Recenzja książki: Sanatorium

Recenzuje: Aleksandra90

Niepokój oczyszcza, a sanatorium leczy ludzi - ich dusze i ciała.

Był koniec sierpnia 1946 roku, gdy do małego bezimiennego miasteczka przybył ksiądz Antoni. To, co w nim zastał, wpędziło go w czarną rozpacz i wywołało kryzys wiary. W miasteczku sterroryzowanym przez Pełnomocnika i jego milicjantów nasz bohater odnalazł bowiem garstkę "zdziczałych", cudem ocalonych z wojennego koszmaru obywateli oraz kościół zabity deskami, uznawany za miejsce przeklęte. Tę ziemię jałową zaludniają dziwacy (np. szamanka Anna, która ma dar uwalniania ludzi od ich nieszczęść) i zwyrodnialcy. Nikt tam nie jest normalny, a na dodatek mieszkańcy miasteczka są systematycznie okradani i zabijani - raz przez "leśnych", raz przez "utrwalaczy" władzy ludowej. Dzieją się rzeczy niesłychane i przerażające. Sodoma i Gomora z Dzikim Zachodem na przyczepkę. O tych dziwactwach i okropieństwach opowiada dwunastoletni Jan, kładąc szczególny nacisk na zacięty bój, jaki o jego duszę stoczył wysłannik sił dobra (ks. Antoni) z przedstawicielem sił zła (Pełnomocnik).  

 

Dziecięcego bohatera widzimy w otoczeniu jego przyjaciół. Ci zaś nie są banalnymi drugoplanowymi bohaterami: Klara potrafi czytać w cudzych myślach (żeby się nie wygadała w trudnych czasach, rodzice obcięli jej język), Staszek chodzi w sukienkach (matka, opłakująca jego zamordowanych braci, przezornie przebiera go za dziewczynkę), a Mateusz, któremu mina urwała nogę, marzy o lataniu. I rzeczywiście - opuszcza przeklęte miasteczko niczym bohater mitycznej Krety, Ikar .

 

Oczywiście, jest jeszcze tytułowe sanatorium dla gruźlików w Krynicy. Tam po przeszło 30 latach Jan (obecnie dyrektor fabryki... cukierków?!) spotyka Śledczego, człowieka, który w maju 1947 roku próbował rozwiązać zagadkę śmierci Pełnomocnika. Niestety, bez skutku. Pod koniec lat siedemdziesiątych, powodowany czystą ciekawością, emerytowany Śledczy wraca do sprawy, uatrakcyjniając sobie w ten sposób sobie nudną kurację w sennym uzdrowisku. Fabułę powieści „Sanatorium” Małgorzaty Saramonowicz napędza wtedy nowe pytanie, kto zabił Pełnomocnika? Niejednoznaczna odpowiedź pada oczywiście w finale. 

 

Co to wszystko znaczy? I czy można sobie wyobrazić połączenie "Miasteczka Twin Peaks" (kto zabił Laurę Palmer?) z - powiedzmy - "Czarnym potokiem" Buczkowskiego lub "Sennikiem współczesnym" Konwickiego? Otóż można. Małgorzata Saramonowicz dokonała tej niezwykłej syntezy, pożeniła opowieść partyzancko-wojenną z kryminałem i horrorem. Wyszedł z tego ekscentryczny thriller, podlany martyrologicznym sosem. Prawdziwe dziwadło.

 

Jan Gondowicz uważa, że: „Proza Saramonowicz imponuje logiką konstrukcji, nieodległej od logiki okrucieństwa. Nie zna łatwych pocieszeń, nadziei, zbawienia i życia wiecznego. Próżnię po nich wypełnia grymas materii. Zapuść w tę czeluść wzrok - to jedyny dostępny nam bunt”. Nie w pełni zgadzam się z opinią krytyka - wydaje mi się, że jego słowa nie powinny widnieć na okładce książki, mogą bowiem wprowadzić czytelnika w błąd. Ta proza nie jest napisana w sposób logiczny i łatwo przyswajalny. Czytając i starając się zrozumieć powieść, musimy często powracać kilka kartek wstecz i za każdym razem dojść do innych wniosków. Pierwsze strony „Sanatorium” zniechęcają do dalszego czytania. Dużo pojawia się równoważników zdań i zdań- zamysłów autorki, niedopowiedzianych. Intryga, którą prezentuje nam Małgorzata Saramonowicz jest jednak ciekawa i miejscami naprawdę wciągająca, jednak składnia i logika zdań nie zostały dopracowane do perfekcji.

 

Nie mam nic przeciwko mrocznej wyobraźni pisarki, nie gorszy mnie jej skłonność do wymyślania horrendalnych bzdur. Rozumiem - dobry pomysł to połowa sukcesu. Tyle, że święte prawo każdego beletrysty do poszukiwania niebanalnych, wywołujących dreszcze tematów zostało w "Sanatorium" co najmniej nadużyte. Wszak na kartach tej powieści mówi się m.in. o zagładzie Żydów, o obozach, o niewysłowionych cierpieniach z lat okupacji hitlerowskiej. Martyrologia w służbie rozrywki? Przecież intencja autorki jest jasna - dać atrakcyjne, zniewalające czytadło. Ambicja ta została spełniona: "Sanatorium" czyta się jak dobry kryminał bądź thriller. Ale jakim kosztem? Moim zdaniem: kosztem grubej niestosowności.

Kup książkę Sanatorium

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Sanatorium
Książka
Sanatorium
Małgorzata Saramonowicz
Inne książki autora
Siostra
Małgorzata Saramonowicz0
Okładka ksiązki - Siostra

Thriller psychologiczny. Młoda kobieta na wieść o tym, że jest w ciąży, zapada w śpiączkę. Lekarze nie potrafią znaleźć przyczyny jej stanu. Jedynym człowiekiem...

Xięgi Nefasa. Trygław. Władca losu
Małgorzata Saramonowicz0
Okładka ksiązki - Xięgi Nefasa. Trygław. Władca losu

Podczas zakazanego rytuału w sekretnej świątyni boga o trzech obliczach losy trojga dzieci zostają ze sobą splecione na zawsze. Jednego dnia się narodzą...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Pies
Anna Wasiak
Pies
Cienie. Po prostu magia
Katarzyna Rygiel
Cienie. Po prostu magia
Suplementy siostry Flory
Stanisław Syc
Suplementy siostry Flory
Lato drugich szans
Dagmara Zielant-Woś
Lato drugich szans
Odpowiedź Hiobowi
Carl Gustav Jung
Odpowiedź Hiobowi
Upiór w szkole
Krzysztof Kochański
Upiór w szkole
Piwniczne chłopaki
Jakub Ćwiek
Piwniczne chłopaki
Dolina Marzeń. Przeszłość
Katarzyna Grochowska
Dolina Marzeń. Przeszłość
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy