Sztuka orkiestracji
Takich powieści dziś się już nie pisze. Powieści najzupełniej serio, powieści, w których poważnie traktuje się literaturę i jej odbiorcę. Powieści niedzisiejszych, przywracających do życia świat, którego już nie ma i opowiadających o ludziach, którzy już dawno odeszli. Powieści, które mogłyby pretendować do miana wielkich, choć tak naprawdę opowiadają często o wydarzeniach małych, drobnych. Powieści takich, jak Śpiewaj ogrody Pawła Huelle.
Na początku jest chaos. Polifonia licznych wątków, które zaczyna snuć narrator książki Pawła Huelle. Polifonia opowieści o Bieszku - Kaszubie, znajomym ojca głównego bohatera. I historii Grety Hoffman, z którą przyjaźnił się młody narrator tej książki, i opowieści o jej mężu, obsesyjnie odtwarzającym nieznaną operę Wagnera, o francuskim arystokracie - maniaku seksualnym, o poezji Rielkego i stopniowym dochodzeniu do władzy Hitlera. Niemal dodekafonia, w której wszystkie historie-dźwięki są jednakowo ważne, stopniowo jednak ustępuje jasnej linii mlodycznej. Narrator, snując początkowo chaotyczną historię, stopniowo porządkuje świat. Powoli orientuje się, o czym tak naprawdę pragnie opowiedzieć. Powoli dojrzewa do przesłania tej historii - podobnie jak wraz z nim odkrywa przesłanie to czytelnik książki Pawła Huelle.
Widać, że autor powieści znakomicie zna twórczość Wagnera. W swojej prozie - podobnie jak kompozytor, którego muzyka odgrywa ogromną rolę w powieści Śpiewaj ogrody - wprowadza kolejne leitmotivy, przekształcane wielokrotnie, by ostatecznie mogły stać się osią tej prozy. Jest więc w powieści miłość i nienawiść, jest powolne odchodzenie w cień starego świata, który ustępuje nowemu - niekoniecznie lepszemu. Jest podkreślenie niezwykłej roli sztuki, która nie zawsze wybawia, która może czasem przyczynić się do autodestrukcji jej twórcy czy jej miłośnika. Jest zderzenie starości (Greta) i młodości (narrator tej opowieści), jest wzajemne ich uczenie się świata i czerpanie ze swoich doświadczeń. Są - wreszcie - odwieczne antagonizmy polsko-niemieckie, jest wątek kaszubski, jest gwara.
Właśnie - gwara. Niezwykłą "orkiestrację" swej prozy przygotował Huelle w powieści Śpiewaj ogrody. Z jednej strony mamy tu język literacki, niezwykle piękny czy - rzec lepiej - czysty. Huelle odkrywa to, co w języku polskim najpiękniejsze, odkrywa jego melodię i najpiękniejsze brzmienie. Z drugiej - wyraźne jest zamiłowanie pisarza do kaszubszczyzny, której melodia stanowi kontrapunkt, znakomite uzupełnienie narracji. Swoista chropowatość tej gwary doskonale podkreśla charakter minionych rzeczy, ludzi, minionego świata.
To ów miniony świat jest chyba głównym bohaterem powieści Śpiewaj ogrody. Huelle opowiada o momentach kluczowych w historii Gdańska i Sopotu. O czasie, gdy Opera Leśna była jedną z najważniejszych scen wagnerowskich. O czasie, gdy faszyzm zjednywał sobie kolejnych zwolenników, gdy sztuka stała się jedynie narzędziem w rękach ideologii, a wówczas prowadzić mogła tylko do zguby zajmujących się nią osób. Jednak, ukazując cienie tych czasów, nie zapomina Huelle o blasku rzeczy i spraw dawno minionych. Widać w tej opowieści nostalgię za czasami świetności Wolnego Miasta Gdańska. Widać tęsknotę za prawdziwymi Kaszubami, których dziś niełatwo znaleźć. Widać szacunek dla ludzi prawdziwie szlachetnych, których w tak trudnych czasach nie brakowało. Widać - wreszcie - tęsknotę po prostu za rzeczami dawno minionymi, za opowieściami z naszej przeszłości, które decydują o tym, kim jesteśmy.
Z wprawą posługuje się Huelle w swej powieści metaforą. Odtwarzana przez jednego z bohaterów jego powieści opera opowiadająca o fleciście z Hameln jest odbiciem opuszczania Gdańska przez Niemców po drugiej wojnie światowej. Czy są oni jak szczury, pasożyty, wyprowadzane przez grajka z dawnej opowieści? A może raczej Niemcy to dzieci, których odejście jest zemstą flecisty, znane z innej wersji tej historii? Co przyniesie koniec ich rządów? Radość czy smutek? Nieszczęście czy wybawienie? Wiele jest podobnych metafor - wiele będzie również interpretacji opowieści Pawła Huelle. Opowieści, do której z pewnością wielu czytelników będzie chciało niejednokrotnie wrócić.
Bo Śpiewaj ogrody to książka wymykająca się łatwym klasyfikacjom i interpretacjom. To proza wieloznaczna, proza wielu głosów i wielu odcieni. To proza, która można odkrywać wielokrotnie, na nowo podczas każdej kolejnej lektury. I to chyba świadczy o jej prawdziwej wielkości.
Kiedy bohater na początku lat dziewięćdziesiątych wsiada z instruktorką prawa jazdy do małego fiata, umiera ze wstydu. Prawie. Ratują go historie, które...
Hans Castorp przybywa do Gdańska. Mimo ostrzeżeń wuja wsiada na statek w Hamburgu i rozpoczyna dziwną podróż. Podczas morskiej przeprawy towarzyszy mu...