Dzwoneczki pani Wróżki Bajki i baśnie swą łagodnością i prostotą pozwalają wrócić dorosłym do krainy dzieciństwa zaś przed najmłodszymi otwierają drogę do niezwykłych światów. Są też sposobem na przekazanie prawd i mądrości życiowych, wypracowanie pewnych modeli postępowania i zachowania się oraz akceptację tego co inne, fantastyczne, ponadczasowe czy duchowe.
„Srebrny Dzwoneczek” będący debiutem literackim Emilii Kiereś jest właśnie jedną z tych ponadczasowych opowieści, które snują historię utkaną z blasku słońca, pajęczej nici wymykającej się z kądzieli oraz nadziei i otuchy.
Czytając o przygodach Marysi, małej i nieśmiałej dziewczynki, wraz z nią mamy szansę otworzyć się na świat, a nawet … spotkać panią Wróżkę. Wakacyjny pobyt Marysi u cioci Ani w pięknym domku pełnym zakamarków, położonym pośród lasów i jezior, stał się początkiem kolejnego etapu w jej życiu. Bez przyjaciół i znajomych, wciąż samotna dziewczynka z obawą wyglądająca rozpoczęcia nauki w szkole, znajduje w sobie odwagę by nawiązać nowe znajomości, a nawet uratować Złotookiego.
Dźwięk srebrnych dzwoneczków i furkotanie kołowrotka elektryzują Marysię i przyciągają do małego, uroczego domku wśród gęstwiny krzewów. Tam poznaje panią Felicję (Wróżkę?), która z zagadkowym uśmiechem przekazuje jej prawdy i wartości ukryte w dniu codziennym i pozornie błahych czynnościach. Marysia przekonuje się też, że to strach zamyka innych na świat, a pomagając zwalczyć go pewnej dziewczynce z sąsiedztwa, sama zyskuje pewność siebie i pierwszą bratnią duszę. Pozostaje też sprawa kota, którego da się jednak oswoić wykazując przy tym pewną dozę cierpliwości…
Pobyt u cioci Ani minął zdecydowanie zbyt szybko, podobnie jak lektura pięknej i mądrej opowieści Emilii Kiereś. Pozostaje nam jednak nadzieja, że kiedy znów usłyszymy srebrny dzwoneczek dźwięczący na wietrze, kolejna bajka będzie już na nas czekała.
Są miejsca, które przyciągają dziwne wydarzenia. Są chwile, które decydują o wszystkim. Co się może zdarzyć w ciągu kwadransa? I jak długo...
Czy chciałbyś zobaczyć siebie w przyszłości? Albo zajrzeć w drugą stronę czasu – w przeszłość? Znalezione przez Huberta szkiełko ujawni zapomnianą...
Ciocia akurat kończyła smażyć placki ziemniaczane. W kuchni znów było sino od dymu, a ciocia miotała się i wściekle trzaskała garnkami.
Marysia lubiła rozmawiać ze swoim braciszkiem - to znaczy: ona mówiła, a on słuchał. Była pewna, że Antoś wszystko rozumie.
Więcej