Hagiografia, gatunek popularny w średniowieczu, został we współczesnych czasach praktycznie zapomniany. Próbę jego wskrzeszenia podjął Krzysztof Rafał Prokop, opisując życie świętego Rafała Kalinowskiego. Kim był ten święty, wyniesiony na ołtarze przez Jana Pawła II? Jakie były koleje jego życia?
Przyszedł na świat w 1835 r. w Wilnie. Początkowo niewiele zapowiadało, że w przyszłości przywdzieje habit, chociaż już w młodości zdradzał spore zamiłowania do refleksji. Ośrodkiem jego zainteresowań była nauka przedmiotów technicznych. Został cenionym inżynierem. Podjął też służbę jako oficer w wojsku carskim. Porzucił jednak to stanowisko i mimo początkowych oporów (uważał słusznie, że krajowi potrzeba potu, a nie krwi) stanął po stronie powstańców styczniowych. Za to "przestępstwo" został aresztowany przez Rosjan i skazany na śmierć. Wyrok jednak zamieniono na 10 lat zesłania na Syberię. Wspierał tam duchowo współtowarzyszy niedoli, zaczęła też w nim dojrzewać coraz wyraźniej myśl o wstąpieniu do zakonu. Długo się wahał, gdzie mógłby znaleźć swoje miejsce, w końcu po powrocie z Sybiru wstąpił w szeregi karmelitów, służąc wiernie Bogu i ludziom. Zmarł w 1877 r. Byłby to materiał na pasjonującą opowieść, gdyby autor hagiografii umiał fascynująco opowiadać. Niestety tej zdolności jest absolutnie pozbawiony. Całość jest drętwa i mało interesująca. Może autor chciał nas ukarać za grzechy, zadając nam w ramach pokuty ziewanie z nudów? Trudno powiedzieć. Sytuację pogarsza jeszcze bardzo częste cytowanie listów przyszłego świętego do różnych osób, w stylu przypominające nieraz jako żywo rozterki młodego Wertera ze słynnej książki Goethego. Mogło być jednak inaczej, gdyby autor stworzył z tych listów odrębny rozdział. Wtedy mogłyby być one nie przeszkodą w skupieniu się na biografii, ale fascynującym świadectwem duchowego dojrzewania bohatera. Niestety Krzysztof Rafał Prokop nie wpadł na ten pomysł. Być może nie jestem do końca obiektywna, ponieważ do książki zraził mnie już sam wstęp, a ściślej padające w nim słowa:
"Zwłaszcza ten ostatni jubileusz (130 rocznica śmierci św. Rafała Kalinowskiego- przypis autorki recenzji) skłania do przypatrzenia się raz jeszcze niezwykłej drodze życiowej św. Rafała Kalinowskiego, o której zresztą niejednokrotnie już pisano, i przybliżenia jego sylwetki - przede wszystkim młodemu pokoleniu, poszukującemu wzorców osobowych władnych pociągnąć je ku wznioślejszym pragnieniom i płynącym z nich szlachetnych czynów. Bez takowych wzorców, dopomagających w kształtowaniu własnej osobowości, trudno jest wszak przeciwstawić się współczesnym trendom tzw. kultury masowej, uwarunkowanej określonymi prądami intelektualnymi (czy też raczej pseudointelektualnymi) tudzież coraz bardziej zaniżanym standardom życia społecznego i relacji międzyludzkich w ogólności, z wynoszonymi na piedestał rzekomych zdobyczy cywilizacyjnych relatywizmem moralnym oraz nieskrępowaną niczym wolnością w pozornej samorealizacji, sprowadzanej często li tylko do bezrefleksyjnej konsumpcji dóbr materialnych. (...) Przypatrzmy się zatem drodze życia tegoż (...)świętego, poszukując w jego curriculum vitae wzorców tudzież inspiracji dla nas samych."
Nie tylko więc gatunek (hagiografia), ale i retoryka przywodzą na myśl średniowiecze. Miałam momentami wrażenie, że wsiadłam do wehikułu czasu i przeniosłam się wiele wieków wcześniej. To natrętne moralizatorstwo, budowanie tasiemcowych zdań (to zaczynające się od "Bez takowych wzorców.." liczy ponad 60 wyrazów!) i nawracanie na siłę zraziły mnie już na początku. Wybaczyłabym to autorowi, gdyby stworzył naprawdę fascynującą opowieść. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Kalina Beluch
Stanisław Hozjusz urodził się w 1504 roku w Krakowie, ale wychowywał się w Wilnie. Pragnął zostać dominikaninem, jednak posłuszny ojcu udał się na studia...