Recenzja książki: Szamil Basajew

Recenzuje: mh

Czy Basajew był romantykiem?

 

* * *

Wołodyjowski, Ordon, Hubal, Ogień, Basajew – coraz

dalej literatury, bliżej życia. Konkretnych gestów,

prostych powinności człowieka. Tych, którzy

myślą tylko o literaturze – zapomni nawet

literatura: da dom gdzieś na obrzeżach,

tam, gdzie kończy się smak życia.

Zostają tylko puste pojęcia:

 

postmodernizm, postuczciwość.

 

Ten wiersz napisałem rok temu. Nie był wcale poświęcony Szamilowi Basajewowi – stanowił mały przyczynek do polemiki z literackimi postmodernistami. Tymczasem jeden z młodych Czytelników tekstu zapytał – dlaczego w jednym rzędzie, na równych prawach, zestawiłem bohaterów z narodowego panteonu z islamskim terrorystą. Odpowiedzią na to pytanie w jakimś sensie jawi się książka Mirosława Kuleby, zatytułowana „Szamil Basajew. Rycerski etos a powinność żołnierska”.

 

Kryzys Europy

 

U podstaw etosu rycerskiego leży wierność do końca i zdolność oddania swego życia w imię wartości wyższych. Tak właśnie postąpili Roland, Wołodyjowski, Ordon – choć w tych konkretnych przypadkach mamy do czynienia nie z faktem, lecz symbolem wykreowanym przez literaturę – Juliusz Konstanty Ordon swoją piękną „literacką” śmierć przeżył o 30 lat, by popełnić samobójstwo w dalekiej Florencji, historyczny pierwowzór Wołodyjowskiego zginął, gdy wybuch nastąpił od przypadkowej iskry. Ale już Hubal i Ogień – to realni żołnierze, walczący do końca, mimo świadomości, że ta walka prowadzi ich do unicestwienia. Ważniejsza była jedna inna świadomość: istnieje coś ważniejszego niż życie jednostki. Dziś w Europie, której fundamenty zbudowane zostały na mocnym fundamencie etosu rycerskiego i chrześcijaństwa – nastąpiło przewartościowanie; najważniejsza jest wygoda i interes jednostki, wartości są niczym meble, które można dowolnie przesuwać i wysuwać. Dlatego – uogólnijmy - w Europie nie ma już ludzi, gotowych oddać życie za coś, w co wierzą. Wolą nie wierzyć w nic, a dla resztek wartości, jakie uznają nie zaryzykują nie tylko życia, ale nawet kariery, pracy, możliwości awansu, czy po prostu nagany ze strony tych, którzy już dostroili się do światopogląd pod nazwą „brak wartości”. Życie w imię tego, w co wierzą zdolni oddać się ludzie innej kultury – islamu. Dlatego Europa powinna się bać, jej fundamentem w wielu miejscach staje się już nawet nie piasek, ale dość śmierdzący rodzaj błota.

 

Wilk Kaukazu

 

Odrzućmy to, czego nie możemy zaakceptować: sposób walki prowadzonej za pomocą terroru, ryzyko że ofiarami staną się przypadkowi cywile – pozostanie sam gest oddania życia w imię sprawy; ten gest pozostaje wspólny dla islamskich bojowników i bohaterów naszej, europejskiej kultury. Jednak o ile w przypadku autorów zamachów z 11 września, czy rzezi w madryckim metrze bez chwili wahania można nazwać ich terrorystami-zbrodniarzami, to w przypadku Basajewa uznanego za terrorystę przez ONZ, Departament Stanu i Komisję Europejską – rodzą się jakieś wątpliwości. Książka Kuleby wątpliwości te podsyca, bo oddaje głos również drugiej stronie. Na stronach poświęconych atakowi na Budionowsk czytamy: „Jeżeli akcję Basajewa uznać za terroryzm, to nie sposób zaprzeczyć, że Rosja stosowała od samego początku tej wojny terror masowy, państwowy i w majestacie prawa, wobec którego cywilny obywatel Czeczenii był całkowicie bezbronny. (…) To Rosjanie najeżdżając Czeczenię złamali zasadę, że nie wolno zabijać cywilów, którzy nie biorą udziału w walce, ani jeńców i rannych, już unieszkodliwionych, że nie wolno ostrzeliwać szpitali i miast bez wojennego znaczenia”.

 

Mirosław Kuleba nie jest teoretykiem – długie miesiące spędził w Czeczenii jako dziennikarz, niejednokrotnie pod rosyjskim ostrzałem. Teoretyk może snuć rozważania, czy na terror można odpowiadać terrorem, jednak oceniając czeczeńskich bojowników warto brać pod uwagę tę okoliczność: wszystko działo się w czasie zmagań z armią, która w czasie swojej interwencji prowadziła walkę totalną, niewiele mającą wspólnego z międzynarodowymi konwencjami, czy humanitaryzmem w ogóle. Można nawet mieć wątpliwości, czy była to walka z armią – warto przywołać opowieść mieszkającej w Groznym Rosjanki, całą noc gwałconej przez trzech rosyjskich żołnierzy, którzy wcześniej dokonali podwójnego morderstwa, zabijając jej wujka i sąsiada. Wtedy łatwiej zrozumieć słowa samego Basajewa: „Kto stoi przeciwko nam? Nie widzę żadnej armii. Widzę zbiegowisko pijanych idiotów, pijanych maniaków, którzy mają przed sobą tylko jeden cel – zniszczyć wszystko na swojej drodze. Ludzi domy, drzewa, wszystko, co żyje. Jak walec na asfalcie: zmiażdży i motyla, jeśli tam usiądzie. Rosja nie ma armii. To nie jest armia, to hołota.”

 

Szamil Basajew to człowiek, którego ukształtowała wojna. A dokładniej - rosyjska agresja przeciw jego narodowi. Stąd zrozumieć wypada jego ewolucję od bojownika ochraniającego w Moskwie podczas komunistycznego puczu Janajewa siedzibę Borysa Jelcyna do desperata, uderzającego już po omacku, kąsającego z wściekłością psa, ale powody tej furii wydają się jasne. Pamiętacie Nowowiejskiego, który nie bacząc na rozkazy poszedł w step, by porwać Azję? Basajew poszedł w pole, żeby gryźć Rosję. Nie da się ukryć: w postaci Szamila Basajewa znajdziemy istotne elementy etosu rycerskiego, mimo kulturowych różnic był w jakimś sensie odbiciem zarówno fantazji Kmicica, jak i determinacji obrońców Termopil. Zresztą może zamiast szukać tego typu pokrewieństw, lepiej pozostać przy określeniu ukutym właśnie dla niego: wilk Kaukazu. Dlatego bez wahania napisałem: Wołodyjowski, Ordon, Hubal, Ogień, Basajew…

 

Czy postać Szamila Basajewa, uznanego przez instytucje cywilizowanego świata, za terrorystę może wpisać się w jeden z najważniejszych polskich archetypów: „Za wolność naszą i waszą?”. Praktyka dowodzi, ze tak – Kuleba odnotowuje przypadek dwóch Polaków (nie spotkał ich osobiście) walczących po stronie czeczeńskich powstańców. Tu, w kraju takich żołnierzy wolna Iczkeria miała więcej – na czele z pułkownikiem Samodzielnej Królewskiej Brygady Śmierci Zbigniewem Herbertem, piszącym list otwarty do prezydenta Dudajewa. Warto dodać jeszcze następujące spostrzeżenie: świat staje po stronie silnych, zaś – posłużmy się właśnie słowami Herberta - „ci których dotknęło nieszczęście są zawsze samotni”. Nikt nie upomina się ani o obrońców Dalaj-Lamy, Kurdów ani czeczeńskich górali – Chiny i Rosja są tak dużymi i atrakcyjnymi rynkami zbytu oraz gospodarczymi partnerami, że nie warto zadrażniać sobie z nimi stosunków w imię wartości. Geopolityka i biznes stały się ważniejsze od moralności. Stąd uznanie za zbrodnicze działań Basajewa i milczące odwrócenie głowy, gdy zbrodni dopuszczają się wojska rosyjskie. Nie chcieli umierać za Gdańsk, tym bardziej nie będą za narażać karku (i portfeli) za leżący znacznie dalej Grozny. Niech ta kwestia pozostanie wewnętrzną sprawą Rosji. A jednak – mamy prawo opowiedzieć się po stronie słabszych, tratowanych przez to samo imperium, które zafundowało nam rzeź Pragi. Ale nie tylko za sprawą historycznych analogii – czuję więź z Basajewem i jego straceńcami.

 

Milczenie polskich poetów

 

Taką więź czuł Herbert, ale – to gorzkie doświadczenie – tylko nieliczni mieli odwagę odpowiedzieć się po stronie Iczkerii. Kiedy na Zjeździe Związku Literatów Polskich odczytałem napisany wspólnie z nieżyjącym Jerzym Tomaszkiewiczem apel poparcia dla niepodległościowej walki Iczkerii – spodziewałem się jego podjęcia przez aklamację. Skończyło się na… 6 czy 7 podpisach (tekst wydrukował później „Nasz Dziennik”) i ta proporcja więcej mówi o kondycji polskiej literatury niż kilkadziesiąt kilogramów esejów na jej temat.

 

Warto dodać tutaj jeszcze jeden, literacki wątek. W rozdziale poświęconym prezydentowi Gruzji Zwiadowi Gamsahurdii znalazła się krótka zatytułowana „Wołanie na puszczy”. W 1992 roku gruziński poeta René Kałandii napisał list otwarty do polskich poetów – tych, których tłumaczył i przyswajał kaukaskiemu czytelnikowi; stąd wśród adresatów znaleźli się również nieżyjący Rafał Wojaczek i Ryszard Milczewski-Bruno. Ważniejsi byli jednak inni adresaci, a wśród nich m.in. Tadeusz Różewicz, Stanisław Barańczak, Adam Zagajewski, Ewa Lipska, Julian Kornhauser, Krzysztof Karasek. Pisał gruziński poeta: „W Gruzji panuje bezprawie i terror. Wszystkim uczciwym ludziom zamknięto usta. Ośmielam się apelować do sumień poetów, których z miłością tłumaczyłem dla gruzińskiego czytelnika (…), aby podnieśli głos w obronie zdeptanych praw narodu gruzińskiego, legalnego prezydenta Zwiada Gamsahurdii oraz sprawiedliwości w naszej ojczyźnie. Nie zostawiajcie nas samotnych z Trzecim Rzymem i neobolszewizmem.” Odpowiedzią pozostało głuche milczenie – może również dlatego, że – jak twierdzi Mirosław Kuleba, który list dostarczył do Polski: „Adam Michnik odmówił opublikowania mojego wywiadu ze Zwiadem Gamsachurdią.” Wypada podsumować pytaniem retorycznym: jak polscy poeci mają zdawać egzamin z literatury, skoro nie potrafią zdać egzaminu w dziedzinach o wiele ważniejszych niż literatura?

 

Kup książkę Szamil Basajew

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Szamil Basajew
Książka
Szamil Basajew
Kuleba Mirosław
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy