Recenzja książki: Srebro

Recenzuje: Magdalena Galiczek-Krempa

Na gruncie owianych niewątpliwym sukcesem powieści Dana Browna wyrasta coraz więcej książek próbujących naśladować styl autora „Kodu da Vinci”. Na próbach jednak tylko się zwykle kończy, bowiem ostateczny rezultat jest raczej godny pożałowania. Taki też los spotkał powieść Stevena Savile’a „Srebro”, książkę, której jedynym zwracającym uwagę elementem jest okładka.

Na pierwszych stronach powieści czytelnik zostaje przeniesiony do ogrodu oliwnego, gdzie staje się świadkiem rozmowy Judasza Iskarioty z noszącą jego dziecko Marią Magdaleną. Jak nietrudno się domyślić, rozmowa dotyczy niedawnej zdrady apostoła oraz kłopotliwych trzydziestu srebrników. Dalej następuje kolejnych kilka podróży w czasie, podczas których czytelnik poznaje syna i wnuki Judasza oraz nabywa szczątkowej, aczkolwiek wystarczającej wiedzy na temat sykariuszy. I wreszcie, po długich i raczej nużących wojażach, czytelnik przenosi się w czasy współczesne, gdzie staje się świadkiem dziwnych ataków terrorystycznych w stolicach trzynastu państw europejskich. Rozwiązać zagadkę tych zamachów oraz rozszyfrować zakodowaną treść ostatnich rozmów telefonicznych zamachowców ma grupa specjalna Ogmios złożona z byłych żołnierzy. Czterech wspaniałych i znakomicie wyszkolonych ludzi zostaje wysłanych w najbardziej zagrożone rejony świata, a ich działanie nadzoruje genialny informatyk oraz sparaliżowany, zarządzający grupą staruszek. Jak się niebawem okazuje, przed Ogmiosem postawione zostaje nie byle jakie zadanie: jego członkowie muszą ocalić wiarę katolicką przed nadciągającym, samozwańczym bogiem.

Fabuła powieści, rodem z książek Dana Browna, jest tak naprawdę tylko mierną kopią „Aniołów i demonów” czy „Kodu Leonarda da Vinci”. Autor „Srebra” tworzy postaci, które już z samego założenia są niezniszczalne, wydaje im się, że posiadają całą ludzką mądrość i obdarzone są nadludzką siłą. Efekt, jaki przez to autor uzyskał, jest – niestety – przeciwny do oczekiwanego. Bohaterowie są komiczni, ich mięśnie górują nad mądrością, a dialogi, jakie ze sobą prowadzą, przywodzą na myśl niskobudżetowe komedie. Kolejnym zarzutem, jaki można by postawić powieści Stevena Savile’a, jest zupełny brak napięcia. Autor od razu czytelnikowi wszystko wyjaśnia, niczym go właściwie nie zaskakując. Kiedy akcja w niektórych miejscach powieści zaczyna nabierać tempa, Savile skutecznie zmniejsza prędkość, serwując czytelnikowi szczegółowy opis fresków w Kaplicy Sykstyńskiej. Dzięki „Srebru” czytelnik nabędzie niewątpliwie obszernej wiedzy dotyczącej Bazyliki Świętego Piotra, dzieł Michała Anioła czy Berniniego, jednak dreszczyku emocji podczas oglądania grobowca papieża Urbana VIII raczej nie zazna.

Czytając „Srebro”, czytelnik ma wrażenie nieustannego chaosu. Bohaterów powieści jest zbyt wielu, zbyt wiele wątków pojawia się, by nie doczekać się żadnego rozsądnego zakończenia. Autor zdaje się nie wyczuwać braku równowagi w swojej powieści. Zbyt mało jest w niej emocji, zbyt dużo, niestety stagnacji, nic nie wnoszących do książki rozmów czy opisów ogrodów watykańskich. Na domiar złego autor, mając do dyspozycji pięćset stron powieści, postanowił, że nie zamknie otwartych przez siebie wątków. Walka grupy Ogmios o utrzymanie katolicyzmu na powierzchni Ziemi dopiero się bowiem rozpoczęła. Bohaterowie mają powrócić w kolejnej części powieści.

„Srebro” to powieść, której fabułę dałoby się streścić w kilku słowach. Autor serwuje czytelnikowi zbyt wiele absurdalnych sytuacji, zupełnie nieprawdopodobnych zwrotów akcji czy nowinek techniki na miarę Jamesa Bonda. Samobójcy w trzynastu krajach bez problemu dodzwaniają się do największych stacji telewizyjnych minutę przed zamachem, papież ginie prawdopodobnie z ręki Gwardzisty, ale nikt nie jest tego w stanie udowodnić, a członek grupy Ogmios zabija księdza tylko dlatego, że wydaje się mu, iż kapłan ukrywa pod sutanną bombę.

„Srebro” to zatem książka, która zaskakuje bujną wyobraźnią autora i jednocześnie rozczarowuje wraz z każdą przeczytaną stroną. Negatywne wrażenie potęgują liczne literówki czy obecne w powieści błędy merytoryczne. Irytuje także nachalny, serwowany czytelnikom przez autora wywód pseudofilozoficzny o naturze Mesjasza oraz dociekania, czy Piotr i Judasz to przypadkiem nie ta sama postać. „Srebro” to książka, po lekturze której czytelnik pragnie już tylko jak najszybciej o niej zapomnieć i raczej mało prawdopodobne, by kiedykolwiek sięgnął po jej kontynuację.

Kup książkę Srebro

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Srebro
Książka
Srebro
Steven Savile
Inne książki autora
Klątwa Nekrarchy
Steven Savile0
Okładka ksiązki - Klątwa Nekrarchy

Wampir nekrarcha, Radu Potępiony, czai się w swym zamku, pochłonięty mrocznymi eksperymentami i zżerany żądzą władzy. Gdy odkrywa, że w niedaleko położonym...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy