Śnić albo nie śnić? Oto jest pytanie!
Główny bohater Rycerza Kielichów to pozbawiony wielkich ambicji przeciętniak. Idący na skróty ścieżką życia – tak, by się zbytnio nie przemęczać. Nie budzi specjalnej sympatii. Może i ma wielkie marzenia i plany, podejmuje jednak niewielkie starania, by je ziścić. Kiedy spotyka na ulicy pewną dziewczynę, dość szybko o niej zapomina. Proponuje ona, że może śnić za niego. Śnić za kogoś? Po co? Jak? Jego sny stają się coraz ciekawsze, coraz bardziej wciągające. Lata na smoku w dziwnym świecie, a każde kolejne śnienie jest jak nowy odcinek serialu. Ponownie spotkana tajemnicza dziewczyna zna treść tych snów. To sprawia, że zgadza się on, by z nim zamieszkała i – zgodnie z jej propozycją – śniła dla niego. Nie wie, że nie będzie już powrotu do tego, co było, a świat snu okaże się nie tyle wymysłem, co inną – równoległą – rzeczywistością.
Pomysł ciekawy, wykonanie ogólnie niezłe, choć w detalach nie zawsze równe. Pomysł równoległych, przenikających się rzeczywistości wykorzystany został w intrygujący sposób. W jednej bohater jest zwykłym pracownikiem korporacji, w drugiej – lordem Lanne Lloch l'Annach. W tej bardziej fantastycznej przeżywa emocjonujące przygody, jakże różne od zasiadania za biurkiem. Lanne jest niezwykła postacią – budzi zarazem podziw i niechęć. Walczy o lepsze jutro ludu, a nawet obala złego władcę i sam zaczyna rządzić. W pewnym momencie bohater staje przed zaskakującym dylematem: który świat woli – korpo czy ten z magią, smokami? Zgadnijcie, jaka będzie odpowiedź.
Atutem książki jest humor Jacka Piekary. Ironiczny, z lekko kpiarskim tonem. (Czasami budzę się w nastroju Królika z „Kubusia Puchatka” i wiem, że nadeszła właśnie chwila na działanie.). Podobać może się kilka dobrze wykorzystanych pomysłów, jak chociażby zagadki z kartami tarota w tle – magicznymi, znaczonymi, z mocą. Atrakcyjne są liczne odwołania do literatury (niepoważnej), filmów, popkultury. Wadę stanowią z kolei wulgaryzmy od których autor Rycerza Kielichów nie stroni, przemoc i „ostry” język. Irytować może nagromadzenie elementów okołoseksualnych, modne nie tylko dzisiaj pisanie „pod publiczkę".
Na pewno powieść warto przeczytać. Barwne postaci, ciekawe przygody, intrygująco rozwijająca się fabuła – trudno tak naprawdę nudzić się przy lekturze Rycerza Kielichów. No chyba, że ktoś nie przepada za fantastyką lub niezbyt ceni literaturę typowo rozrywkową. Muszę przyznać, że rozwój wydarzeń potrafi mile zaskoczyć i nie jest w pełni przewidywalny – może poza zakończeniem. To wydanie Rycerza Kielichów to nowa, poprawiona wersja. Pierwotnej nie czytałem, nie mogę więc ich porównać.
Biada marnym istotom, gdy wchodzą pomiędzy ostrza potężnych szermierzy Uczty i pijatyki. Orgie i pojedynki. Romanse i filozoficzne dyskusje. Inkwizytor...
Inkwizytor Arnold Lowefell staje się coraz potężniejszym członkiem Wewnętrznego Kręgu Inkwizytorium. Cały czas usiłuje nie tylko odzyskać pamięć o swojej...