Wyobraźmy sobie taniec, w którym nie ma partnerstwa, choć uczestniczą w nim dwie osoby. Jedna z nich tak bardzo dominuje, że nie ma miejsca na samodzielną ekspresję drugiej. Całkowite podporządkowanie. Taniec marionetki na umiejętnie poruszanych sznurkach. Koszmar, prawda? Właśnie coś takiego zafundował żonie i córce pewien potwór w ludzkiej skórze. Gabrysia dowiaduje się o tym przypadkowo. Po śmierci matki odkrywa jej korespondencję z babcią oraz ojczymem. Wkracza niechcący w krąg piekła. Jej babcia, ofiara toksycznego dzieciństwa, wyszła za cynicznego manipulatora. Ten zastraszał ją na każdym kroku i molestował seksualnie przybraną córkę. Odkryta tajemnica rodzinna zaczyna nieoczekiwanie wywierać negatywny wpływ na relacje Gabrysi. Czy dziewczyna znajdzie w sobie siłę, żeby przerwać dziedziczny krąg przemocy? Czy ma szansę na szczęście i spokój?
Całość jest oparta na mocnym kontraście. Potworne czyny ludzi oraz sielankowe opisy przyrody Karkonoszy; jak ten:
Słońce chyliło się już ku zachodowi, różowiąc obłoki. Po chwili stanęło czerwoną kulą nad sinoniebieskim pasmem gór i poczęło się za nim chować.
Czyste piękno kontra czyste zło. Sielanka i groza. Dzięki mocnemu kontrastowi lektura zostaje w pamięci na długo.
dr Kalina Beluch