Zaczyna się ta powieść nietypowo. Najpierw jest mapka – a właściwie plan części Hyde Parku. Potem… informacje o pentomino – jak się później okaże, bardzo ważne w powieści. Właściwą część książki poprzedza jeszcze wyzwanie dla czytelników – zapowiedź tajemniczej niespodzianki zamieszczonej na ilustracjach Bretta Helquista. Ale po tych wstępnych wiadomościach nie zmniejsza się stopień niezwykłości. Kamieniarz, który spada z dachu domu – to już wkroczenie w fabułę – ma wrażenie, że budynek żyje i sam strząsnął intruza. Co dzieje się z domem Wrighta? Tommy Segovia wraca po roku nieobecności do Chicago. Okna jego nowego mieszkania wychodzą na tyły domu Wrighta. Ale Tommy nie ma czasu, żeby zainteresować się budowlą – ma inne zmartwienia. Mieszka tylko z mamą i złotą rybką: najpierw stracił ojca, potem też ulubionego ojczyma. Po powrocie do Hyde Parku stwierdza ze zdumieniem, że jego najlepszy przyjaciel, Calder zmienił się nie do poznania. Zaprzyjaźnił się z dziewczynką z sąsiedztwa, Petrą Andalee – od tej pory zaczął dbać o swój wygląd i przestał mieć czas dla Tommy’ego. Tommy zauważa też, że nie może mieć z Calderem wspólnych sekretów, bo Petra dowie się o wszystkim. Calder nie wie, co począć – chciałby, żeby dwójka jego najlepszych przyjaciół zaprzyjaźniła się także ze sobą, lub chociaż polubiła się.
Tymczasem Petra i Tommy nie znoszą się, wciąż sobie dokuczają. Calder prawie traci nadzieję, że kiedyś będą mogli działać we trójkę. Okazuje się też, że budynek zaprojektowany przez Franka Lloyda Wrighta ma zostać podzielony na części i oddany muzeom. Panna Hussey, nauczycielka, przedstawia uczniom całą sprawę: jej klasa proponuje włączenie się do obrony domu Robiego. Na terenie posesji Tommy odnajduje prawdziwy skarb – Calder i Petra też dokonują na własną rękę niewielkich odkryć. Klasa organizuje nietypowy happening, ale najaktywniejsi są właśnie przyjaciele Caldera. Dopiero połączenie sił pozwoli nieustraszonym detektywom na uratowanie domu – zanim jednak do tego dojdzie, przeżyją sporo niebezpiecznych przygód – nawet ich życie może zostać zagrożone. Petra i Tommy nie do końca potrafią sobie zaufać, musi upłynąć trochę czasu, zanim zaczną się sobie zwierzać. A w odkrywaniu tajemnic domu Wrighta pomoże, zupełnie niespodziewanie, pentomino, oraz… ciąg Fibbonacciego. W rozwiązywaniu łamigłówek pomaga też przypadek i dziwna książka, którą odnajduje Petra. Budynek zachowuje się jak żywy organizm – świadkowie wypadków są pewni, że oddycha, a wewnątrz słychać dziecięcy głos. Nad domem ciąży klątwa, jednym słowem – wszystko wskazuje na to, że nie uda się znaleźć możliwości uratowania unikatowej konstrukcji. Petra, Calder i Tommy jednak ciągle wierzą, że wszystko się uda.
Książkę „Tajemnica domu Wrighta” czyta się z zapartym tchem i z podziwem: to połączenie opowieści sensacyjnej, kryminału, fantastyki i elementów naukowych. Dużą rolę odgrywa pentomino – kostki, którymi bawi się Calder, pomagają w rozwiązywaniu zagadek, jest też pentomino ważne przy wymyślaniu i używaniu szyfru (który, co ciekawe, mogą próbować odczytywać sami młodzi odbiorcy). Zamieszcza też autorka sporo informacji matematycznych – pokazuje, jak ciąg Fibbonacciego odnaleźć można w przyrodzie. Uwagę czytelników stopniowo zaczynają przykuwać poszukiwania powtórzeń kształtów pentomina i proporcji przypadkowo zauważonych przez dzieci. Stopniowo autorka odsłania coraz więcej podobieństw, zachęcając w ten sposób do samodzielnych prób odnalezienia znanych już elementów wokół siebie. Z wielu zestawów pentomina jest złożony także dom Wrighta.
Poza wartościami edukacyjnymi i zachętą do poznania matematyki w daleko wykraczającym poza szkolny program stopniu, poza funkcją rozrywkową, podejmuje Blue Balliett kwestie, z jakimi musi zmierzyć się wielu nastolatków. Utrata bliskich, tęsknota za prawdziwym domem, rola domowych zwierząt, ale i nieporozumienia między przyjaciółmi, konieczność rywalizowania o uwagę kolegi z kimś obcym, problemy z przełamywaniem nieufności…
„Tajemnica domu Wrighta” to powieść, która ma szansę wpisać się na trwałe do kanonu literatury dziecięcej – i warta jest tego.
Pewnej ciepłej październikowej nocy doręczono w tej samej dzilenicy Chicago trzy przesyłki. Okrąglutki, pomarańczowy księżyc wypłynął właśnie na niebo...