Kim jest socjopata? Według socjologicznej wykładni to po prostu osoba, która nie potrafi dostosować się do powszechnie uznanych norm społecznych i to zarówno tych, które w jakiś sposób wzmocnione są prawem i których łamanie groźić może nawet więzieniem, jak i tych, które nie są nigdzie spisane, ale przez wszystkich przestrzegane we wzajemnych relacjach i wszelkich kontaktach międzyludzkich. Socjopata przekracza te reguły, a najgorsze w jego przypadku jest to, że nie robi tego celowo czy złośliwie, jak można by przypuszczać, lecz całkowicie nieświadomie, nie zdając sobie sprawy ze swojej swego rodzaju choroby.
Ze szczególnym przypadkiem socjopaty mamy do czynienia w książce Koziarskiego. Jego główny bohater – Tomasz Płachta - ciągle przekracza normy, o których wcześniej wspomniałem. Powoduje to, że nieustannie sprowadza on na swoją głowę masę niepotrzebnych kłopotów, narastających nieporozumień i piętrzących się trudności. Dokładając do tego jego zgryźliwy charakter oraz nerwowe usposobienie otrzymujemy niezwykłe indywiduum wypuszczone przez Koziarskiego w sam środek multikulturowego Londynu. Czytając Socjopatę nie sposób uwolnić się od porównania Tomka do Adama Miałczyńskiego z Dnia Świra. Te same natręctwa, antyspołeczność, zgorzknienie oraz pełne antypatii podejście do ludzi. Jednocześnie inteligencja, przenikliwość i umiejętność obserwowania otaczającej rzeczywistości tak, jakby było się poza nią i faktycznie oboje, zarówno Tomek jak i Adam Miałczyński, trochę odstają od rzeczywistości. Widzą idiotyzm i bezsens ludzkiej egzystencji, obserwują „zbiorowe szaleństwo” nazywane życiem i jednocześnie uczestniczą w nim na równi z innymi.
„Może nie ma na świecie ludzi złych, są tylko ludzie przerażająco puści i potwornie zagubieni?”- powie głowny bohater. Wypowie prawdę o wielu jak i jednocześnie o sobie samym. Gdzie indziej przykro stwierdzi: „Teraz do głosu dochodzą debile, albo przynajmniej z debilami trzeba się wszędzie liczyć”. Tomek natyka się na nich codziennie, jak i, niestety, sam często wchodzi w rolę jednego z nich... Aldonus Huxley napisał w jednej ze swoich książek, że „wszystko co się dzieje, jest w swej istocie podobne do człowieka, któremu się przytrafia”. Na początku w ogóle nie zrozumiałem tego zdania, później, gdy już pojąłem jego sens, uznałem, że jest bzdurne i nieprawdziwe. Natomiast dzisiaj, po lekturze Socjopaty w Londynie stwierdzam z całą pewnością, że Huxley w jednym zdaniu perfekcyjnie opisał zjawisko, które możemy zaobserwować na przykładzie losów Tomka. Jego zgryźliwość wywołuje zgryźliwość innych, negatywne i często pogardliwe podejście do ludzi powoduje, że on sam jest często traktowany pogardliwie i z dezaprobatą. Ciągłe przekraczanie i łamanie norm społecznych sprowadza na niego coraz to nowe nieszczęścia. Jeżeli można zrobić coś zle, albo jeżeli może coś pójść „nie tak” to możemy być pewni, że tak właśnie się stanie.
Główny bohater jest chodzącym uosobieniem prawa Murphy’ego – „Jeżeli coś może się spieprzyć, to na pewno właśnie teraz się spieprzy”. Tomek unika metra, bo boi się zamachu i w momencie, kiedy w wyniku okoliczności, jest zmuszony z niego skorzystać, terroryści przeprowadzają w nim zamach. Gdy akurat przeklina i wyśmiewa się ze Szkotów, robi to w obecności któregoś z nich. Z resztą przykładów można by mnożyć i mnożyć. Tomek jest chodzącą katastrofą, a słowa zdumienia „Co za palant!!!” cisną się na usta na każdej stronie. Razem z Tomkiem poznajemy całą plejadę innych ciekawych postaci: Kasię, Luisa i Alexa jego współlokatorów oraz emigrantów z Polski, krajów arabskich, delty Nigru, Nilu i Jangcy, nizin Bangladeszu, górzystego Pakistanu i innych równie atrakcyjnych dziur świata. Wszyscy oni kotłują się w Londynie, posługując się jednym językiem, który coraz mniej zaczyna przypominać angielski. Jeden z krytyków Koziarskiego napisał, że książka ta to gotowy scenariusz do telewizyjnego sitkomu. I faktycznie tak można ją czytać. Małe rozdzialiki niczym kolejne krótkie serialowe odcinki, brakuje tylko podkładanych śmiechów. W każdym fragmencie kolejne przygody bohatera i niepowtarzalne gagi.
Książkę czyta się lekko i przyjemnie niczym ogląda 20 minutowy serial w telewizji, nie oznacza to jednak, że jest ona głupia i płytka. Aby się przekonać jakie jest życie socjopaty koniecznie trzeba sięgnąć do Koziarskiego.
LUCEK
Czasem jedna decyzja może zmienić całe twoje życie. Rok 2009Smutny finał pewnej imprezy. Rozpędzone BMW uderza w drzewo. Na skutek wypadku ginie nastoletni...
15 lipca ukazała się kolejna powieść Daniela Koziarskiego - "Klub samobójców". Klub samobójców to cztery powiązane ze sobą historie ukazujące, poprzez...