Cesarz Konstantyn Wielki zawdzięcza swój przydomek podniesieniu Imperium ze stanu całkowitego upadku na poziom wymiernego rozkładu, założeniu Konstantynopola, późniejszej stolicy Bizancjum, ale przede wszystkim przyjęciu chrześcijaństwa i ustanowieniu go obowiązującą religią cesarstwa. Do teraz trwają spory (i nie zanosi się na ich wygaśnięcie), czy ta powzięta w ostatnich dniach życia decyzja była tylko cyniczną kalkulacją polityczną, czy prawdziwym nawróceniem, ostatecznym aktem wiary. Na tym wątku Max Gallo postanowił osnuć piątą powieść z cyku „Rzymianie”, „Konstantyn Wielki. Imperium Chrystusa”.
Historię życia cesarza poznajemy poprzez wspomnienia jego najbliższego towarzysza, nauczyciela i przewodnika, a jednocześnie przyjaciela – Dionizjosa Starszego, uczonego chrześcijanina, który towarzyszył mu w najeżonej trudnościami i wyściełanej kłodami drodze na szczyt władzy. Snute są tu opowieści o kolejnych posunięciach władcy; o bitwach, edyktach, ważnych snach, wizjach, rodzinie, decyzjach… Nad tym wszystkim unosi się jednak widmo najważniejszego wyboru, przed jakim stanął Konstantyn, jako człowiek, ale także jako władca i polityk. Bóg czy bogowie? Sol Invictus czy Chrystus? W tle natomiast barwny świat III i IV w., kiedy areny spływały krwią pogan i chrześcijan, kiedy nie można było się doliczyć porządnie liczby cesarzy, a miasta na przemian były budowane i niszczone.
Zapowiada się świetnie. Ale co z tego, kiedy wykonanie pozostawia dużo do życzenia. Po pierwsze – jest to powieść jedno-, w porywach dwuwątkowa. Konstantyn versus wiara w Chrystusa, a w tle prześladowania Chrześcijan. To wszystko. Żadnych wątków miłosnych, polityka zepchnięta na margines marginesu. Żadnych przyjaciół, pogawędek, rozmów, rozrywek czy choćby postaci drugoplanowych (bo jeśli się ktoś już pojawia, to zasługuje co najwyżej na określenie ‘postać epizodyczna’). Tylko wielokrotnie powtarzane w różnych kombinacjach i w sposób synonimiczny : „Nawróć się, Konstantynie! Nawróć! Się! ” i ogólnikowe stwierdzenia jak to wszyscy chrześcijanie cierpieli za poprzednich władców; jak każdy Rzymianin, Egipcjanin, Grek pałał nieokiełznaną żądzą zakosztowania słodkiej i niewinnej krwi wyznawców Chrystusa (najlepiej po uprzednim podgotowaniu we wrzącym oleju). Jak na powieść – marnie. Wystarczy sobie przypomnieć sienkiewiczowskie „Quo Vadis” – można napisać intrygującą opowieść ukazującą te elementy w sposób mniej bezosobowy i o wiele ciekawszy. I nawet z dialogami! Jeśli natomiast weźmiemy „Konstantyna…” jako sfabularyzowaną biografię – jest jeszcze gorzej, bo wszystko ukazane jest wyrywkowo, bez wgłębiania się w przyczyny czy skutki kolejnych wydarzeń. Wszystko to ogólniki.
Co jeszcze kole w oczy? Całkowita, bezbrzeżna, nieokiełznana jednostronność. Każdy chrześcijanin był wspaniały; każdy inny – to bezwzględny, brzydki (!) morderca, choć trzeba przyznać że w epilogu autor się trochę rehabilituje, pokazując już dwie strony medalu.
Są jednakże i plusy „Konstantyna…”. Stosunkowo lekki styl, który sprawia, że tę książkę czyta się jednym tchem i do samego końca. A także, co ważne w literaturze pokazującej wiarę – umiejętność pokazania jej głębi bez uciekania się do patetycznych wykrzyknień i oklepanych hasełek, które stanowią przerost literackiej formy nad pustą treścią. Powinna być miłym czytadłem dla wielbicieli tematu prześladowań chrześcijan (choć już wcześniej wspomniane „Quo Vadis”, czy ktoś to lubi czy nie, deklasuje „Konstantyna…”), a także tych, którzy mieliby ochotę czegoś się dowiedzieć o Konstantynie Wielkim, bez meandrów wielkiej i niezrozumiałej polityki mocarstwowej.
„Konstantyn Wielki. Imperium Chrystusa” to niestety dzieło mierne. Można przeczytać, bo nie będzie to udręką, ale ani nie wnosi nic nowego, ani nie rozwija należycie możliwości jakie daje ten temat. Jest to zamknięta w żelaznych okowach płytko ujętego tematu „wiara a sprawa rzymska” powieść, która nie satysfakcjonuje czytelnika, choć zapewnia mu dostateczną dawkę informacji o świecie za Konstantyna.
Pierwszy z czterech tomów zbeletryzowanej biografii najsłynniejszego Francuza. Opowiada o młodości niezwykłego człowieka, który wyrósł w czasach rewolucji...
Czwarty tom zbeletryzowanej biografii Napoleona obejmuje lata 1812-1821. Cesarz na czele Wielkiej Armii wkracza do Rosji. Odtąd powoli jego gwiazda zaczyna...