Autora tej książki, Janusza Korwina-Mikke (w skrócie JKM), większości przedstawiać nie trzeba. Polityk, publicysta, były poseł. Słowa te zamykają jednak niezwykle barwną postać w jakichś nie za bardzo określonych szufladkach, uwypuklając jedno, całkowicie zaś pomijając drugie. Bowiem polityków, publicystów i posłów, także tych byłych, jest ci u nas dostatek. Trudno jednak o większości z nich powiedzieć, że się czymś wyróżniają, tym bardziej zaś swoimi jasnymi poglądami. Sztuką jest pospolitą staranne ich ukrywanie, za którym zresztą stoi prawdopodobny brak jakichkolwiek określonych poglądów. Także większość współczesnych obywateli nie ma tak naprawdę żadnych przemyśleń i idei w które wierzy, wyraża tylko nieustannie, prawie co dzień, zmieniające się opinie. Niestety, dotyczy to także polityków i publicystów, którzy z uwagę śledzą kierunki wiania modnych i jedynie słusznych wiatrów. Wiadomo: ze sprzyjającym wiatrem bliżej!
Poglądy autora, czyli JKM można podzielać lub nie, kwestia wyboru. Nie można mu za to odmówić ich stałości, i barwności. Korwin-Mikke potrafi wygłaszać je z prawdziwą, nie wspomaganą PR-ową viagrą pasją. Jest zawsze sobą, nie próbuje grać jakiejś wydumanej roli w prowincjonalnym teatrze ideowym. Nie ogląda się na mody, nurty politycznej poprawności i radosnego pędu z przysłowiowym już "stadem baranów". Sam często nie zgadzam się w pełni z opiniami tego polityka. Nie wszystko to co mówi mnie osobiście przekonuje. Martwi mnie sposób w jaki media traktują tego typu osoby. Dziennikarze piszą i mówią o nim jak o jakimś dziwolągu. Piewcy wolności, fachowości, otwartości i tolerancji wyciągają z dłuższych wypowiedzi JKM jakieś zdanie bądź sformułowanie i przeprowadzają jego pospieszną analizę. W ten sposób można szybko uzyskać z góry zaplanowany efekt ośmieszający, trudno jednak poważnie z kimś dyskutować. Dobrze się więc stało, że możemy zapoznać się ze słowami autora w książce (czytanie bloga jest dla wielu po prostu męczące). Z całymi wypowiedziami, bez dziwnych skrótów czy słów wyszarpanych z szerszego kontekstu. Trudno, nawet nie akceptując ich wymowy, odmówić im konkretnej wizji, sensu, logiki i spójności. A to się właśnie robi uśmiechając się z pobłażaniem nad wypowiedziami pana Korwina-Mikke i skutecznie unikając rozmowy merytorycznej. Można nie akceptować czyichś poglądów, ale powinno się je (zgodnie z deklaracjami prawdziwych demokratów) szanować. A tego w naszym kraju, i w wielu innych podobno dojrzałych demokracjach, po prostu nie ma.
Ta książka jest zbiorem wypowiedzi JKM publikowanych na jego bardzo popularnym w Sieci blogu uzupełnionych o artykuły z różnych pism. Jakby na to nie patrzeć jest to materiał historyczny (jeśli historią nazwiemy wszystko co już było, a więc nawet dzień wczorajszy). Ilu publicystów czy polityków lubi wracać do dnia minionego? Ilu starannie dba o to, żeby nie przypominać im przeszłości i nawołuje do patrzenia tylko w jedynym dobrym kierunku - w przyszłość?! Co innego bowiem opowiadać o tym, co się myślało kilka lat temu, a co innego zapoznać się ze słowami, które wtedy zostały napisane.
JKM tropi różnorakie absurdy wyrastające jak grzyby po deszczu w naszej dość siermiężnej rzeczywistości. Prawdziwe absurdy lub to co za takowe uważa. Ma do tego prawo, święte prawo demokracji. Tropi zatem jej paradoksy i wynaturzenia. Obnaża pustkę głoszonych haseł, miałkość poglądów i medialnych wypowiedzi różnych znanych osobistości. Robi to wprost, bez wewnętrznej i zewnętrznej cenzury. W tym sensie jest z pewnością obrońcą i piewcą wolności słowa, ale i szerzej: wolności człowieka. Korzysta przede wszystkim z możliwości jakie daje mu Internet, dzisiaj jeszcze bez założonego na niego ochronnego kagańca (są takie postępowe plany).
Ten zbiór zaczyna się krótką przedmową i skrótem programu kandydata na prezydenta datowanym na 6.12.1999 roku. Potem przeskakujemy do zapisków z lat 2001-2005, których procentowo w tej książce jednak nie ma zbyt wiele. Liczą się bowiem głównie lata 2006-2008. Całość kończy felieton z 13.11.2008 roku. Notki ułożone są chronologicznie, spis treści pozwala szybko przeskoczyć do określonego tematu.
Barwny i żywy język, śmiałe twierdzenia, szokujące porównania, iskrzące emocjami myśli - to wszystko czeka nas w tej książce. Nie są to poglądy z którymi, w takiej formie, można zetknąć się w czołowych mediach. Nie te czasy, nie ta moda, nie ta wolność myślenia. Nawet jednak jeśli się z nimi nie zgadzamy, warto zadać sobie czasami proste pytanie: dlaczego? Może zbytnio burzą nasz koślawy, ale klawy obraz świata dyktowany nam i utrwalany latami przez wpływowy establishment?
Część poruszanych tu spraw ma, jak to w życiu publicznym i politycznym bywa, krótki żywot. Niektóre dezaktualizują się prawie natychmiast, szczególnie wobec nowych, co dzień wychodzących na jaw faktów. Do niektórych warto jednak powrócić, przypomnieć sobie i porównać: co było i jak się skończyło.
Zakres poruszanych tematów jest zarazem szeroki, jak i wąski. Jest tu przede wszystkim polityka i to wschodnia, choć w myśl marksistowskiej zasady, polityką jest wszystko co nas otacza. Do tej wschodniej polityki nawiązuje zresztą tytuł książki. To jest ta wymieniona ograniczoność. Z drugiej strony autor porusza to czym żyliśmy w minionym okresie. Perturbacje na Białorusi, Ukrainie, w Gruzji, Osetii, Czeczeni. Mówi o Rosji i jej mocarstwowych działaniach, o przywódcach bratnich państw i ich sposobach na utrzymanie władzy. Komentuje wydarzenia i ich przedstawianie w mediach.
JKM twierdzi, że mimo głośnych peanów na cześć wolności, jest jej w naszym życiu tak naprawdę coraz mniej. Dotyczy to głównie dwóch istotnych sfer życia: ekonomicznej i obywatelskiej. Trudno się z tym nie zgodzić. Cóż to za wolność, kiedy większość dochodów oddaje się w postaci podatków państwu czyli jego rozrzutnym urzędnikom? Cóż to za wolność kiedy założenie firmy, praca na swoim wymaga wypełniania setek ciągle zmieniających się formularzy i śledzenia nieustannych zmian w przepisach? Czy cieszy wolność mówienia czego się chce, ale tylko pod własnym nosem (cenzura i autocenzura, polityczna poprawność rozciągnięta do granic absurdu)? Czy wyrazem wolności są dowody osobiste, paszporty, obowiązek meldunkowy na wakacjach, NIP-y, PESEL-e, bieganie od urzędu do urzędu z teczką papierów i to w godzinach wygodnych dla urzędników? Człowiek współczesny jest niewolnikiem: m.in. telewizji i lekkostrawnej sieczki informacyjnej, lenistwa umysłowego, biurokracji, sondaży opinii publicznej, własnego kierownika (kiedy pracuje w cudzej firmie). Wszystko to widać w tekstach JKM. Czytajmy więc, spierajmy się, lepsze to w sumie niż bezmyślenie.
Janusz Korwin - Mikke pisze o wyższości Internetu nad katalogami Biblioteki Narodowej, o niebezpiecznych samicach, żonie Einsteina, ludziach z układu,...
Najczarniejsze wizje gospodarki, rtg życia politycznego, demaskacja absurdów codzienności, to wszystko, czego możemy spodziewać się po kolejnym tomie felietonów...