Paweł Majerski, zamykając wstęp do „Spotkań zagłębiowskich”,pisze o Włodzimierzu Wójciku: „Autor tej książki jest i dziś Przewodnikiem, z troską rozwijającym swą narrację o miejscu oraz czasie, nie zacierającym przy tym śladów własnego doświadczenia i charakterystycznych tonów emocji”. I te słowa najlepiej chyba oddają styl szkiców zamieszczonych w tomie.
Na „Spotkania zagłębiowskie” składają się artykuły, referaty, eseje, szkice a także felietony zarówno już publikowane w tomach pokonferencyjnych czy choćby w „Śląsku”, jak i nowe, drukowane po raz pierwszy. Książka Włodzimierza Wójcika dzieli się na trzy części – pierwszą stanowią głównie eseje naukowe, historycznoliterackie, będące miniaturowymi studiami nad twórczością prozaików i poetów związanych z Zagłębiem Dąbrowskim i ze Śląskiem. Pierwszy szkic stanowi ogólną charakterystykę prozy regionu. Następne – to portrety twórców znanych i zapomnianych – dość wspomnieć, że pojawiają się tu choćby Tadeusz Różewicz i Emil Zegadłowicz, Stanisław Wygodzki i Jan Pierzchała, Wilhelm Szewczyk i Stanisław Krawczyk. Obok postaci związanych z literaturą powracają także opowieści o Józefie Piłsudskim – katowicki pomnik naprzeciwko Urzędu Wojewódzkiego jest punktem wyjścia do opowieści o związkach Dziadka (o tym „pseudonimie” Komendanta opowiada Wójcik w jednym ze szkiców) ze Śląskiem, o obecności Śląska w przemówieniach oraz o odbiorze postaci Marszałka przez ludność śląską.
Wśród badaczy i organizatorów życia kulturalnego na Śląsku nie zabrakło także sylwetek Mariana Kisiela i Tadeusza Kijonki. Wójcik śledzi osiągnięcia swojego dawnego wychowanka, wpisuje go w obraz badaczy i twórców kultury Śląska. Zarysowuje też biografię i osiągnięcia poetyckie redaktora naczelnego „Śląska”.
W „Spotkaniach zagłębiowskich” powraca motyw podróży – impresje na temat roli świąt i tradycji w kształtowaniu się świadomości kulturowej. Pejzaże lokalne, obrazy przyrody, spotkania z naturą współtworzą drugą część tomu. To niejednokrotnie bardzo osobiste (ale i ogólne) rozważania o kondycji tożsamości regionalnej, o poczuciu przynależności kulturowej, wreszcie – o słabościach i sile człowieka.
Ponieważ na tę część składają się felietony dla radia i prasy, Wójcik przekształca się w nich z badacza w gawędziarza. Wprowadza swoich czytelników i słuchaczy w delikatną materię tradycji i kultury, opowiada z zapałem, niezwykle interesująco i w sposób prosty, bezpośredni. Ta świadomość wizerunku odbiorcy towarzyszy autorowi zawsze i zawsze pozwala znaleźć nić porozumienia na linii twórca – czytelnik. Talent wykładowcy, badacza i gawędziarza znajduje ujście w tych krótkich, a wciągających i niejednokrotnie zabawnych impresjach-opowieściach. Wójcik spaceruje na przykład po Grodzieckim Lesie – a wraz z nim, wśród buków, wędrują też czytelnicy. Ta nietypowa i piękna wyprawa jest oczywiście doskonałym pretekstem do snucia refleksji literackich, a także – filozoficznych. Autor uczy podróży rozumnych – z odpowiednio zorganizowanymi przystankami. Z zatrzymywaniem się i podziwianiem uroków świata.
Włodzimierz Wójcik przekazuje nam cenne wnioski, wyciągane bezpośrednio z doświadczeń, z samodzielnego, pełnego przeżywania rzeczywistości, z obserwacji i wycieczek po świecie. Ten subiektywizm, pozwalający dojść do obiektywnego widzenia egzystencji ludzkiej, nadaje opowieściom autora dodatkowego, niezaprzeczalnego uroku. Dział ten, poświęcony podróżom i przemyśleniom, jest świetną szkołą życia i – pisarstwa. Dzięki Włodzimierzowi Wójcikowi znajdujemy się zawsze w centrum wydarzeń, widzimy opisywane historie i cząstki tradycji. A snujący swe opowieści Podróżnik, na marginesie tych historii rozprawia się z wadami narodowymi (czy po prostu – ludzkimi), uczy mądrości, rozsądku, przemienia odbiorców w świadomych twórców, lub przynajmniej – krzewicieli – kultury. Uczy też tożsamości narodowej i regionalnej. W tych lekkich formach niesie mnóstwo ważnych treści.
Ostatnia część „Spotkań zagłębiowskich” poświęcona jest wspomnieniom znanych i bliskich autorowi ludzi. To profesorowie, przyjaciele i twórcy – Stanisław Grzeszczuk i Alina Kowalska, Adam Zegadłowicz, Jan Pierzchała czy ksiądz Jan Twardowski. Nie są to grzecznościowe formułki, jakie zwykło się tworzyć po śmierci znanych nam ludzi. Wspomnienia Włodzimierza Wójcika to bardzo osobiste, wzruszające refleksje, historie ze wspólnej przeszłości, udane próby zatrzymania w szkicach dawnych, radosnych chwil. Choć niejednokrotnie wydzieranie bliskich śmierci przynosi ból i smutek, to przecież opowieści profesora Wójcika naprawdę tętnią życiem. Autor stara się uchwycić portrety przyjaciół wiernie, z uczuciem silniejszym niż śmierć. Dzięki temu refleksje o zmarłych mogą wzruszać, mogą także przyczynić się do utrwalenia ich w świadomości zbiorowej. Wójcik ocalił sylwetki swoich znajomych, poświęcając im opowieści o wspólnie spędzanych chwilach.
„Spotkania zagłębiowskie” pełne są fotografii. Można dzięki temu poznać bliżej bohaterów esejów, zobaczyć autora, można też przybliżyć się do świata, który opisuje Włodzimierz Wójcik.
Wbrew tytułowi, perspektywa badawcza i zakres opowieści nie są hermetyczne – wprawdzie autor każdorazowo podkreśla związki postaci ze Śląskiem i Zagłębiem, ale pejzaż małej ojczyzny pozwala mu również na uogólnienia, na humanistyczną myśl o świecie i człowieku. To książka, od której trudno się oderwać.
W ubiegłym tygodniu, nakładem Oficyny Wydawniczej „Humanitas" w Sosnowcu, ukazał się zbiór miniatur prof. Włodzimierza Wójcika. Publikacja „Nasze...