Chłopiec odzyskuje przytomność na środku pustego pola. Pamięta tylko, że ma na imię Jakub, poza tym – nie wie, skąd przybył, nie ma też pojęcia, co tak naprawdę się stało. Przychodzi po niego pewien człowiek, który przedstawia się jako Wergiliusz. Zabiera Jakuba (przeprawiając się między innymi przez niewiarygodnie lodowatą rzekę) do miejsca zwanego po prostu Locus. Znajduje się tam wielu chłopców, takich jak Jakub. Wszyscy zostali sprowadzeni do Locusu przez Wergiliusza, żaden nie pamięta, jak znalazł się na tajemniczym polu, co więcej – żaden nie kojarzy szczegółów ze swojej przeszłości. Wieczorami, gdy zgaśnie światło, chłopcy rozpoczynają grę w przypominanie: wymieniają przebłyski świadomości, elementy przeszłości, które w jakiś sposób udało im się odtworzyć w ciągu dnia. Próbują odkryć, co się z nimi stało i… jak wrócić do domu. Każdego dnia wywożeni są do pracy – zbierają z pól niezliczone ilości kamieni. Ten, kto zrezygnuje z wyjazdu i zostanie sam w opustoszałym miasteczku, ma do czynienia z duchami – słyszy płaczliwe kobiece głosy wzywające go do powrotu. Stopniowo mieszkańcy Locusu dochodzą do rozwiązania zagadki. Czy to możliwe, by byli martwi? Przecież musi być dla nich jakaś szansa powrotu! Jakub dowiaduje się, że według legendy da się odwrócić los – wymaga to jednak ogromnego poświęcenia i determinacji. Z dwojgiem przyjaciół wyrusza w niebezpieczną wyprawę. Zwykle w książkach dla dzieci śmierć jest tematem tabu.
W „Tajemnicy drabiny Jakuba” wybija się na pierwszy plan. To powieść filozoficzna i metaforyczna, piękna i głęboka. Budzi lekki lęk – lęk nieświadomości i niepewności własnego losu, dreszcz emocji – bo plan metafizyczny wprowadzany zostaje przez Keaney’a z idealnym wyczuciem i nie ma w „Tajemnicy drabiny Jakuba” stopniowania napięcia – zmiany odbioru są gwałtowne i wyczuwalne, przez to przyczyniają czytelnikom niewielkiego strachu. W powieściach dla najmłodszych dzieci są zawsze chronione. U Briana Keaney’a nie ma taryfy ulgowej dla najmłodszych bohaterów. Rdzawe plamy na ich ubrankach okazują się krwią, której, niczym w „Makbecie” nie da się zmyć. Dla jednego z chłopców, Stefana, Locus jest wymarzonym miejscem – wcześniej dziecko było przez swoich rodziców katowane, być może zresztą to stało się przyczyną jego śmierci.
Porusza autor więcej niewygodnych tematów – po wypadku syna rodzice nie mogą dojść do porozumienia, kłócą się i podejmują decyzję o rozstaniu. Odpowiedzialność za losy rodziny spada na barki Jakuba – niczym w baśniach musi młody bohater wyruszyć w długą i niebezpieczną drogę, podczas której niejeden raz zwątpi w sens wędrówki, przeżywać będzie kolejne straszne przygody – a wszystko to dla niepewnej, niesprawdzonej idei. Typowo dydaktyczna jest w tej powieści ostatnia scena, powrót do bezpośredniej przyczyny przejścia Jakuba do Locusu. Autor ucina moralizatorskie zapędy – każdy czytelnik wie, czym skończy się nieprawidłowa decyzja. Podaje więc Keaney początek sceny i właściwe – już właściwe – zachowanie bohatera. W obliczu całej książki zakończenie wygląda dość banalnie, choć nie jest do końca przewidywalne.
Niewątpliwym atutem w „Tajemnicy drabiny Jakuba” staje się owa głębia, filozoficzne przesłanie, baśniowość, która pojawia się w miejsce ewentualnej religijności. TO książka „klimatyczna”, powieść, jaka nie daje o sobie zapomnieć, intryguje, prowokuje do zastanowienia, budzi lęk – ale jest to lęk twórczy, pozwalający ulepszyć swoje życie. Przy tym jest „Tajemnica drabiny Jakuba” doskonałą powieścią przygodową – dużo tu akcji, emocjonujących scen. Porusza tematy egzystencjalne i eschatologiczne, daje się odczytywać w wielu planach. Książka, która nie bawi a fascynuje, urzeka tajemniczością przy jednoczesnej bliskości życia. Nadaje się zarówno dla najmłodszych, jak i dla dorosłych – to coś w rodzaju „Małego Księcia”, powieści, w której każdy znajdzie dla siebie coś innego, powieści, którą można odczytywać na wiele różnych sposobów.
Bez wątpienia jest to pozycja w dziedzinie literatury dziecięcej ważna, powinna znaleźć się w światowym kanonie powieści dla najmłodszych. Jest to książka inna niż wszystkie – i niewątpliwie sięgnąć po nią trzeba. Ta propozycja wydawnicza niejednego zaskoczy.
Rok 1862, Londyn. Milczący ludzie stoją w kolejce do podrzędnego teatrzyku na londyńskim East Endzie. Zimno. Chłód przenika do szpiku kości, jednak nikt...
Sensacyjne doniesienia w wiktoriańskim Londynie! Zmarli nie mogą zaznać w spokoju ? na londyńskich cmentarzach grasuje szajka rabusiów zwłok, a konsekwencje...