Nie każdy jest omnibusem, a zatem będąc dobrym lekarzem, chemikiem czy historykiem nie musi jednocześnie być dobrym pisarzem. W tym jednak przypadku pani Stella Rimington nie zawiodła oczekiwań, spisała się jako autorka powieści sensacyjnej całkiem nieźle. Ta pani była bowiem nie tak dawno temu dyrektorem generalnym MI5, dość znanej instytucji brytyjskiego kontrwywiadu. Była, a teraz, jak wiele osób z tej zawsze budzącej zaciekawienie branży, próbuje swoich sił w dziedzinie, która potrafi przynieść zarówno sławę, jak i całkiem spore dochody. W literaturze gadulstwo, w przeciwieństwie do tajnych służb, nie jest samo w sobie wadą. Początek powieści jest rozczarowujący. Wolno rozwijająca się akcja, tak charakterystyczne dla Brytyjczyków żonglowanie nazwiskami i imionami, kilka równolegle prowadzonych wątków.
Pierwsze sto stron, na prawie pięćset, bardzo powoli wprowadza w klimat tej powieści. Ma ona bowiem jak to często bywa swoje mocne i słabe strony. Jak dla mnie, najbardziej irytującą w niej rzeczą są problemy sercowe głównej bohaterki. Owszem, mają nam przybliżyć jej postać, zjednać sympatię, a często sprawiają niemiłe wrażenie fragmentów tanich romansów kioskowych, za którymi to utworami literackimi po prostu nie przepadam. Wątek romansowy jest jakiś taki niezdarny, choć może nie tyle napisany słabym językiem, co źle wyrażający emocje, nieprzekonywający psychologicznie. Rozkosznie naiwny i rozkosznie irytujący, choć ze słowem rozkosznie to chyba przesadziłem.
Główną zaletą powieści jest ukazanie zwykłej pracy ludzi ze służb specjalnych. I to nie tej pełnej fajerwerków i nieustannych sukcesów najlepszej klasy agentów. Tu raczej obserwujemy mozolne zbieranie danych, szukanie po omacku, grę z czasem i z dobrze wyszkolonym przeciwnikiem. Zdawanie się na intuicję i na setki ludzi, którzy muszą wykonać tak mało widowiskową, a tak bardzo ważną brudną robotę. Muszą sprawdzić, przesłuchać, skontrolować, przeglądnąć, porównać. Niewdzięczna i mało atrakcyjna praca. Dość wyraźnie widać, że autorka dobrze czuje się w opisie pracy agenta specjalnego. Rzeczowo opisuje różne elementy techniczne, ciekawie pokazuje całe tło działań. Przedstawia dole i niedole ludzi zaangażowanych w działania wywiadowcze. Ich rozterki i rozgrywki międzywydziałowe, sztukę jednoczesnego zdobywania informacji i umiejętnego manipulowania nią. Główną bohaterką jest pracująca w MI5 Liz Carlyle, oficer wywiadowczy zajmujący się działaniami antyterrorystycznymi. Tym razem stawia czoła terrorystom przygotowującym spektakularną akcję na Wyspach.
Problemem jest to, że choć poszlaki wskazują na fakt przygotowań, to poza tym nic nie jest pewne i jasne. Nie wiadomo kto i gdzie chce uderzyć, a w sprawie, co ją bardzo utrudnia, występuje osoba potocznie określana jako niewidzialny, czyli ktoś będący rdzennym Brytyjczykiem. Ktoś, kto idealnie wtapia się w tło, jest nie do odróżnienia od innych mieszkańców przeciętnego angielskiego miasteczka. Zamachy terrorystyczne, jakże to obecnie modny i silnie eksploatowany także w literaturze temat. Większość powieści opiera się jednak na szybkiej, zmiennej akcji i wielu dość fantastycznych pomysłach. Bliżej im do fikcji niż do faktów, i to nie tych medialnych. Ma to oczywiście swoje dobre strony, czyta się taką książkę szybko i przyjemnie. Pani Remington jest znacznie bliższa prawdy, co powoduje, że jej powieść nie jest aż tak lekkostrawną bajką. To nie znaczy, że czyta się ją źle, po prostu akcja nie jest tu aż tak dynamiczna, autorka lubi opisy krajobrazów, ludzi, tła. Pokazuje barwne postaci z różnych sfer społecznych, próbuje ukazać ludzi z krwi i kości, uwikłanych w związki i zależności, kierowanych przez ambicje, żądzę sławy czy kariery, osobiste sympatie i antypatie. Jak się jej to udaje to już każdy powinien ocenić sam.
Osobiście mam wrażenie, że styl poprawia się wraz z kolejnymi stronami, całość stopniowo nabiera pewnej spójności i gładkości. Mówiąc szczerze wolę właśnie takie książki, które nie koncentrują się tylko na wąsko pojętej akcji, a kreślą szerszy i przez to znacznie ciekawszy obraz działań. Trudno w takiej powieści zupełnie uniknąć schematów, no cóż, sporo zostało już na podobne tematy napisane i wrażenie deja-vu pojawia się przy większości lektur. Pomijając kilka tanich chwytów pisarskich i parę niedociągnięć można jednak książkę ocenić pozytywnie tym bardziej, że jest to podobno debiut pani Remington w dziedzinie literatury sensacyjnej.
NOWY BESTSELLER BYŁEJ SZEFOWEJ MI5. Liz Carlyle, oficer brytyjskiego wywiadu MI5, dowiaduje się od jednego ze swych agentów o podejrzanych spotkaniach...