Przypadek jednego z najwybitniejszych dramaturgów w historii, Williama Shakespeare’a, może być przywoływany jako dowód w każdej dyspucie o zachowywaniu równowagi wszechświata i jego elementów. Choć jego dzieła przetrwały pięć wieków i są powszechnie znane i ubóstwiane (choć z ich znajomością wykraczającą poza tytuły i ogólny zarys fabuły jest już różnie), sam autor i jego prywatne życie pozostaje nadal niezgłębioną tajemnicą do tego stopnia, że niektórzy, bardziej bezkompromisowi znawcy literatury, kwestionują samo jego istnienie. Oczywiście nie przeszkadza to w pisaniu kolejnych, zawsze innych od wersji poprzednich, biografii Shakespeare’a, opartych na coraz to nowych dokumentach, z narażeniem zdrowia i życia wygrzebywanych na strychach starych angielskich domostw. Ale dopiero Stephen Greenblatt w swoim „Shakespearze. Stwarzaniu świata” zrobił coś naprawdę nowego i wnoszącego wiele w naszą wiedzę na temat życia artysty.
Co sprawiło, że akurat ta książka jest inna od dziesiątek innych biografii Sahakespeare’a? Prosty acz genialny trick - odwrócenie konwencji. Zamiast zwyczajowego sklecenia życiorysu z dostępnych dokumentów, zapisków, dzienników oraz akt i "doczepienia" do tego dzieł artysty jako pewnych stadiów jego twórczości, mamy tu wersję przeciwną. Punktem wyjścia są sztuki i inne dzieła Shakespeare’a i to z ich tematyki, pewnych mniej lub bardziej czytelnych aluzji, sposobów portretowania sylwetek i używanego słownictwa budowany jest szkielet osobowości dramaturga, na który nakładane są kolejne warstwy – tło historyczne i fakty z życia artysty – tworzące już bardziej pucułowatego Shakespeare’a. Dlatego też całość tekstu stanowi materię o wielu przeplatających się nitkach: analizy najważniejszych dzieł łączą się tutaj z anegdotami o innych twórcach epoki elżbietańskiej, opisy prześladowań religijnych z panującymi nurtami w sztuce, występki artystycznej bohemy Londynu z problemami wynikającymi z niedawnego i niezbyt legalnego otrzymania herbu.
Choć to oryginalne podejście jest największą zaletą książki, wyróżniającą ją spośród innych, jednocześnie jest jej największym mankamentem. Opieranie się na analizie porównawczej kolejnych sztuk podczas budowania życiorysu owocuje bowiem teoriami o solidności i wyrafinowaniu architektonicznym domków z kart. Prawie każde rozumowanie przeprowadzone przez Greenblatta jest mało godne zaufania i mocno naciągane – a w każdym razie takim się wydaje. Za dużo tutaj gdybania, karkołomnych teorii i życzeniowego podejścia, by bez zastrzeżeń uwierzyć biografowi. Innym problemem wynikającym z takiej formuły książki jest mała przystępność tekstu dla nieobeznanych z dziełami tego wybitnego dramaturga. Sama pobieżna znajomość "Romea i Julii" czy "Makbeta" nie wystarczy do dokładnego zrozumienia znakomitej większości teorii Greenblatta.
Ale „Stwarzanie świata” broni się, nawet pomimo mankamentów, które mogłyby pogrążyć każdą książkę biograficzną - a to głównie dzięki zdolnościom literackim Greenblatta, który potrafi w sposób przystępny i interesujący przedstawić nawet najtrudniejsze koncepcje. Przeplatające się wątki nie dają tu wrażenia chaosu; przedstawienie bogatego tła epoki nie nuży głównie dzięki odejściu od standardowych formułek i ukazaniu mniej znanych faktów. Nawet osoby zainteresowane okresem elżbietańskim powinny tu znaleźć coś dla siebie, bo Greenblatt wykazuje istotny nonkonformizm w interpretacji faktów i szukaniu związków przyczynowo – skutkowych.
Jest to raczej książka dla osób już z tematem zaznajomionych, które będą ją mogły potraktować jako suplement do już posiadanej wiedzy – czytelnicy którzy mają nikłe pojęcie o czasach elżbietańskich, Shakespearze i jego dramatach, będą raczej niemile zaskoczeni brakiem obszerniejszych wyjaśnień do pewnych opisywanych wydarzeń. Nie zmienia to faktu, że jest to naprawdę godna przeczytania książka, która w niecodzienny sposób przedstawia nietuzinkowego człowieka.