Od wydawnictwa Sic! otrzymujemy propozycję kolejnej intelektualnej wojaży po mapie współczesnej kultury z Jeanem Baudrillardem, francuskim filozofem i socjologiem postmodernistą, autorem znanej teorii symulakrów. Tym razem prześledzimy przebieg spisku, w który wplątali nas wszystkich, tzn. członków inercyjnych i milczących mas ogłupianych na każdym kroku, szczwani i szyderczy artyści, ignoranccy i przekorni organizatorzy wernisaży, właściciele galerii, dyrektorzy muzeów oraz krytycy sztuki, składając nam ofertę odwiedzania wystaw, na których pojawia się już nie sztuka, lecz jej zwłoki, szczątki, odpadki. Ale cóż to znaczy? Cóż znaczy, że sztuka egzystuje na swoich okruchach i odchodach? Bo właśnie tak brzmi naczelna teza "Spisku sztuki"! Baudrillard dowodzi, że na miejscu sztuki znalazła się "transestetyzacja banalności", zainicjowana posunięciem Marcela Duchampa, który roztrzaskał sytuację estetyczną i przypieczętował kres sztuki (estetyki), eksponując "ready-mades", tzn. przedmioty codziennego użytku usytuowane w kontekście artystycznym (np. słynny pisuar wystawiony w Nowym Jorku w 1917 r. jako "Fontanna"). Banalność świata, mierność rzeczywistości trafiły w obręb estetyki, w wyniku czego nastąpił proces banalizacji tego, co estetyczne. Świat przeistoczył się w Duchampowski "ready-made", sztukę osierocono i skazano na agonalną mękę bez możliwości śmierci. I to, z czym zetknęliśmy się po "sztuczce" Duchampa (oraz po twórczości Andy'ego Warhola) jest już "banalizowaniem banalności" i "banalizowaniem zbanalizowanej banalności". W czym więc osadza się tytułowy "spisek sztuki", który obwieszcza Baudrillard? W SKRYWANIU tego, że nasze życie uległo estetyzacji. We współczesności wartość sztuki osiągnęło to wszystko, co wcześniej nie mogło na nią liczyć. Sztuka parodiuje samą siebie, jest niebezpiecznie ironiczna, "sama sobą wymiotuje", jej rola ogranicza się do ZATAJANIA jej faktycznej nieobecności, do zatajania tego, że stransestetyzowano społeczeństwo. Sztuka wymieszała się z życiem, czyli tak, jak sobie życzyła, świat stał się orgią konsumpcyjnych mierności i banałów. Po pierwsze - nadmiar sztuki rozbił rzeczywistość, po drugie - sztuka ta, która właściwie jest nie-sztuką ekspansywnie rozlewa się na glob, urastając do rangi międzynarodowej korporacji, wysokodochodowego biznesu. Wykorzystuje się ją w celach, do których jej nie przeznaczono. Oczywiście nadal traktuje się ją z szacunkiem, lecz tylko dlatego, że łączy się ona z olbrzymim kapitałem, stąd ani artyści, ani krytycy, ani inni członkowie świata sztuki nie pozwolą na jej kres, musi wegetować między nie-życiem a nie-śmiercią bez nadziei na zgon i pochówek. Oto nikczemny spisek sztuki! Przez "Spisek sztuki" obok nazwiska Marcela Duchampa przewija się nazwisko Andy'ego Warhola, do którego Baudrillard żywi wyraźną sympatię. Warto dodać, że Warhol nie uważał siebie za artystę. Emanował zimną obojętnością, zaś jego osiągnięcia tak naprawdę negowały sztukę. Oswobadzając nas od sztuki i od estetyki, wrzucił świat w krąg FETYSZYZMU: świat estetyczny przerodził się w świat fetyszyzacji. Autor uważa, że dzieła Warhola ociekają banalnością nie z tego powodu, że transponują banalność, ale dlatego, że po prostu nie roszczą sobie pretensji do interpretowania rzeczywistości. Znak uwalnia się od znaczenia. Podobnie prezentuje się sprawa seksualnych fetyszy, które charakteryzują się (seksualną) obojętnością, w rezultacie czego negują zarówno seksualną rzeczywistość, jak i seksualną przyjemność. Jaki wniosek? Taki, że za sprawą Andy'ego Warhola sztuka straciła istnienie, stając się NICZYM. W "Spisku sztuki" zamieszczono dwa eseje Jeana Baudrillarda oraz parę wywiadów osnutych wokół tytułowej problematyki. Całość poprzedza szkic "Rozbójnik w świecie sztuki" Sylvére Lotringer - i trzeba powiedzieć, że to jest najsłabsza część książki, ponieważ streszcza jedynie to, co zawiera tekst właściwy. Niepotrzebnie, bo eseje Baudrillarda nie są tak hermetyczne, by ktokolwiek musiał wzbogacać je o jakikolwiek abstrakt i apologizujący komentarz. Świetnie bronią się same. Pierwszy z nich - "Złudzenie estetyczne i jego kres" - bardzo skrótowo prezentuje Baudrillardowską filozofię kultury. Żadnych oryginalności: mowa o iluzji i deziluzji, o obrazach jako mordercach rzeczywistości, o symulakrach i symulacji, o znakach jako przedmiotach konsumpcji. Słowem: przypomina to kompilację pomysłów, z którymi zetknęliśmy się w czasie lektury innych publikacji Jeana Baudrillarda. Niemniej "Złudzenie estetyczne i jego kres" świetnie wprowadzi w Baudrillardowską myśl. W zasadzie "Spisek sztuki" rozpoczyna się dopiero w połowie: intrygujący i inspirujący tytułowy esej, który niebezpodstawnie wywołał wiele burzliwych polemik oraz rewelacyjne, pełne intelektualnej elastyczności wywiady, w których Baudrillard przystępnie (sic!) i treściwie (sic!) wykłada swoje teorie, anegdotycznie przywołuje czasy, kiedy obwołano go guru młodych amerykańskich artystów, odczytujących jego metaforyczne diagnozy dosłownie, opowiada o fascynacjach fotografią oraz o zaangażowaniu w przemiany społeczne, polityczne, kulturalne. Całość jest koherentna i satysfakcjonująca, ale na kolana raczej nie rzuci. Wypada podkreślić, że "Spisek sztuki" nie jest książką wielostronnie i kompetentnie rozstrzygającą kwestie estetyczne, nie jest także książką roztrząsającą problemy z historii sztuki. Nie. Refleksję o kondycji współczesnego świata artystycznego Baudrillard potraktował marginalnie, tylko jako pretekst do rozważań filozoficznych i socjologicznych. Dlatego nie sposób czytać "Spisku sztuki" jako ataku na jakąkolwiek osobę. Najnowszą książkę Jeana Baudrillarda należałoby określić mianem diagnozy o antropologicznym charakterze (notabene jak większość jego prac). Bo tak naprawdę, w ostrzegawczych diagnozach francuskiemu filozofowi chodzi przecież o człowieka i o jego nieco fatalne położenie w spornografizowanej i nieuporządkowanej dzisiejszości.
Inaczej niż w społecznościach pierwotnych czy tradycyjnych, w nowoczesnych społeczeństwach wymiana symboliczna już nie istnieje, tym bardziej jako forma...
Słowa klucze to książka wyjątkowa w dorobku autora Wymiany symbolicznej i śmierci, rodzaj autokomentarza, w którym Baudrillard przystępnie objaśnia najważniejsze...