Recenzja książki: Sekrety Guadalupe. Rozszyfrowanie ukrytego kodu

Recenzuje: Piotr Piekarski

Czy możliwe jest połączenie wiary i nauki? Wiele osób odpowie zapewne kategorycznie: nie. Zdarza się jednak, że naukowcy wspierają ludzi wiary - na przykład podczas weryfikacji autentyczności cudów w procesie kanonizacyjnym. Za cudowne uznane mogą być przypadki, których nie da się wyjaśnić metodami naukowymi. 

Nauka pozostaje bezradna również w obliczu fenomenu jednego z najbardziej niezwykłych wizerunków Maryi - w obliczu obrazu Matki Bożej z Guadalupe. To właśnie do Meksyku trafili fotograf Janusz Rosikoń i reporter Grzegorz Górny w trwającej już od lat podróży, której efektami są starannie przygotowywane i wydawane książki. Mieliśmy już okazję prześledzić historię Kielicha z Ostatniej Wieczerzy, relikwii Chrystusowych i nadzwyczajnych zjawisk religijnych. Spośród jednak dotychczasowych reporterskich "śledztw" to w sprawie meksykańskiego obrazu wydaje się chyba najbardziej niesamowite.

 
Był rok 1531. Według legendy, jeden z biskupów, nie dowierzając słowom uznanego później świętym Juana Diego o ukazaniu się mu Maryi na wzgórzu Tepeyac, domagał się dowodu potwierdzającego prawdziwość jego opowieści. Maryja miała pragnąć, by na wzgórzu powstała później świątynia. Matka Boska poleciła Juanowi, by ten zerwał kwitnące nieopodal kwiaty. Ułożyła z nich bukiet i nakazała ukryć je pod tilmą - tradycyjną szatą, jaką Juan miał na sobie. Kiedy mężczyzna przybył następnego dnia do biskupa, okazało się, że na szacie pojawił się niezwykły wizerunek Maryi.

Wizerunek, który miał mocno wpłynąć na losy mieszkańców Meksyku, ale też na duchowość całej Ameryki Południowej. To właśnie ten obraz miał doprowadzić do powstania cywilizacji, łączącej elementy kultury indiańskiej ze światem przybyszów z Europy. Za sprawą złożonej symboliki obraz Matki Bożej z Guadalupe równie mocno przemawia do Europejczyków i Indian. W swej nowej książce Górny wraz z ekspertami analizuje tę symbolikę. Śledzi też wyniki naukowych badań obrazu, ukazując, dlaczego nie mógł on być wykonany ludzką ręką. Autor wskazuje, jak uwidocznione są na nim prawidła matematyczne i astronomiczne. Poznajemy fenomen oczu Marii z obrazu. Dowiadujemy się, że pochodząca z XVI wieku szata powinna już dawno rozpaść się ze starości. Widzimy, jak poprawki dokonane lata po powstaniu obrazu zaczęły niszczeć, gdy tymczasem oryginalny wizerunek pozostał niemal nienaruszony. Ale też poznajemy kulturę Meksyku, historię Azteków i Majów, obserwujemy starcie cywilizacji i... wybieramy się do Los Angeles. Tam Matka Boża z Guadalupe czczona jest w najnowocześniejszej świątyni na świecie, utrzymanej w duchu postmodernistycznym, a nieopodal spoczywają szczątki... Gregory'ego Pecka!

 
Nie jest potrzebne streszczanie wyników śledztwa Górnego i Rosikonia. Trzeba więc podkreślić, że reporter stara się zachować obiektywizm, rzetelnie, choć przystępnie relacjonując wyniki najnowszych badań i własne spotkania z naukowcami zajmującymi się analizowaniem fenomenu obrazu. Ale jego opowieść nie byłaby tak zajmująca, gdyby nie forma, w jakiej wydano książkę Sekrety Guadalupe. Liczne fotografie, reprodukcje, ryciny, a nawet... wykresy sprawiają, że cała historia nabiera zupełnie nowego wymiaru. Choć podobno wizerunku Matki Bożej z Guadalupe nie da się wiernie oddać (to kolejna z tajemnic obrazu), Sekrety Guadalupe pozwalają nam przynajmniej zbliżyć się do zgłębienia jej fenomenu.

 
Co ważne, nie jest to publikacja wyłącznie dla osób wierzących. Oczywiście, dla katolików opowieść o Matce Bożej z Guadalupe będzie wspaniałym świadectwem niemal z drugiego końca świata. Osoby niewierzące mogą potraktować lekturę tej książki jako szansę na poznanie kultury Azteków i Majów, na poznanie historii Meksyku, w której gwałtownie sporą rolę zaczęli odgrywać ludzie przybywający z Europy. Z kolei dla ślepo wierzących w naukę lektura Sekretów Guadalupe stać się może szansą otwarcia się na Tajemnicę. Kto wie, czy nie będzie to dla części z nich pierwszy krok w stronę wiary...