Recenzja książki: Sandały rybaka

Recenzuje: Damian Kopeć

Między niebem, a Ziemią


Umiera papież. Cały Kościół, a Watykan w sposób szczególny żyją wyborem nowego Namiestnika Chrystusa. Dla większości ludzi dobrze widoczny, choć nie zawsze w pełni zrozumiały, jest tylko obraz zewnętrzny wydarzeń. Purpuraci, obrzędy, dym, kalkulacje i spekulacje. A za tym wszystkim kryją się ludzie, ludzie z krwi i kości. I Duch, który działa kiedy chce i jak chce, ale właśnie przez owego słabego, pełnego namiętności człowieka. Za konkretnymi wydarzeniami kryją się prawdziwe emocje, nieustannie dające o sobie znać w sercach ich uczestników. Emocje łatwiej nam zrozumieć niż myśli, o ile tylko zechcemy się im lepiej przyjrzeć. Bowiem nie są nam naprawdę tak obce, jak potrafią być cudze przemyślenia. Morris West zdaje się sięgać właśnie tam, gdzie nie sięga wzrok kamer, piór dziennikarzy i zakres oficjalnych, zwięzłych komunikatów. Za mury, za ściany pokoi, za drzwi gabinetów. Do ludzkich serc i umysłów.

Jak za czasów Chrystusa, jak w najstarszych opowieściach biblijnych, jak zawsze, ludzie są tylko ludźmi. Każdy jest inny. Jedni żyją na pokaz, inni naprawdę. Jedni zgodnie z deklaracjami, inni - wbrew nim. Wszyscy popełniają błędy, wszyscy znają smak zwycięstwa i gorycz porażki. Jedni potrafią się przyznać do błędu, inni zawsze idą w zaparte. Takie zróżnicowane, reprezentujące różne postawy postaci napotkamy w tej powieści.

Kościół to Chrystus - Chrystus i jego lud. A ludzie nie chcą wiedzieć nic ponad to, czy Bóg istnieje, czy nie, jaki jest Jego stosunek do nich i jak mogą do Niego powrócić, gdy zbłądzą.

Początek książki od razu skupia uwagę. Powściągliwy styl, oszczędne słowa, wciągające opisy postaci i sytuacji. Kardynał Kamerling Valero Rinaldi, kardynał Leone, prefekt Świętego Oficjum. Najbardziej zaangażowani w organizację wyborów nowego papieża. Różne charaktery, duże doświadczenie, wzajemny szacunek niezwiązany z jakąś szczególną sympatią.

Osiemdziesięciu pięciu kardynałów musi wybrać papieża: tym razem dla wiernych, nie dla siebie. Takie są czasy, takie oczekiwania. To zadanie niełatwe. Jak wybrać kogoś, kto pociągnie większość, kto będzie autorytetem nawet dla niechętnych? Kogoś, kto nie podda się zakulisowym grom i kuluarowym intrygom? Jak wybrać papieża na czasy, jakie właśnie nastały? Niepewne, przerażające, pełne realnych zagrożeń. To początki lat sześćdziesiątych. Zimna wojna, groźba wojny nuklearnej, niepokoje na świecie, ruchy narodowowyzwoleńcze, udane próby podboju kosmosu.

Poczucie życia w czasach ostatecznych towarzyszy i temu konklawe. Te czasy tak naprawdę są bowiem zawsze, są nimi dla tych, którzy właśnie żyją. Każdy przeżywa swoje życie jako taki właśnie czas, szczególnie wtedy, kiedy czuje zbliżający się kres. Kiedy świat nieustannie przyspiesza, a życie jest coraz mniej stabilne, niepokój i niepewność narastają. Wrogiem człowieka jest bowiem właśnie czas, który mu ucieka, czas subiektywny. A ten zdaje się coraz bardziej skracać, zdaje się coraz mocniej osaczać ludzi nadmiarem informacji. Globalna wioska stwarza nie tylko poczucie bliskości, ale i zamknięcia w klatce pełnej zajadle atakujących nas wiadomości, w większości złych i przygnębiających. Taka atmosfera towarzyszy też opisywanemu konklawe. Towarzyszy bohaterom powieści Morrisa Westa, także tym niezwiązanym bezpośrednio z Kościołem.

Konklawe wybiera papieża, który nie jest Włochem. Ukraińca, Kiryła Łakotę, pierwszego papieża nie-Włocha od czterech i pół wieku. Pierwszego Słowianina, który zasiadł na tronie Piotrowym. Mamy więc swego rodzaju rewolucję. W tym najkrótszym z dotychczasowych konklawe na czele Kościoła staje zupełnie nieznany większości outsider. Człowiek, który siedemnaście lat spędził w radzieckich łagrach i więzieniach. Nieznany i tajemniczy, niepokojący dla tych, którzy mają wygodnie umoszczone gniazdka i uporządkowany własny świat. Człowiek, który chce zmian, ale nie chce burzyć. Który nie chce zrywać z przeszłością, raczej dostosowywać się do realiów. Który nie chce tylko samego przetrwania, ale - pozytywnego rozwoju.

Autor stara się w tej bardzo emocjonalnej powieści zawrzeć tak wiele. Może chwilami zbyt wiele? Problemy instytucji Kościoła, meandry wiary, wpływ Watykanu na politykę międzynarodową, dylematy hierarchów i wybranych świeckich. Problemy związane z rozwojem teologii, nauki i techniki. Z nieustannie przyspieszającymi zmianami społecznymi dotyczącymi sposobu życia, przemieszczania się, poszukiwania swojego miejsca na Ziemi.

Powieść jest jakże innym spojrzeniem na wielką historię i ważne wydarzenia. Spojrzeniem poprzez ludzkie postawy, myśli i wypowiadane słowa. Tego spojrzenia często brakuje w poważnych analizach ekspertów, w dziennikarskich rozważaniach korespondentów. Są takie niby obiektywne, skonstruowane tak, by właśnie w ten sposób wyglądać. Często zaś pozostają suche i beznamiętne. Widzimy w nich role, stanowiska, symbole, fakty i wydarzenia, pozbawione wyraźnego czynnika ludzkiego, pozbawione wielobarwnego człowieczeństwa, z jego wielkością i towarzyszącą jej słabością. W książce wydarzenia widzimy oczami konkretnych ludzi i poprzez ich osobisty udział. Nawet papież ukazany jest jako śmiertelnik, postawiony w jakże trudnej dla każdego człowieka sytuacji. Z jednej strony ustawiony wysoko na świeczniku, hołubiony, z drugiej czujący ciążącą na nim przytłaczającą odpowiedzialność, samotność i zagubienie. Więzień murów państwa watykańskiego i protokołu, tradycji i wielu sprzecznych oczekiwań. Więzień - i to z własnego wyboru.

Wszyscy jesteśmy dziwni (...) I właściwie dlaczego ma być inaczej, skoro każdy z nas jest iskrą oderwaną od tajemniczego płomienia Bożego?

Wiele w tej powieści jest wizji nieomal proroczych. Takich jak swoista zapowiedź przyszłych wydarzeń, piętnaście lat przed faktem wyboru nietuzinkowego papieża Słowianina. Powieść została bowiem wydana w 1963 roku. Jest tu jakże trafne przepowiedzenie podróży papieskich, opuszczenia przez niego murów Watykanu, rewolucyjnych zmian w funkcjonowaniu państwa kościelnego. To z jednej strony. Z drugiej sporo myśli przenikliwych i nie tracących ważności, jak te o herezji raju na ziemi, która jak rak rozpełza się po świecie i której przeogromne koszty stale niestety rosną.

Wielowątkowość fabuły i mnogość przemyśleń mogą trochę przytłaczać czytelnika. Są tu bowiem sprawy dość ogólne, jak i bardzo szczegółowe. Są rzeczy, którymi autor interesował się ze względów osobistych (w kontekście sprawy rozpadu jego pierwszego małżeństwa), jak i te dotyczące całej ludzkości. Sporo tu, szczególnie pod koniec, swoistej wzniosłości słów, nieomal filmowych, mocno dramatycznych scen. Może i coś takiego czasem jest potrzebne?! Jest tu również sporo idealistycznych wizji i obserwacji ładnie prezentujących się głównie na papierze. W rzeczywistości tak trudno je odnaleźć. Weźmy choćby ludzi niemotywowanych religijnie, poświęcających się dla innych, nie dla sławy i pieniędzy. Niewielu jest takich, którzy idą służyć biednym i żyją tak jak oni. Znacznie więcej jest tych, którzy słowami walczą o dobro, wyzwolenie, szczęście innych, w żaden sposób nie rezygnując z wygodnego i dostatniego życia. Którzy mówią wiele o biedzie, jakiej nigdy nie zaznali, o ciężkiej pracy i mozolnym życiu, którego nawet nie dotknęli. Teoretyków ubóstwa i zniewolenia, wojowników o sprawiedliwość, którym nie przeszkadza, że sami są przez prawo traktowani lepiej niż inni i że czują się tak naprawdę lepsi od innych.

„Potrzebujemy wybaczenia. Musimy też wybaczyć samym sobie.

Wiele trudnych pytań, wiele dylematów. To przynosi nam ta emocjonalnie bardzo zaangażowana powieść. Sporo trafnych myśli. Spojrzenie na pojedynczego człowieka z różnych stron. Ukazanie przemieszanych w nim cech dobrych i złych, zarazem wielkości i mizerii. Dużo nostalgii i współczucia wobec tego człowieka, który uczciwie zmaga się z losem i samym sobą.

Jednakże każdy dzień w życiu każdego człowieka to ciąg buntów przeciwko strachowi przed śmiercią albo sporadycznych zwycięstw nadziei pokładanej w tym, co niewidzialne.

Gdzieś w tle tego wszystkiego, co tu napisano, płynie, powtarzana jak litania, myśl, że trzeba umieć cieszyć się tym, co mamy tu i teraz. Być wdzięcznym za to, co posiadamy lub co osiągnęliśmy. Nie żałować, nie narzekać, nie pogrążać się w smutku. Cieszyć się życiem. Podejmować wyzwania. Nie bać się panicznie świata i życia. Doceniać chwilę.

Omawiana tu powieść niezwykle płodnego, nieżyjącego już australijskiego pisarza Morrisa Westa jest kolejną znakomitą pozycją wydaną w serii Labirynty - kolekcji prozy wydawnictwa WAM. To książki świetnie napisane, poruszające zarówno ciekawe tematy, jak i serca czytelników. Pokazujące ludzi w nietypowych, wymagających od nich wyraźnego samookreślenia się sytuacjach. Mówiące o emocjach i wywołujące emocje. Mówiąc szczerze, takiej „gorącej” prozy trochę brakowało na rynku zdominowanym przez ciekawe, formalnie poprawnie napisane, lecz zarazem mocno przeintelektualizowane pozycje. Emocje pozwalają się ludziom wzajemnie porozumieć i zrozumieć. Są jedynym wspólnym językiem dla całej ludzkiej rodziny. Grają w życiu większą rolę niż chłodne, wyrafinowane myśli. Te książki jakże pięknie to ukazują.

W końcu pióro nie musi rozumieć pisanych przez poetę wierszy. Obojętnie czy dzban jest cały, czy potłuczony, i tak stanowi świadectwo umiejętności garncarza.

Kup książkę Sandały rybaka

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Sandały rybaka
Autor
Książka
Sandały rybaka
Morris West
Inne książki autora
Cassidy
Morris West0
Okładka ksiązki - Cassidy

Charles Parnell Cassidy jest po śmierci równie groźny, jak groźny i potężny był za życia. Zadawał się z wieloma dziwnymi ludźmi w polityce i interesach...

Cassidy mp3. CD
Morris West0
Okładka ksiązki - Cassidy mp3. CD

Charles Parnell Cassidy jest po śmierci równie groźny, jak groźny i potężny był za życia. Zadawał się z wieloma dziwnymi ludźmi w polityce i interesach...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy