Recenzja książki: Świadkowie – zapomniane głosy. D-Day

Recenzuje: milwaukee meg

Niełatwo jest znaleźć książkę opowiadającą o tym, jak historyczne wydarzenia postrzegali uczestniczący w nich ludzie. Większość książek popularnonaukowych opisuje wydarzenia jedynie z militarno-politycznego punktu widzenia, obejmując temat całościowo i generalizując, czasem cytując ukradkiem jednego czy dwóch świadków, by udowodnić stawianą tezę. Natomiast wspomnienia, choć na pewno lepiej pasujące do wybranego tematu, prezentują tylko jeden punkt widzenia, któremu nie zawsze jesteśmy skłonni wierzyć („Wspomnienia” Żukowa - cudzysłów potrzebny nie tylko ze względu na to, że słowo to stanowi tytuł książki). Na szczęście ta luka wydawnicza została w czas zauważona, i tak powstała seria „Świadkowie”, a w niej choćby „D-Day. Lądowanie w Normandii” Rodericka Baileya. 


Książka ta jest zbiorem wspomnień i uwag żołnierzy brytyjskich na temat słynnej akcji Overlord, podzielonych i ułożonych ze względu na wydarzenia, jakich dotyczą. Zebrane wypowiedzi cieszą oko różnorodnością; niektóre opowieści są długie, refleksyjne i głębokie aż do bólu zębów, a inne – to jedno proste zdanie. Zadano sobie też trud przepytania ludzi z różnych rodzajów wojsk i różnych szarż, dzięki czemu wydarzenia przedstawiane są z różnych stron, a różnice w postrzeganiu nie ograniczają się tylko do odmiennych skojarzeń czy sposobów opisu - pilot przeżywa coś zupełnie innego niż żołnierz piechoty, a pułkownik widzi inaczej rozgrywające się walki niż szeregowiec. Dla lepszego zrozumienia, o czym dokładnie jest mowa, każdy większy dział, czyli na przykład „Przygotowania” czy „Desant morski”, opatrzony jest krótkim wstępem, treściwie opisującym, co właściwie się działo, gdzie i dlaczego. 


Podstawową zaletą tej książki jest to, że przeznaczona jest ona nie tylko dla czytelników zafascynowanych historią, ale i dla wszystkich, którzy nagle sobie przypomną, że chcieliby wiedzieć coś ciekawego na temat lądowania w Normandii, albo grając w Call of Duty uznają, że fajnie byłoby zobaczyć, jak to tak naprawdę było z prawdziwymi żołnierzami. Wstępy przed każdym rozdziałem dają pewne pojęcie na temat tego, co się działo, jednocześnie nie przesadzając ze szczegółami. Na końcu książki znajduje się słowniczek tłumaczący co ważniejsze i trudniejsze terminy wojskowe, jest też kilka całkiem przyjemnych, czytelnych i odpowiednio schematycznych mapek, dzięki którym dociekliwy czytelnik nie musi wodzić palcem po mapie Francji, szukając małych wioseczek na północy. 


Także przywoływane wspomnienia są raczej ogólne i bardziej anegdotyczne niż historyczne. Nie ma w nich za wiele odwołań do taktyki, nikt nie rozwodzi się nad tym, co należało zrobić i jak wyglądała sytuacja strategiczna jego jednostki. Ludzie opowiadają o wypadkach, dziwnych wydarzeniach, swoich odczuciach i przemyśleniach; pokazują, jak wygląda wojna bez bariery obiektywizmu i generalizacji, niebanalnie i najczęściej bez niepotrzebnego, zadętego jak początkujący saksofonista na pierwszej swej solówce, patosu. Obok wspomnień z ostatniej modlitwy przed walką znaleźć można narzekanie na to, że zabroniono grać w obozie w piłkę nożną z powodu zbyt wielu kontuzji, jakich nabawiali się żołnierze. Głębokie przemyślenia nad naturą ludzką sąsiadują z narzekaniem na brak gorącej herbaty. I dobrze – bo ten opis wojny jest pełniejszy niż jakikolwiek wzniosły pean na cześć samobójczego bohaterstwa. 


Wydaje się jednak, że w książce jest za mało historycznego komentarza. Poszczególne wspomnienia nakładają się na siebie, wstępy nie pomagają w uporządkowaniu całościowego obrazu. Przydałoby się też trochę więcej przypisów czy rozszerzeń – w jednych wspomnieniach, na przykład, pojawiają się zupełnie znienacka jacyś Rosjanie i chyba warto byłoby wrzucić jedno czy dwa zdanka gdzieś na marginesie, w których ktoś wyjaśniłby, co oni tam właściwie robili i dlaczego. Owszem, autor poprawia raz czy dwa jakieś drobne pomyłki (działko 75mm liczyło naprawdę 100mm), ale jest tego nieco za mało. 


Jednak „D-day” to książka intrygująca. W ciekawy, nietuzinkowy sposób przedstawia lądowanie w Normandii, ukazując wojnę od drugiej, ludzkiej, strony. Powinni ją przeczytać wszyscy ci, których interesuje w wojnie człowiek i jego przeżycia, a nie strategia, taktyka czy militaria. 

 

Kup książkę Świadkowie – zapomniane głosy. D-Day

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Świadkowie – zapomniane głosy. D-Day
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy