Trupy w szafie i delicje
Sekrety, szczególnie te bolesne, są jak trucizna. Sączą swój jad, powoli zatruwając ciało, niszczą stosunki z innymi ludźmi, umniejszają poczucie własnej wartości i nie pozwalają normalnie żyć. W czterech ścianach naszych schronów trzymamy te tajemnice, nie pozwalając im ujrzeć światła dziennego, nie szukając pomocy i wyrażając milczącą zgodę na nieustające katusze.
Gwałty, zdrady, nałogi - to tylko część przysłowiowych „trupów w szafie”, a o tym, że czasami warto je przewietrzyć i poszukać pomocy, przekonuje nas znakomita, wstrząsająca książka Dorothy Koomson „Słodycze na śniadanie”. To kolejna zasługująca na miano bestselleru pozycja, która po „Zaopiekuj się mną” świadczy nie tylko o kunszcie autorki, ale i o umiejętności dokonywania dogłębnej analizy emocjonalnej ludzi. Bez tego swoistego daru empatii Koomson nie byłaby w stanie stworzyć tak skomplikowanych charakterologicznie postaci, obarczonych dodatkowo sporą dozą życiowych problemów.
Poznajemy zatem Kendrę, młodą specjalistkę od rekrutacji, która po dwuletnim pobycie w Australii powraca do Anglii. Jej życie już od kilku lat jest ciągłą ucieczką, tym razem przed miłością i poczuciem winy. Kendra rozpoczyna kolejny etap życia w wynajętym mieszkaniu Kyle’a samotnego ojca dwójki bliźniaków- Summer i Jaxona. Izolująca się dotąd od ludzi bohaterka przekonuje się, że dzieci, pomimo swojej łagodności i słodyczy, są świetnymi manipulatorami.
Cieniem na nowym, szczęśliwym życiu Kendry kładą się jednak bolesne tajemnice, które nie pozwalają jej być w pełni sobą i cieszyć się obfitością uczucia, jaką zesłał jej los. Okazuje się, że nie tylko Kendrę nękają demony przeszłości. Kyle próbuje pogodzić się i zrozumieć alkoholizm żony, przyjaciółka Kendry walczy z brakiem zaufania i niechęcią do trwałych relacji, które są wynikiem gwałtu, a sama bohaterka- no, cóż, o tym musicie przekonać się sami.
Dorothy Koomson stworzyła swoich bohaterów z krwi i kości, obdarzając ich zaletami i przywarami, pokazując jednocześnie różne sposoby radzenia sobie z problemami. Wyparcie, gniew, ucieczka - to bowiem najczęściej wybierane drogi zmierzające do pogodzenia się z losem. „Słodycze na śniadanie” przekonują nas jednak, że zarówno walka, jak i szczera rozmowa oraz wsparcie od innych osób, mogą stanowić znakomite remedium na trudności. Jest to o tyle skuteczniejsze, że ma wartość terapeutyczną i nie pozwala, żeby nienawiść krążyła w naszym życiu niczym trucizna.
Postacie wykreowane przez Koomson musiały dojrzeć do pewnych decyzji i wziąć odpowiedzialność za swoje postępowanie. I choć do końca nie wiadomo, jak potoczą się ich losy, to mamy świadomość tego, że powstali silniejsi i przetrwają. Bo „Słodycze na śniadanie” są takie jak życie - kolejny dzień może przynieść nam nie tylko trudy, ale i niebiańskie delicje.
Życie Libby wydaje się idealne – ma przystojnego męża, mieszka w pięknym domu nad brzegiem morza. Zaczyna się jednak zastanawiać, czy Jack naprawdę...
Nova Kumalisi i Mal Wacken znają się i przyjaźnią od najmłodszych lat. Mal w końcu żeni się z neurotyczną Stephanie, która niestety jest bezpłodna. Po...