Słupsk może być dumny ze „Śladu” – brulionu literackiego, który skupia regionalnych twórców, bez względu na przynależność związkową. Tworzy się w ten sposób prężnie działające środowisko literackie, które nie tylko pozwala zaistnieć młodym pisarzom, ale również popularyzuje prozatorską i poetycką działalność tych starszych.
„Prowincja to tylko sposób odniesienia się do rzeczywistości i wcale nie musi istnieć w oderwaniu od uniwersalizmu” – przekonuje Wiesław Stanisław Ciesielski. Nie są to puste słowa – o sile i wadze „prowincjonalnej” twórczości świadczy choćby „Ślad”.
Dwudziesty szósty numer pisma literackiego to polsko-rosyjski album, przedstawiający dokonania literatów solidaryzujących się ze słupskim oddziałem ZLP. Schemat kolejnych prezentacji jest prosty: krótka notka biograficzna o autorze, ze zdjęciem (często dołączony jest do tej notki także e-mail twórcy co ułatwia kontakt z wybranymi artystami), kilka słów od literata, przeważnie stanowiących poetyckie bądź prozatorskie credo, fragmenty recenzji i wypowiedzi krytyków na temat literackiej działalności twórcy i garść wybranych wierszy.
Całość przełożona jest na rosyjski – tłumaczenia zajmują drugą część albumu – a ponieważ słupski oddział ZLP ma już na swoim koncie album polsko-angielski i polsko-niemiecki, można się przekonać, jak ważne dla „Śladu” jest promowanie miejscowych artystów słowa. Słupscy autorzy zdają sobie sprawę z roli, jaką na literackiej prowincji (to określenie umowne, podział na centrum i prowincję w literaturze nie ma już racji bytu) spełnia własny periodyk literacki. Pismo kulturalne staje się ośrodkiem skupiającym najlepsze pióra w regionie, pomaga wypromować swoich twórców, umożliwia im przebicie się do świadomości literackiej – nawet jeśli grono odbiorców będzie zawężone do małego wycinka kraju. Nie sposób też zapomnieć o znaczeniu takiego „brulionu” w kształtowaniu się tożsamości regionalnej.
W „Śladzie” mogą pojawić się autorzy, którym trudno byłoby wybić się od razu na szerszym forum. A przecież nie chodzi tu tylko o szanse zaistnienia dawane regionalnym twórcom: tę rolę świetnie przejmuje Biblioteka Śladu, wydając kolejne tomiki poetyckie. Słupski album literacki (i kolejne bruliony) to sygnał dla całego piszącego środowiska: tu dba się o twórców, każdy kto chce zaistnieć może skorzystać z pomocy „Śladu”.
Autorzy, którzy już debiut mają za sobą, w „Śladzie” przekazują swoje pomysły na literaturę. Czytelnicy za to wyrabiają sobie wstępną opinię na temat twórców; pomagają im w tym noty krytyków i wybrane teksty. Wyimki z recenzji zestawione przy poszczególnych nazwiskach składają się na interesujący dialog, są świadectwem różnych możliwości odczytań, wyznaczają także kierunki interpretacji. Polemiki krytyczne w mozaice wycinków przypominają dyskusję nad wartością działalności literackiej danego twórcy. Wśród sylwetek znanych tylko w regionie pojawiają się i postacie, które zyskały już sławę ogólnopolską – dość wspomnieć Daniela Odiję. Wiersze zamieszczone w 26. numerze „Śladu” dają natomiast ciekawą antologię.
Utwory autorów debiutujących w latach 70. i 80. XX wieku figurują w albumie obok tekstów dzisiejszych dwudziestolatków, wkraczających dopiero w świat literatury, a już mających za sobą książkowe debiuty. Wszystko komponuje się w zajmującą całość i stanowi wyraźny ŚLAD literackiej działalności słupskiego środowiska twórczego. Podczas gdy ogólnopolskie pisma literackie upadają, „Ślad” ma się dobrze i promuje słupskich autorów.
To brulion „prowincji”, którego mogłaby pozazdrościć pisarska „centrala”. Ze słupskiego oddziału ZLP powinna brać przykład cała Polska.