Od jakiegoś czasu na rynku księgarskim dostępne są „Tekstylia bis” - nowa pozycja wydana przez Korporację Ha!art, która - jak piszą sami twórcy – ma być kontynuacją pierwszych, wydanych w 2002 roku, „Tekstyliów”. Jeżeli jednak ktoś oczekuje, że książka ta faktycznie stanowi kontynuację pierwszej części, srodze się zawiedzie. Ale po kolei.
Wydany przez Ha!art „Słownik młodej polskiej kultury” jest przedsięwzięciem ogromnym. Na ponad ośmiuset stronach mieszczą się hasła i zagadnienia związane z filmem, komiksem, literaturą, muzyką, sztuką, teatrem/dramatem oraz ideami. Zbiera w jedno miejsce dokonania młodych polskich twórców z ostatnich kilku lat. Jeżeli chodzi o młodą kulturę, to faktycznie można odnaleźć tu wszystko. W tym miejscu autorom składam osobisty hołd za umieszczenie w antologii rozdziału związanego z komiksem. Ta ciągle nie doceniana i pozostająca na uboczu dyscyplina sztuki, właśnie dzięki takim słownikom ma szansę uzyskać należne jej w kulturze miejsce..
Niestety, przy „Tekstyliach bis” sprawdza się powiedzenie, że jeżeli coś jest o wszystkim, to jest o niczym. To ogromne przedsięwzięcie rozniosło ramy słownikowe. Twórcy, chcąc zmieścić się w formacie słownika, a jednocześnie pragnąc umieścić tak dużą ilość haseł, zmuszeni byli do bardzo dużego ograniczania się przy omawianiu poszczególnych zagadnień. W wyniku tego mamy książkę z ogromnym zbiorem nazwisk, nazw, haseł i bardzo krótkim - zdecydowanie za krótkim ich omówieniem. Wiedza zawarta w artykułach hasłowych ociera się o wiedzę potoczną, a nie specjalistyczną, jaką gotowi jesteśmy przypisać słownikowi. W pierwszych „Tekstyliach” autorzy pisali tylko o literaturze. Możemy znaleźć tam informacje, do których trudno byłoby nam dotrzeć innymi drogami, poszczególni twórcy są bardzo dokładnie omówieni, dodatkowo załączono antologię tekstów oraz wybór artykułów krytycznoliterackich.
Niestety, po przeczytaniu „Tekstyliów bis” można dojść do wniosku, że w ciągu 3 minut wertowania stron internetowych znajdzie się dużo więcej informacji na temat poszczególnych pojęć i - co najważniejsze - dużo bardziej przydatnych, bardziej szczegółowych. W tym miejscu pojawia się kolejna kwestia. Do kogo adresowany jest ten słownik? Jeżeli do ludzi interesujących się młodą polską kulturą (np. studentów), to jest on zdecydowanie zbyt ogólnikowy i z pewnością nie spełni ich oczekiwań. Jeżeli do licealistów i tych, którzy dopiero zaczynają się nią interesować – tym doskonale słowniki zastępuje internet.
Mam całkowitą świadomość tego, że „Tekstylia bis” są skonstruowane na zasadzie słownika, który rządzi się własnymi prawami i nie ma w nim miejsca na szerokie omówienia i analizy, ale trzeba zastanowić się, czy jest sens w dzisiejszych czasach tworzyć tego rodzaju książki? Odnoszę dziwne wrażenie, że „Tekstylia bis” powstały dla samych autorów, ku ich własnej uciesze...
Słownik ten jest oczywiście przydatny. Jeżeli w jakiejś dziedzinie młodej polskiej kultury nie orientujesz się kompletnie, możesz zacząć swoje poszukiwania właśnie od przejrzenia „Tekstyliów bis”, one z pewnością wskażą Ci pierwsze tropy i ścieżki do dalszych poszukiwań. Znajdziesz tu zbiór nazwisk najważniejszych autorów i twórców, czy czołowe dla danej dziedziny pojęcia i zagadnienia, które trzeba znać, by choć trochę orientować się w interesującej Cię tematyce. Polecam ten słownik jako idealny właśnie do takiego celu – jako początek poszukiwań. Ale - zdecydowanie nie koniec...
Lucjan Kubica
KONIEC! Choćbyśmy nie wiadomo jak bardzo pragnęli odwrócić czas, zaprzeczyć ostateczności postanowień....
Barbie i jej przyjaciółka Teresa mierzą ciuszki w ulubionych sklepach. Czeka na nie mnóstwo atrakcji: nowe sukienki, kapelusze, biżuteria, a na koniec...