„Szczury i wilki” Grzegorza Gortata mają jedną podstawową zaletę. Choć to powieść z tezą przewidywalną i jasną dla każdego czytelnika od pierwszych stron książki, autorowi udało się uniknąć nachalnego dydaktyzmu, wmuszania czytającemu prawd, które tak naprawdę znamy od bardzo dawna. Poza tym „Szczury i wilki” to znakomita powieść o Holocauście, napisana językiem zrozumiałym, przystępnym i interesującym dla współczesnego czytelnika. Czyta się ją jak thriller, z ogromnym zainteresowaniem śledząc losy bohaterów, nie zaś jak dawne reportaże i niedzisiejsze powieści, którymi raczona jest młodzież w szkołach.
Piętnastoletni Henryk to „prawdziwy Polak” z krwi i kości. Kult ciała, wiara w istnienie „rasy panów”, pragnienie pozbycia się z kraju Żydów, którzy odpowiedzialni są za całe zło tego świata – takie są jego idee przewodnie. Dla neonazistowskiej organizacji, do której należy, gotów jest na wszystko.
Kilka chwil z życia Henryka we współczesnej Polsce boleśnie zderza się z tragedią Holocaustu. Jego poglądy boleśnie przywodzą na myśl sytuacje, jakie miały miejsce w Auschwitz. Nieludzkie traktowanie więźniów, wmawianie im, że czekają na kąpiel, gdy tak naprawdę stoją w kolejce po nieludzką śmierć, zabijanie nowonarodzonych dzieci – to obrazy, jakie śledzić będziemy w dalszej części książki. Z zapartym tchem patrzymy na życie Sujkowskiego, Rajka, Ślązaka Jachimka, ze zgrozą obserwujemy zachowanie Niemców – Grohmana, Mengelego, Klescher i „krwawej” Mandel, na każdym kroku zaskakuje nas owczarek niemiecki, który otrzymał imię Mensch…
Parada wspaniale zarysowanych postaci – to z pewnością siła powieści Gortata. Ludzi z krwi i kości, z których każdy posiada własną historię, przeszłość, motywację… Ludzi, spośród których każdy jest zupełnie inny, a nie stanowi kalki ze wzorca postaci więźnia. Gortat znakomicie bawi się językiem, starając się odzwierciedlić język każdego z nich. I nie sprowadza się ten zabieg wyłącznie do kaleczenia polszczyzny przez Niemców czy prób stosowania gwary śląskiej (zresztą – całkiem udanych) w przypadku wypowiedzi Jachimka.
Napięcie. To nie opada ani na sekundę. Gortat pisze o Holocauście jakby tworzył świetny thriller. Akcja toczy się bardzo szybko, a krótkie chwile przerwy jedynie potęgują niepokój. Co stanie się za chwilę? Kto zginie, kto przeżyje?
Jednak Gortat nie ogranicza się wyłącznie do budowania napięcia. Obok tych pytań zastanawia się także, jak to wszystko mogło się stać? I czy w obozie koncentracyjnym w ogóle możliwa jest miłość? Gortat pyta o sprawy fundamentalne, unikając jednak taniego dydaktyzmu. Nie trzeba mówić: „Faszyzm był złem!” Wystarczy zderzyć idee z konsekwencjami ich wprowadzenia w życie. Zabieg ten wywiera o wiele większe wrażenie.
Warto podkreślić: nie ma w tej książce zbyt wiele nowego. Każdy dorosły człowiek, każdy człowiek w Polsce ma chyba świadomość tego, czym był faszyzm oraz jak wyglądała Polska w okresie II wojny światowej. Historie, które na nowo opowiada Gortat, znamy już choćby z lektur szkolnych: z „Medalionów” Nałkowskiej, z opowiadań Borowskiego, znamy więc z literatury obozowej, znamy z dzieł wielkich – jak pisane i uzupełniane już od kilkudziesięciu lat „Głosy” Bohdana Urbankowskiego. Problem w tym, że lektury większości czytelników nie kojarzą się zbyt dobrze, a nawet najlepsze wiersze nie odpowiadają każdemu. Młodzi czytelnicy potrzebują dziś innego języka, innego stylu, innego sposobu opowiadania. Mamy więc „Złodziejkę książek” – literaturę piękną dla nieco młodszych czytelników i quasi-thriller dla nastolatków: „Szczury i wilki” Grzegorza Gortata. Książki te są tak znakomite i ważne właśnie dlatego, że doskonale odpowiadają na potrzeby współczesności.
W uporządkowany świat, którego praw strzegą warong Mikor i wybrańcy Kręgu, niespodziewanie wdziera się podstępny przeciwnik. Po serii nieszczęść i plag...
Człowiek starzeje się powoli, w częściach. Kiedy zaczyna starzeć się dusza, zatrzaskują się ostatnie drzwi. Samotny, rozczarowany życiem malarz błąka...