Otwieram na chybił trafił tomik wierszy księdza Twardowskiego. Przebiegam wzrokiem utwór „Nie bój się”, zamknięty wersem „a śmierć to ciekawostka że trzeba iść dalej”. Właśnie między tym prostym, spokojnym tytułem i ostatnim wersem mieści się w skrócie cała filozofia książki „Śmierć na śmierć nie umiera. Myśli wybrane” Jana Twardowskiego.
„Śmierć na śmierć nie umiera” to właściwie przepiękny album – wprawdzie główną część pozycji stanowią króciutkie teksty księdza, ale nie sposób milczeniem pominąć pięknych zdjęć powązkowych pomników. Nagrobnych rzeźb i figur, które przechowują pamięć o zmarłych. Książka zawiera myśli o śmierci i przemijaniu, a jej przesłanie najlepiej wyraża tytuł przywołanego na początku recenzji wiersza – „Nie bój się”. Boimy się nieznanego. Dlatego ksiądz Twardowski cierpliwie tłumaczy, wyjaśnia, rozstrzyga. Teksty, które trafiły do wyboru myśli, pochodzą z fragmentów kazań i wywiadów. Zgodnie więc z wymogami gatunkowymi – w prosty, przystępny sposób przekazuje w nich ksiądz Twardowski najgłębsze prawdy życiowe. Wielokrotnie odwołuje się do własnych wspomnień, łagodnie i z humorem napomina. Uczy przygotowywania się na śmierć, ale i pociesza – „śmierć nie jest straszna. Jest ona odejściem do Boga, ale nie przerywa łączności pomiędzy tymi, którzy się kochają”. Ksiądz Twardowski często zresztą łączy motyw umierania i miłości silniejszej nad śmierć – tak w poezji, jak i w zgromadzonych w książce „myślach”. Niesie pokrzepienie – tłumaczy, jak radzić sobie z odejściem kogoś bliskiego, jak pogodzić się z nieuchronnością kresu życia, jak nastawić się na własne przemijanie. Mówi czasami wprost – „każdy z nas ma swój prostokąt ziemi na cmentarzu”, a czasem trochę poetycko – „dzisiejsze zegarki elektroniczne milcząc, liczą czas do śmierci”. Wyjaśnia, czym jest śmierć dla każdego człowieka i czym powinna być dla chrześcijanina, opowiada o sensie obchodzonych ku czci i pamięci zmarłych świąt. Wyszukuje nie całkiem jasne sformułowania modlitewne i stara się na nowo odkryć ich sens, dzięki czemu dezautomatyzuje schematyczne przeważnie „odklepywanie” modlitw. Mówi prosto i wplątuje niekiedy w tok wypowiedzi akcenty komiczne i humorystyczne. Czasami włącza w pejzaż cmentarza malutką wiewiórkę – wszystko po to, żeby oswoić lęk przed przemijaniem i przyzwyczaić ludzi do wszechobecności śmierci.
Jako kaznodzieja i duszpasterz próbuje nawracać, delikatnie wskazywać właściwą drogę. W rytm krótkich wypowiedzi wpisują się pytania egzystencjalne – „kto po 300 latach drugiego listopada będzie o nas pamiętał?”.
Jan Twardowski w związku z posługą kapłańską musiał podjąć się niewdzięcznego zadania przypominania ludziom o śmierci. Poradził sobie z tą misją doskonale, w łagodnej formie łącząc wskazówki, dotyczące wyboru drogi życiowej, uwagi o kresie ludzkiej egzystencji, elementy pocieszenia i pokrzepienia. Książka „Śmierć na śmierć nie umiera” to świadectwo mądrego przygotowywania się na nadejście końca, to uwagi o przemijaniu wypowiadane nie tylko przez poetę i księdza, ale przede wszystkim przez zwykłego człowieka.
Całe życie trzeba uczyć się nie być egoistą. Zobaczyć własny egoizm - to już dużo. Żyć nie dla siebie Poznanie Boga - to walka z egoizmem. Dostrzeganie...
Nowe wydanie tomu Nie przyszedłem pana nawracać obejmuje wiersze z okresu 1945-2006. Pozwala spojrzeć na wyjątkową twórczość ks. Jana Twardowskiego...