Chaos, jaki wkradł się do powieści, męczy, odbiera ochotę do przedzierania się przez kolejne strony. Ten brak wyraźnej koncepcji książki przekłada się również na bezbarwność bohaterów, którzy – za wyjątkiem tropiącego Mossa mordercy – przypominają laleczki z papier-mâché. Są zbyt nierealni, zbyt mało charakterystyczni, by na dłużej ich zapamiętać, by podchodzić do ich historii z jakimkolwiek emocjonalnym ładunkiem. Szkoda - choć nie tyle straconej szansy na wielką powieść, co czasu spędzonego na lekturze…
Mroczna opowieść o zemście i przeznaczeniu\r\nKlasyka literatury amerykańskiej. Książka uhonorowana prestiżową Nagrodą Faulknera.\r\nPrzemytnicy alkoholu...
Sodoma i Gomora - do tej pory nie wydana w języku polskim powieść Cormaca McCarthy'ego wieńcząca słynną Trylogię Pogranicza. Znajdziemy tu wszystko to...