Była kochana, uwielbiana i bardzo znana. Elżbieta Amalia Eugenia von Wittelsbach, najpiękniejsza kobieta dziewiętnastowiecznej Europy. Bajecznie bogata, żona Franciszka Józefa Habsburga, cesarzowa, miłość tysięcy poddanych. A jednocześnie ekscentryczna kobieta, której życie stało się gotowym scenariuszem dla wielu filmów i powieści historycznych.
Bawarska księżniczka, którą los wywindował na szczyty władzy, nie była wychowywana na przyszłą cesarzową. Do Wiednia miała trafić jej starsza siostra, Helena. Los jednak chciał inaczej. Przyszły cesarz oszalał z miłości do nastoletniej dziewczyny z Bawarii, która nie znała dworskiej etykiety, ale doskonale jeździła konno i uwielbiała włóczęgi po górach. To jej niezwykła spontaniczność, tak odmienna od sztywnych zasad panujących w domu Habsburgów, podobno tak mocno oczarowała Franza Józefa, że zaskoczył wszystkich swoim kaprysem. Jak było naprawdę? Pozostaje nam wierzyć w ten romantyczny przekaz.
Sisi bardzo dbała o swój wizerunek. Znane są opowieści o tym, jak myła włosy żółtkami i koniakiem, jak się gimnastykowała i jak głodziła, aby zachować szczupłą sylwetkę. Starość wydawała się pięknej cesarzowej koszmarem. Podobno widywano ją, jak przejeżdża pojazdem po Wiedniu, opuchnięta z głodu. Podobno.
Nie znała francuskiego, nie była nawet starannie wykształcona. Nie miała zbyt wielu przyjaciół w Wiedniu. Znane są jej zasługi dla narodu węgierskiego, dla którego starała się u męża o przywileje. Z tego powodu krążyły nawet pogłoski o jej węgierskim romansie. Jak było naprawdę? Nie wiemy.
Wiemy natomiast, że ta urocza i żywiołowa dziewczyna, a potem kobieta, nie darzyła szacunkiem swojej synowej, Stefanii Klotyldy, którą nazywała „słonicą". Czy to raniło jej syna, Rudolfa? Czy Sissi martwiła się tym, co czuje jej syn? Nie zajmowała się jego wychowaniem, wiecznie nieobecna na dworze. Samobójstwo arcyksięcia przygnębiło ją jednak i stało się przyczyną ostatecznego rozpadu małżeństwa z Franciszkiem Józefem. Bo czyż tak doskonała kobieta mogła naprawdę być obojętną matką i samolubną żoną? Czy jej upodobania do zabaw w lesie nie były po prostu okazją do folgowania własnym namiętnościom? Co się stało z tą kobietą, które nagle zaczęła powłóczyć nogami, siwieć i coraz bardziej odsuwała się od świata?
Zginęła tragicznie, zamordowana przez szaleńca w Genewie. Do dziś w miejscu, gdzie Luigi Luchemi wbił cesarzowej w serce pilnik, można przeczytać tabliczkę informująca o tragedii. Co było przyczyną zabójstwa? Liberalne poglądy Sissi? Jej popularność? Osobiste kłopoty zamachowca? Odeszła, zanim świat o niej zapomniał, zanim się zestarzała, zanim nadeszła I wojna światowa, która pozbawiłaby ją tego, co kochała. Pozostała ikoną, symbolem Bawarii i Wiednia, niezapomnianą Sisii, która podbiła świat i serce cesarza swoją urodą i wdziękiem.
Jaką Sissi chcemy poznać? Jeśli tę prawdziwą, to zajrzyjmy do książki Jeannine Meighoerner. Spotkamy się tam z uroczą młodą kobietą, która miała szczęście żyć w czasach, gdy ceniono prawdziwe piękno. Ale pod tym pięknym obrazkiem jest drugi: egoistki i bardzo samotnej kobiety, która nie potrafiła zrozumieć świata, który nie chciał zrozumieć jej samej. To lekka i bardzo przystępna lektura dla tych, którzy nie wierzą w to, że Elżbieta Bawarska na zawsze pozostała bawarskim skowronkiem, którego nie zepsuł świat. To opowieść dla tych, dla których Sissi na zawsze będzie miała czarującą buzię Romy Schneider, która zagrała cesarzową w niezapomnianej filmowej adaptacji losów żony Franciszka Józefa. Nawet, jeśli zdarzało jej się być arogancką panią z Wiednia, która spełniała wszystkie swoje zachcianki kosztem innych.