Barbara Skarga należała do tej grupy humanistów, których nazwać można by niezależnymi. Niewielu bowiem przedstawicieli nauki polskiej rozwija autonomiczną koncepcję postrzegania świata, swoje prace budując nie na kolażu cudzych myśli, lecz na fundamencie dyskursu, którego trzon wyznacza porządek własnych refleksji na tle tradycji kulturowej, a więc tego, co na dany temat zostało już powiedziane. „Tercet metafizyczny” jako ostatnia książka w dorobku naukowym polskiej filozofki jest owej konstatacji potwierdzeniem.
Inspirację do jej napisania w głównej mierze wyznaczał horyzont Heideggerowskiej filozofii egzystencjalistycznej. Sama autorka nazywa ją parafrazą z Heideggera, odwołując się do tytułu jednego z wykładów niemieckiego myśliciela „Podstawowe pojęcia metafizyki. Świat. Skończoność, Samotność”. Tytułowy tercet odnosi się zatem do triady wymienionej przez autora „Bycia i czasu”, ta zaś z kolei zostaje przez pisarkę rozbita na trzy podzespoły wrażeniowości, doświadczania świata z perspektywy „ja”, uniwersum społecznego oraz związanych z nim emocji.
Pierwsza część rozważań, którym autorka poświęca najwięcej uwagi koncentruje się na określeniu czegoś tak problematycznego, a jednocześnie postrzeganego przez nas w ramach oczywistości, jak otaczający człowieka świat. Posługując się instrumentarium definicyjnym Skarga próbuje zakreślić krąg semantyczny, który wyznaczałby jego charakter. Używa do tego pojęć takich ,jak „granice”, które paradoksalnie wyznaczane są poprzez obiektywizm ulegający ciągłej subiektywizacji, a więc sferę ściśle względną, arbitralną, sterowaną przez mechanizmy interpretacji. Bardzo istotne w tym temacie są twierdzenia, które oscylują wokół kategorii przestrzeni, poddanej refleksyjnej weryfikacji w oparciu o teorie pomocnicze w wydaniu Kanta, Bergsona, Husserla czy Merlau-Ponty’ego. Wychylenia i zderzenia podmiotowości w perspektywie przestrzennej zakreślonej przez oksymoroniczną diadę „nieskończoność” (świat): „skończoność” (ja) doskonale obrazuje maksyma Heideggera: „jestem panem i sługą świata”.
Druga strona medalu tegoż eseistycznego zbioru myśli poświęcona została charakterystyce świata społecznego, którego orbitę wyznacza ja zbiorowe egzystujące symbiotycznie na zasadach wspólnoty. Najważniejszą ze wskazówek dedukcyjnych u autorki jest odseparowanie od siebie pojęć świata społecznego od społeczności sensu stricto, bowiem, jak powiada Skarga: „świat jest byciem bytu pewnej społeczności, a nie atrybutem” (s. 76). Opis, który próbuje stworzyć filozofka, skierowany jest zatem ku zdefiniowaniu tego, co Husserl nazywa „Lebensweltem”, za pomocą otoczenia, to znaczy świata rzeczy i tego, co w uniwersum stworzonym przez ludzkie jestestwo najbardziej meandryczne, nieprzezroczyste i mętne, a więc namiętności (emocje, uczucia), nadających działaniom istot, jakimi jesteśmy, sens.
Sięgając po ostatnią książkę Barbary Skargi należy być świadomym, że pomimo obcowania z trudnym, bo stricte naukowym dyskursem filozoficznym toczonym na kartach zapisków, każdy jest w stanie, pokonawszy barierę językową, wynieść z niej wiele wartościowego. Rozważania te, choć z pozoru kluczą wokół ogólników naszej egzystencji, sięgają istoty takich jej wyznaczników, jak samotność i śmierć, które, jak nic innego, wyznaczają indywidualność i unikatowość danego życia. Zgłębienie tej tematyki nie może nie zaowocować rozwinięcie samoświadomości swej roli w świecie. Tego, nawet laickim, a więc nie zaangażowanym w filozofię jako dyscyplinę naukową, odbiorcom życzę.
Kłopoty intelektu. Między Comte'em a Bergsonem pierwotnie wydane w 1975 roku to pierwsza książka Skargi, w której na horyzoncie jej zainteresowań sytuują...
,,[...] są to teksty wyraźnie, bez wątpliwości nie tylko z jednego ducha poczęte, lecz także właściwie, mimo bogactwa i rozmaitości przedmiotów, wokół...