W książkach kierowanych do młodych czytelników często zdarza się, że w role głównych bohaterów wcielają się zwierzęta. Jeśli się tak dzieje, zwierzęcym bohaterom przypisywane zostają typowo ludzkie cechy i charaktery. Mamy zatem w powieściach do czynienia ze zwierzakami leniwymi, aktywnymi, radosnymi i smutnymi. Czytając o psach, kotach, papugach czy kameleonach, tak naprawdę czytamy o ukrytych w ich wnętrzach ludzkich duszach. Czy dzieje się tak też w przypadku Szkoły kotów Kim Jin-kyung? Odpowiedź nie będzie łatwa, bowiem Szkoła kotów to książka wymykająca się schematom, zaskakująca i pochłaniająca bez reszty uwagę. To pierwszy tom świetnie zapowiadającej się serii.
Saliks to piętnastoletni kot o jasnym, płowym futerku. Mieszka w Seulu wraz z rodziną Mindzuna, chłopca rozpoczynającego dopiero przygodę ze szkołą. Mały Mindzun martwi się o Saliksa. Kot bowiem w ostatnim czasie osowiał, zaszył się w ciemnym kącie mieszkania i przestał jeść. Rodzice chłopca, chcąc pogodzić malucha z tym, co nieuniknione, próbowali wytłumaczyć synowi, że Saliks prawdopodobnie umiera. Pewnego dnia Saliks znika. Nie mieszka już z Mindzunem, który bardzo ubolewa po jego stracie. Nawet drugi kot, Sprytka, nie jest w stanie zapełnić pustki, jaka pojawiła się w sercu chłopczyka. Do czasu. Do czasu, gdy Sprytka dostaje list… od Saliksa!
W tym właśnie miejscu kończy się podobieństwo książki do większości publikacji kierowanych do młodego czytelnika. Mindzun i jego rodzina schodzą dalszy plan całej historii, a na pierwszym planie pojawia się wreszcie główny bohater opowieści – kot Saliks. Saliks, który osiągnąwszy zasłużony wiek piętnastu lat, może rozpocząć naukę w szkole kotów. Przedmioty, jakie przyjdzie mu przyswoić, zadania, jakie będzie musiał wykonać i rywalizacje, do których przyjdzie mu stanąć, są fascynujące i niemal niewyobrażalne wydaje się, że taka liczba przygód zmieściła się na zaledwie stu sześćdziesięciu stronach książki.
Fabuła Szkoły kotów jest i wciągająca, i zaskakująca. Liczne zwroty akcji sprawiają, że trudno się od lektury oderwać. Jednocześnie warto podkreślić, że książka wypełniona jest swego rodzaju egzotyką. Widać tu ogromny szacunek, jakim darzone są na Dalekim Wschodzie koty. Lektura Szkoły kotów to nie tylko przyjemnie spędzony czas, ale i swoista wyprawa w świat kultury, która mieszkańcom Polski czy Europy wydaje się niezwykle odległa. To doświadczenie po prostu fascynujące.
Bohaterowie Szkoły kotów z jednej strony posiadają cechy typowych dzieci-uczniów – rozrabiają i bawią się na lekcjach (co jednak odbywa się za przyzwoleniem ich kocich nauczycieli), z drugiej jednak strony czytelnik podświadomie wyczuwa, że w kotach drzemie mądrość, wieloletnie doświadczenie i wewnętrzny spokój. Mądrością tą Kim Jin-kyung dzieli się z czytelnikami.
Tym, co z pewnością wzbudzi zachwyt czytelników Szkoły kotów, są piękne, kolorowe i duże ilustracje. Nierzadko zdarza się, że zajmują one sąsiadujące strony książki i są tak piękne, że wydawca zrezygnował z zamieszczania na ich powierzchni tekstu. W pozostałych, bardziej licznych przypadkach, rysunki są mniejsze bądź też wkomponowano w nie tekst książki. Na ilustracjach dominują barwy przygaszone, raczej ciemne i poważne. Próżno szukać w Szkole kotów pstrokatych, jaskrawych barw. Kolory oddają atmosferę książki: tajemnicę, zagadkowość i czające się w cieniu niebezpieczeństwo.
Szkoła kotów to książka, po którą sięgnąć mogą zarówno młodzi, jak i dojrzali czytelnicy. Niezależnie od płci, wieku czy książkowych upodobań czytelników, Szkoła kotów na długo zapada w pamięć. Magia, aura tajemniczości oraz niesamowici koci bohaterowie sprawią, że każdy czytelnik Szkoły kotów. Tajemnicy Kryształowej Groty z niecierpliwością oczekiwać będzie drugiego tomu cyklu.