Ba-al znów w akcji
Indoktrynacja, pełne zniewolenie społeczeństwa i manipulowanie opinią publiczną są niezwykle łatwe, kiedy praca nad zmianą świadomości odbywa się u podstaw, najczęściej już w szkolnej ławie. Nic zatem dziwnego, że pewne grupy dążą do zmiany poprzez kontrolowaną przez państwo publiczną edukację. Przeszkodą na drodze do sukcesu są jednak chrześcijanie, którzy wychowują i szkolą dzieci według biblijnych wierzeń i dla których Jezus jest źródłem nadziei i pocieszenia. Dlatego też tak istotne stało się znalezienie precedensu legislacyjnego i prawnego, który mógłby zmienić system nauczania i znieść naukę religii w szkołach. Dopiero wówczas możliwa będzie całkowita kontrola i kształtowanie umysłów młodego pokolenia. Narzędziem walki miał być proces przeciwko Akademii Dobrego Pasterza w Bacon’s Corner.
To właśnie w niepozornym rolniczym miasteczku na dalekiej prowincji ma miejsce kolejne starcie dobra ze złem. Ci którzy czytali Władców ciemności, doskonale wiedzą, że demony wyjątkowo gustują w takich małych miejscowościach, gdzie duchowa mafia szybko może przejąć władze nad mieszkańcami. Tym razem Frank E. Peretti przeniósł akcję z Ashton do Bacon’s Corner, a Synowie Buntu, choć nawiązują tematyką do poprzedniej części, równie dobrze mogą stanowić niezależną lekturę. Autorowi po raz kolejny udało się uniknąć banału, a lawirując pomiędzy wątkami sensacyjnymi i fantastycznymi, stworzył on dzieło traktujące o dwóch światach, zarówno tym rzeczywistym, zamieszkanym przez ludzi, jak i niematerialnym, w którym walczą od wieków dwie siły - Aniołowie Zastępu, prowadzeni przez Tala, którego siła ma źródło nie w mieczu, ale w świętych Bożych oraz ciemności, którymi włada Ba-al za pośrednictwem Niszczyciela. Tym razem intryga świata zła jest bardziej przemyślana, zaś pretekstem do rozpoczęcia walki jest wydarzenie, które miało miejsce w szkole chrześcijańskiej, w klasie Toma Harrisa. Wyprowadzenie siłą jednej z dziewczynek i próby wypędzenia z niej demona stały się powodem wystąpienia z pozwem przeciw placówce, oskarżając ją o skandaliczne praktyki religijne wobec dzieci, fizyczne znęcanie się i nadmierną indoktrynację religijną oraz dręczenie, a także przeciwko nauczycielowi, któremu w efekcie odebrano dzieci.
Sprawa jest o tyle problematyczna, że za oskarżeniem stoi Amerykańskie Stowarzyszenie Swobód Obywatelskich ASSO, zrzeszające prawników o idealistycznym nastawieniu, których motywacja jednak ma ostro antychrześcijański charakter. Co jednak łączy ASSO z Ośrodkiem Studiów nad Edukacją „Omega”, propagującym ideę światowego pokoju i jedności, zjednoczenie z rytmami natury i odwieczną ekspansją wszechświata?
Kim jest niejaka Sally, której samobójstwo zostało upozorowane, dy ona sama - salwując się ucieczką - trafia na trop Bractwa Królewskiego i Świętego Zakonu Narodu? Jaki udział ma ta kobieta w przemianie osobowości Amber i we wstąpieniu w nią demona Amethyst? Pytania pojawiają się z każdą stroną lektury, zaś potężna objętość powieści (600 stron!) to wciągająca (choć znacznie mniej niż Władcy ciemności) lektura. Sam pomysł oraz kunszt autora są bez zarzutu, choć nadmiar intryg demonów może momentami nieco męczyć.
W Synach Buntu to modlitwa stanowi remedium na całe zło i mur obronny przed zakusami sił ciemności na niewinne dusze. Czy jednak zrzeszonych wokół kościoła Dobrego Pasterza jest wystarczająco wielu, by i tym razem dobro zwyciężyło? Warto przekonać się o tym sami - o ile, oczywiście, czytelnicy mają wystarczającą odwagę, by stanąć oko w oko z żółtymi ślepiami Ba-ala.
Małe, niepozorne miasteczko uniwersyteckie staje się celem wysłanników szatana. W okolicy zaczynają się gromadzić dwie armie, reprezentowane przez najznakomitszych...