Spuść spodnie do kostek
„Marzy mi się własny biznes, ale nie mm środków na rozkręcenie interesu”. „Planowałem otworzyć firmę, ale bank po raz kolejny odmówił mi kredytu” – ile razy słyszałeś te wymówki od bliskiej Ci osoby? A może, co gorsza, przytoczone słowa wyszły z Twoich ust? Jeśli brak funduszy powstrzymał Cię od założenia własnej firmy, to znaczy, że nigdy nie znalazłeś się w takiej sytuacji, kiedy siedząc na sedesie byłeś zmuszony posłużyć się zaledwie trzema nędznymi listkami papieru (o ile w ogóle jakiekolwiek szczątki pozostały na rolce). W sytuacji braku pieniędzy na biznes sprawa wygląda podobnie. Właśnie stoisz ze spodniami spuszczonymi do kostek, zastanawiając się gorączkowo, co robić. Od tego, ile kreatywnych rozwiązań problemu jesteś w stanie podać, zależy Twój komfort, ale i Twoja przyszłość. Najwyższa pora, żebyś został „Toaletowym Przedsiębiorcą”, który nie tylko potrafi zadowolić się trzema listkami, ale - co więcej - oszczędzi co najmniej dwa kawałki!
O tym, jak zacząć działalność "bez grosza przy duszy”, jak rozkręcić firmę, która w niedługim czasie pozwoli wieść całkiem przyjemne życie, jak cieszyć się z biznesu, traktując go niczym własne dziecko, pisze Mike Michalowicz. Start up bez pieniędzy. Filozofia trzech listków papieru, opublikowany nakładem wydawnictwa Gall, to nie tylko poradnik biznesu, ale i zbiór wywrotowych poglądów oraz dowód niekonwencjonalnego podejścia do działalności, który – o dziwo – może sprawdzić się w obecnych, tak zmiennych warunkach otoczenia. To książka, która podważa wiele podstawowych zasad, począwszy od negowania konieczności sporządzania biznesplanu, po podważanie sensu zwracania się z prośbą o wsparcie do Aniołów Biznesu. Niezależnie od tego, czy jako ekonomistka zgadzam się z autorem w pewnych kwestiach, czy też nie, jedno pozostaje faktem – milionerem jest Michalowicz, nie zaś ja!
Dlatego też warto uważnie prześledzić strategię działania autora, skrzętnie notując pojawiające się koncepcje. W przypadku, kiedy poczujemy, że oto przyszedł nam na myśl najlepszy pomysł, jaki kiedykolwiek mieliśmy, warto bez żalu odłożyć książkę i zająć się swoim biznesem (do czego zresztą autor namawia). Już sam wstęp wystarczy, by pobudzić neurony do pracy, zaprzęgając tym samym mózg do generowania kreatywnych rozwiązań, nie tylko dotyczących działalności gospodarczej, ale i całego życia.
Ta książka ma sprowadzić Was na ziemię, pomóc w przegnaniu sceptyków i dać Wam kopniaka w tyłek tak, byście się ruszyli i zaczęli działać – pisze Michalowicz, w braku działania upatrując źródła porażek i frustracji czytelników, których przedsiębiorczość kończy się zazwyczaj na wertowaniu kolejnego poradnika biznesu. Jeśli liczysz na porywającą lekturę, to zagłębiając się w Start-up bez pieniędzy rzeczywiście się nie rozczarujesz. A jednak… przecież nie o samą przyjemność czytania tu chodzi (jeśli tak, sięgnij raczej po beletrystykę). Poradnik ma raczej motywować, skłaniać do działania, nie zaś do ciągłego snucia planów.
Książka składa się z czterech części, z których każda omawia inny aspekt prowadzenia biznesu, poczynając od rozprawienia się z zazwyczaj fałszywymi przekonaniami. Wymówki są jak odbyt – przekonuje Michalowicz, dodając – Wszyscy je mają i żadna z nich pięknie nie pachnie. Jeśli zatem w działaniu przeszkadza Ci kryzys gospodarczy, ryzyko, brak stabilizacji, wiek czy ograniczenia finansowe, to powinieneś jak najszybciej odłożyć te żałosne usprawiedliwienia na bok i wziąć się do pracy! Tylko w jednym przypadku autor doradza porzucenie myśli o biznesie – wówczas, kiedy zakładając firmę, kierujesz się wyłącznie pragnieniem osiągnięcia krociowych zysków. W sytuacji, kiedy na siłę robisz coś tylko dlatego, że przynosi to całkiem niezły dochód, wyprzedzi Cię każdy amator, napędzany pasją działania, realizujący po prostu swoje hobby.
Skup się na byciu małym, aby stać się wielkim – radzi Toaletowy Przedsiębiorca, przekonując do wąskiej specjalizacji zamiast dywersyfikacji działań i podejmowania się wielu projektów. Jego podejście przypomina słynne, powtarzane jeszcze przez moją babcię ostrzeżenie, żeby nie łapać dziesięciu srok za ogon. Jak widać, sprawdza się ono w biznesie doskonale, zaś na poparcie swoich słów autor przytacza liczne przykłady, w tym przykład swojej firmy – Michalowicz wygrał, stosując zasadę koncentracji na małej grupie klientów generujących największe zyski.
Część trzecia stanowi wezwanie do działania. Już! Teraz! Natychmiast! Nawet, jeśli nie urodziłeś się z genem przedsiębiorczości, masz szansę na rozkręcenie dochodowego interesu. Musisz jednak zrobić pierwszy krok, aby się o tym przekonać. Być może to właśnie Twój brak doświadczenia będzie atutem – jest bowiem spora szansa, że będąc w pełni świadomym potencjalnych przeszkód, nigdy nie zdecydowałbyś się na założenie własnej firmy. Oczywiście nie oznacza to, że masz rzucać się na głęboką wodę bez pomysłu na firmę i na jej rozwój, bez określenia, co tak naprawdę chcesz osiągnąć. Zredukuj jednak myślenie do niezbędnego minimum, zanim Twoja świadomość zacznie podsuwać Ci czarne scenariusze wielkiego upadku.
Nie masz środków na otwarcie firmy? Tak, znów pojawia się ta wymówka. Dopóki nie uruchomisz pokładów swojej kreatywności i nie znajdziesz alternatywnych sposobów pozyskiwania kapitału, dopóki będziesz skoncentrowany na brakach, nie dostrzeżesz pieniędzy, które leżą na ulicy. No, może nie do końca na ulicy, ale na przykład upchnięte głęboko w szufladach, zalegające na strychu i w piwnicy. Zrób zatem generalne porządki i zastanów się, jak wiele niepotrzebnych rzeczy może stać się potencjalnym źródłem kapitału na rozwój Twojej działalności. Sprzedawaj, wymieniaj i znów sprzedawaj, niech Twoja skarbonka puchnie od kolejnych złotówek. Owszem, niekiedy będziesz musiał pożyczyć, być może nawet zdecydujesz się na zwrócenie się w tej sprawie do rodziny, jednak w pierwszej kolejności poszukaj pieniędzy „w śmieciach”!
Do książki zostały załączone dwa bonusy – sekret bycia zawsze młodym oraz historia Thomasa Crappera, rzekomego wynalazcy spłuczki sanitarnej, właściciela firmy. Czy rzeczywiście zawarte w poradniku Michalowicza informacje pozwolą na metamorfozę i przeistoczenie się strachliwego marzyciela w rzutkiego przedsiębiorcę? Są na to duże szanse, bowiem Start-up bez pieniędzy zawiera w sobie tak wielki ładunek emocji i ekscytacji związanej z prowadzeniem własnego biznesu, że – jeśli tylko czytelnikom wystarczy motywacji – ilość zarejestrowanych przedsiębiorstw z pewnością znacząco się zwiększy. W końcu kto nie chce zostać Toaletowym Przedsiębiorcą?
Wyobraź sobie, że to nie ty służysz swojej firmie, lecz ona służy tobie. Wyobraź sobie, że na kolejnej inwestycji wreszcie zarobisz. Wyobraź sobie, że...