Łatwe rozwiązania są symptomem naszych czasów. Rozwiązanie większości problemów zostaje zamknięte w pigułce. Jedna na smutki, inna na słabości, jeszcze inna w przypadku nudy. Konsumpcja ogarnia wszystko, wszystko sobie podporządkuje. Doświadczenia duchowe w takich okolicznościach siłą rzeczy są także zamykane w pigułki. Oczywiście nie zawsze jest to dosłownie ampułka do połknięcia, czasem taka "pigułka" ma charakter metaforyczny, kryje się pod nią maksymalne uproszczenie i opakowanie łatwe do przyswojenia. Stąd duchowość, mistycyzm i cała "niesamowitość" tak popularna obecnie w literaturze.
"Sezon czarownicy" jest właśnie taką pigułką na duchowe, metafizyczne tęsknoty czytelników. Czytelników, to ważne, niespecjalnie wybrednych za to specjalnie konsumpcyjnych. Stąd też gatunkowe ulokowanie "Sezonu", który jest zarazem kryminałem i powieścią fantasy (urban fantasy), okraszonym delikatną dozą erotyki. Wszystko to modnie "uprawdopodobnione" poprzez wymienienie kilku postaci realnie istniejących (np. John Dee, elżbietański alchemik, matematyk, astrolog) i aluzje do rządowych projektów USA.
Historia przedstawiona w książce jest dość złożona. Głównym bohaterem jest obdarzony mocą czytania w cudzych myślach Gabriel. Lata temu pracował w ramach rządowego eksperymentu, gdzie poznał Frankie, w której się zakochał. Rozstawszy się z nią w końcu i rzuciwszy pracę dla rządu, Gabriel został brokerem informacji a dokładniej rzecz biorąc: wykrada rozmaite dane od konkurentów zatrudniających go koncernów. Pewnego dnia zwraca się do Gabriela Whittington, milioner, którego syn zaginął. Bogacz pragnie, by Gabriel wykorzystał swe nadnaturalne zdolności do odnalezienia zaginionego. I Gabriel wcale nie podjąłby się tego zadania, gdyby na scenie - w iście brazylijskim stylu - nie pojawiła się Frankie będąca obecnie żoną Whittingtona.
Trop podjęty przez Gabriela prowadzi do domu sióstr Monk. Warto tu wspomnieć że osobliwy wystrój i urządzenie domu dobrze odzwierciedlają synkretyczne podejście autorki do tradycji okultystycznych, gdzie radośnie miesza ona wszystkie elementy czasów i kultur, wykorzystując autorską licencję do zespalania afrykańskiego szamanizmu z renesansowym gnostycyzmem. W każdym razie siostry Monk to tytułowe czarownice, potomkinie słynnego doktora Dee. Obdarzone są nadnaturalnymi zdolnościami, co łączy je z Gabrielem i doprowadza w konsekwencji do miłosnego trójkąta, o tyle szablonowego, o ile siostry są swymi przeciwieństwami: jedna jest cichą i skromną intelektualistką, druga to aktywna amatorka adrenaliny. Gabriel wie jeszcze, że jedna z nich jest morderczynią, nie wie tylko która.
Książka ta jest zlepkiem wielu znanych i niezbyt ambitnych rozwiązań. Postaci posiadają papierowe charaktery, fabuła jest powtarzalna i schematyczna. Konwencja romansu i kryminału sprawia, że dla wymagającego czytelnika "Sezon czarownicy" trudny jest do strawienia. Z pewnością jednak znajdzie też swoich sympatyków. Takie już mamy czasy.