Recenzja książki: Rudzielce

Recenzuje: kalina

Pierwszy listopada, czyli Wszystkich Świętych, to jak wiadomo smutny dzień - poświęcony przecież wspominaniu zmarłych. Dla naszej bohaterki, młodej tłumaczki Anny, jest to dzień wręcz straszliwy. Dotykają ją wtedy same klęski. Parę lat temu zginęli właśnie we Wszystkich Świętych w wypadku samochodowym jej rodzice (sprawca był pijany). W chwili, gdy ją poznajemy, spadło na nią właśnie kolejne nieszczęście - porzucił ją ukochany. Kładąc znicze na grobach dziadków, rodziców i wujka opłakuje jednocześnie także śmierć miłości. Cóż za przeklęty dzień ten pierwszy listopada! I jeszcze ten koszmarny deszcz. Nic tylko załamać ręce i płakać. Jednak na przekór ponurej listopadowej aurze wkrótce pojawia się szansa, że w końcu zaświeci dla niej słońce. Wszystkie oznaki poprawy wiążą się z rodziną. Po pierwsze - z ciocią, która zaoferowała jej dach nad głową i wiele słów pocieszenia. Po drugie - z angielską krewną, która nieoczekiwanie zostawiła jej dość pokaźny spadek. Po trzecie - z rodziną uwiecznioną na fotografiach. Anna zaczyna z zapartym tchem śledzić ich losy. Odkrywa sekrety sprzed lat. Czy w życiu uczuciowym naszej bohaterki też pojawi się nadzieja na lepsze czasy? Czy późna jesień stanie się dla niej wiosną miłości? A może smutek listopada jednak zwycięży? Nie zdradzę tajemnicy.

 

Anna momentami bardzo przypomina swoją słynną imienniczkę - Anię z Zielonego Wzgórza. Tak jak ona ma rude włosy i jest kompletnie zwariowana. Bez przerwy daje się ponosić silnym emocjom, jest nieco egzaltowana. Jednak ma znacznie większe od swojej imienniczki poczucie humoru. Stać ją na dystans do samej siebie i autoironię. Nawet o smutnych rzeczach opowiada tak, że co chwila mamy ochotę wybuchnąć śmiechem.

 

Ten skrzący się dowcipem styl stanowi niepodważalny atut książki. Akcji w zasadzie jest niewiele. Można ją streścić w jednym zdaniu "perypetie Anny oraz jej uwiecznionej na starych fotografiach rodziny". Losy te poznajemy naprzemiennie - jeden rozdział poświęcony jest głównej bohaterce, drugi członkom familii. Lektura skłania do refleksji nad rolą naszych korzeni w życiu. Uświadamia nam, jak ważne są rodzinne więzi, jak bardzo przeszłość ma wpływ na chwilę teraźniejszą.

 

Mimo to całość jest dość płytka. Nie czujemy się bynajmniej do głębi poruszeni. Bardzo dobrze się to czyta i nic więcej. Można się pośmiać do rozpuku, chwilkę zastanowić na poważniej i odłożyć książkę na półkę. Lektura łatwa, lekka i przyjemna, typowo kobieca. Idealna na jesienny wieczór przy kominku lub kaloryferze i gdy człowiek chce się odprężyć i pośmiać. Świetnym stylem napisana, ale nie zapadająca na dłużej w pamięć. Jednak takie pozycje też są potrzebne. Nie da się codziennie wgłębiać w uczone księgi. Czasem trzeba czegoś dla relaksu i miłego, beztroskiego spędzenia czasu z książką w dłoni.

 

Kalina Beluch

Kup książkę Rudzielce

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Rudzielce
Książka
Rudzielce
Katarzyna Buziak
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy