Stalingrad to doskonała książka brytyjskiego historyka Antony’ego Beevora, przedstawiająca kluczowe dla losów II wojny światowej wydarzenia na froncie wschodnim.
Beevor jest specyficznym pisarzem, obdarzonym talentem literackim. Jego język jest bardzo żywy, a napisane przez niego książki historyczne czyta się jak powieści. Taki jest też Stalingrad. Autor roztacza przed czutelnikami nie tylko panoramę tej wyjątkowej bitwy, lecz całej operacji „Blitzkrieg”, zapoczątkowanej w czerwcu 1941 roku. Pozwala poznać nie tylko decyzje dowództw Armii Czerwonej i Wehrmachtu, ale także emocje i odczucia szeregowych żołnierzy.
Czytelnikom z krajów anglojęzycznych, dla których – co naturalne, przede wszystkim pisze Beevor, książka pokazuje, gdzie tak naprawdę rozstrzygnęły się losy II wojny światowej. Stalingrad to do dziś symbol bezgranicznego poświęcenia walczących, a jednocześnie dowód szaleństwa Adolfa Hitlera i Józefa Stalina, którzy dla własnych ambicji unicestwili, skazali na cierpienia, rany i głód ponad milion ludzi. Opis jest tak żywy, że czytelnik oczami wyobraźni może się przenieść do tamtych miejsc, na szczęście siedząc w ciepłym fotelu, a nie głodując na bezkresnym radzieckim stepie, chroniąc się przed gradem bomb i przenikliwym zimnem w ruinach miasta czy zabijając kolejnego wroga.
Dwie rzeczy w książce zasługują na szczególną uwagę i niosą głębszą refleksję. Jedynym sposobem na przetrwanie tej wojny było trwanie bez żadnej nadziei, wyzbycie się wszelkich pragnień, marzeń o rodzinnym domu. Żołnierze żyli nawet nie dniem dzisiejszym, lecz jedynie obecną chwilą. Żyli tu i teraz - choć było to naprawdę makabryczne „tu i teraz”.
Druga sprawa to irracjonalna determinacja pojedynczych ludzi, broniących sterty gruzów. Szczególnie zaskakuje postawa żołnierzy radzieckich. Co sprawiło, że mimo głodu i przeraźliwego, kilkudziesięciostopniowego mrozu, mimo bezustannego bombardowania tkwili w stertach gruzu? Czy to patriotyzm, strach przed konsekwencjami poddania się, szczególnie dla bliskich (co było praktykowane w stalinowskim państwie), czy też niewielkie oczekiwania od życia ze strony prostych radzieckich chłopaków i ich legendarne przystosowanie do mrozu? A może jeszcze coś innego? Może było to po prostu wspomniane już „trwanie” – stan apatii, automatyzm w działaniu, trochę podświadome działanie, w którym – o tym nie wolno zapominać – dużą rolę odgrywał też alkohol.
Historycy-puryści dostrzegli w książce Beevora drobne pomyłki, przeinaczenia. Nie zmienia to jednak bardzo wysokiej oceny tej publikacji. Stalingrad to bowiem ostrzeżenie. Pokazuje dwie totalitarne siły, toczące bezlitosną wojnę. Nie ma tu miejsca na człowieczeństwo, ludzkie odruchy, współczucie, litość. Jest tylko zło. Unde malum?
Pierwsze starcie totalitaryzmów! Hiszpańska wojna domowa, która rozegrała się w latach 1936-1939, była pierwszym starciem między komunizmem a faszyzmem...
PISARZ NA WOJNIE Wasilij Grossman na szlaku bojowym Armii Czerwonej 1941-1945 Znakomity reportaż wojenny, który powstał z pisanych na gorąco na...