Lektura “Świętego Graala, świętej Krwi” skusiła mnie do sięgnięcia po “Testament Mesjasza”. Spodziewałem się po tej książce naukowego wywodu (oczywiście, w odpowiednio sensacyjnej oprawie) na temat życia i śmierci Jezusa Chrystusa.
Znacząco się nie pomyliłem. Ta pozycja ma jednak inną budowę niż poprzednia. Zaczyna się od opowieści o dziejach życia Mesjasza, a potem autorzy (niezbyt płynnie) przechodzą do czasów współczesnych i opisują rolę tajnych stowarzyszeń. Jak dla mnie, obniżyło to walory techniczne książki, tak jest zawsze, kiedy najciekawsze znajduje się na początku. Doskonale zdaję sobie sprawę, że jest to moja subiektywna ocena.
Czy najciekawsze faktycznie było na początku? Biorąc pod uwagę, że rewolucyjne poglądy zgranego trio naukowców mogą obalić fundament Kościoła – tak. Ze wstępu, dość długiego i wyjaśniającego motywacje pisarzy, dowiadujemy się jednak, że nie mają takiego zamiaru, nie chcą też spowodować obalenia religii.
Fakty dotyczące Jezusa nie są jednak kompletne, następują liczne odwołania do poprzedniej pozycji („Święty Graal, święta Krew”). Z jednej strony – nie czytamy ponownie tego samego, z drugiej – do zrozumienia całej teorii potrzebna jest lektura pierwszej książki. Wydaje się, że w zasadzie można było napisać tylko jedną pozycję, ale autorzy przekonują, że wiele nowych faktów pojawiło się już po wydaniu „Świętego Graala...”. W każdym razie na osobną publikację nowe fakty nie zasługiwały.
Wskazuje na to druga część. Zostajemy zbombardowani faktami na temat wpływu religii na życie człowieka. Autorzy usilnie przekonują, że jest ona niezbędna, dlatego Hitler i Stalin starali się odtworzyć ją na nowo, wraz z budowaniem swych systemów totalitarnych. Ciekawe – ale nie na temat.
Potem jest jeszcze gorzej – zostajemy wplątani w intrygę, pomiędzy Zakonem Syjonu a dziennikarzami, zasypani dużą ilością dat i mało znaczących nazwisk a na końcu dowiadujemy się, że nie ma to znaczenia dla całości sprawy. Chodzi oczywiście o śledztwo „dziennikarskie” trójki autorów i o tajemniczy Zakon.
To trochę zepsuło wrażenie pierwszej części i poprzedniej książki, bo o wiele mniej interesujące jest to, czy jakaś grupa ludzi, mniej lub bardziej tajemna, wie o tajemnicy czy nie, od tego, czy tajemnica naprawdę istnieje.
„Testament Mesjasza” jest książką ciekawą i wartą przeczytania. Nie dorównuje swej poprzedniczce, ale lektura daje cały obraz teorii trójki badaczy. Jest wierzchołkiem góry lodowej, bibliografia może nam bowiem dostarczyć wielu godzin interesującej przygody podczas śledzenia jednej z największych a zaraz najbardziej tajemniczych postaci ludzkości – Jezusa.