Przyznam, że nie rozróżniam pokemonów, nie wiem, o co chodziło w szaleństwie, które kilka lat temu się rozpętało. Ale cenię Ewę Ostrowską za umiejętność kreowania interesujących fabuł – i zwyczajnie dobre opowiadania. W malutkiej serii „Z supełkiem” książeczka „Sen Maciusia” to – jak wszystkie w cyklu – opowieść wielce pouczająca i mądra, a przy tym zawierająca bardzo ważne przesłanie dla najmłodszych odbiorców.
Maciuś to dziecko, które wszystko wie najlepiej i każdemu próbuje narzucić swoją wolę, jest przy tym święcie przekonane, że czyni dobrze i wszyscy powinni być mu wdzięczni. Wydaje mu się, że bez jego dobrych rad nikt się nie obejdzie. Maluch nie zdaje sobie sprawy, jak irytujący jest ze swoimi przyzwyczajeniami, chociaż wszystkie dzieci (i dorośli) się na niego obrażają. Maciuś marzy o byciu pokemonem – jako Trener Wszechszczęśliwości będzie mógł narzucić swoją wolę innym i nikt nie sprzeciwi mu się, ani nie wyśmieje go. Już wkrótce będzie mógł się przekonać, jak złudne były te pragnienia.
Trąci ta opowiastka, kiedy czytana jest przez dorosłych, aluzjami, myślę, że mimo wszystko przypadkowymi, do władzy totalitarnej (Pokemon Trener może nakazać swoim poddanym, by byli szczęśliwi – a oni nie mają prawa się sprzeciwić). Co ciekawe, Maciuś nie uczy się w krainie pokemonów, że nie można nikogo uszczęśliwiać na siłę, wbrew jego woli (mimo że taką właśnie nauczkę z przygody wynosi) – on widzi jedynie, że nikogo nie uczyni szczęśliwym idealnie wyważona i odmierzona porcja szczęścia, szczęście nie dla wszystkich oznacza to samo. To słuszna uwaga, ale w szybkim rozwiązaniu nie wybrzmiewa należycie.
Ostrowska w supełkowej serii narrację prowadzi przez pryzmat małego dziecka – stąd może naiwne uwagi, stąd też mnóstwo zdrobnień, jakie w pewnym momencie mogą się wydać niestrawne. Mały bohater jest w tej opowiastce dość mocno przerysowany: mimo jasnych przesłanek otoczenia nie zdaje sobie sprawy z niewłaściwości swojego postępowania. Co ciekawe, a może i znamienne, żaden dorosły nie tłumaczy dziecku, na czym polega jego błąd – wszyscy tylko krzyczą i się denerwują.
Wiadomo, ma to być pretekst do wplecenia w fabułę bajkowej przygody – choć smutna to obserwacja. Kolejna opowieść, kolejne rozczarowane dziecko. Zastanawiam się, czy w serii supełkowej Ewa Ostrowska nie chce wychowywać także i rodziców – nie tylko przecież malutkich bohaterów poucza.
Izabela Mikrut
Joasia opuszcza swoje rodzinne miasto i przeprowadza się na wieś do chorej babci, która potrzebuje pomocy w prowadzeniu gospodarstwa. Nie...
Pięcioletnia Ewcia uwielbia zabawy z babcią i dziadkiem. Wspólnie przezywają niezwykłe przygody: jeżdżą na safari, zjeżdżają w wannie po śniegu, układają...