Książka ta reklamowana jest przez wydawców jako kryminał i powieść erotyczna w jednym. Jeżeli chodzi o erotykę to faktycznie główny bohater – Bernard – wykazuje się sporą potencją, a kobiety jakby same wpadają mu w ręce. Jednak jeżeli chodzi o kryminał to poza paroma zagmatwanymi sytuacjami, kradzieżą i jakimś pobiciem, trudno dopatrzyć się wątków kryminalnych.
Pierwszy tom powieści składa się z dwóch części. W pierwszej z nich poznajemy wspomnianego już Bernarda, malarza, poetę i grafika. Jego małżeństwo jest w permanentnej rozsypce, więc próbuje on na nowo poukładać sobie życie. Dość przypadkowo poznaje Krystynę. Nieufna i całkiem neutralna z początku znajomość powoli zmienia się w poważne uczucie. Jednak każdy ciągnie za sobą jakąś przeszłość. Te „trupy z szafy” wprowadzają trochę gnilną atmosferę w ich sielankowy związek. Drugiej osoby nie można poznać na paru randkach, na których każdy jest miły, rozmawia się na przyjemne tematy i próbuje pokazać z jak najlepszej strony. Dlatego tak nieprzyjemna i kosztowna okazuje się lekcja jaką dostaje Bernard. Historia nie odbiega momentami formą i treścią od harlequinowych opowieści tyle, że na końcu niewiele osób splata uściski.
Ciekawiej robi się w drugiej części. Bernard na zaproszenie jednego z przyjaciół, zabiera swoje obrazy i wyjeżdża do U.S.A. Tu także nie wszystko układa się według planu, a o swoje, jak to w Ameryce, trzeba walczyć czasem bardzo ostro. Autor niespiesznie wprowadza nas w klimat tego wielkiego kraju, oglądanego trochę od spodu, z pozycji robotnika i zagubionego obcokrajowca, ale z dystansem intelektualisty. Tu także, w końcu to powieść erotyczna, Bernard nawiązuje parę nowych znajomości. Choć ta najciekawsza okaże się w ogóle nieerotyczna z kobietą, jak sama twierdzi prawie stutrzydziestoletnią. Ta szamanka-czarownica otacza Bernarda opieką i przekazuje mu swoje mądrości życiowe. Budzi jednocześnie strach, podziw, szacunek i obrzydzenie. Cała opowieść urywa się w Ameryce i dalszego ciągu trzeba oczekiwać w zapowiadanym na sierpień drugim tomie.
Książka ta nie jest zbyt porywająca intelektualnie. Pierwszą część czyta się momentami, o czym już wspominałem, jak jeden z serii Harlequinów. W drugiej natomiast opowiadana historia jest co prawda ciekawsza, ale niestety przewidywalna. Jeżeli pojawia się w toku akcji jakaś kobieta w wieku rozrodczym to z pewnością „nadzieje się”, w dosłownym tego słowa znaczeniu, na Bernarda. O innych oczywistościach nie będę pisał, by nie psuć lektury. Drażni także, szczególnie bardziej wymagającego czytelnika ciągle tłumaczenie „niezrozumiałych” słów na dole strony. Trochę to przypomina wydania lektur w którym uczniów traktuje się jak tępaków, gdzie na marginesach kartek wstawia się komentarz do akcji książki i tropy pomagające w myśleniu. To do czego mogę się jeszcze przyczepić to zdania-gnioty, które wyłapałem w pierwszej części książki. Zapewne wynikły one trochę z charakteru opowiadanej historii, której autor chciał nadać odpowiedniej atmosfery i klimatu. No, ale bohaterka niknąca w półmrocznej perspektywie korytarza i ostatnie promienie słońca czerwonymi jęzorami liżące czarne pnie były dla mnie ciężkie do przejścia. Szczególnie, że te wpół podniosłe, wpół patetyczne zdania pojawiały się nagle i zaskakiwały nie pasując stylem do reszty tekstu. Byłbym jednak niesprawiedliwy gdybym tylko wyłapywał wady i nic nie napisał o mocnych stronach książki.
Bardzo dobrze skonstruowany jest główny bohater powieści – Bernard. Wykształcony intelektualista, który jednak nie posiada typowych, śmieszących nas u intelektualistów cech. Do wykształcenia doszedł nie poprzez siedzenie nad książkami, tylko dzięki wrodzonym zdolnościom. Za sobą ma bujną i buntowniczą przeszłość, nawet jakiś czas siedział w poprawczaku. Jest inteligentny, ale jak potrzeba potrafi przypieprzyć. Facet, którego nie sposób nie polubić i na którego nie sposób, że tak delikatnie to ujmę, się nie podenerwować. Imponuje mężczyznom, którzy chcieliby mieć niektóre przynajmniej jego cechy, i podoba się kobietom, dzięki swojej osobowości. Przy tym wszystkim nie jest on postacią sztuczną. To bohater z krwi i kości.
Książka napisana z lekkością, zaciekawia i śmieszy. Zirytowałem się pod koniec pierwszego tomu, bo bardzo chciałem wiedzieć co dalej z Bernardem. Po prostu polubiłem go i, nie powiem, z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Jak to powiedział do Bernarda jeden z bohaterów: Jestem całkiem zwyczajnie, po ludzku, ciekaw, jak się dalej panu ułoży. I myślę, że po lekturze pierwszego tomu nie on jeden. Lucjan Kubica.
W Opowieściach okrutnych Pawła Siedlara spotkamy wszystkie sytuacje towarzyszące literaturze grozy: atmosferę niepokoju, tajemne znaki i materializacje...
Kiedy płynie niewinnie przelana krew, budzą się upiory. Wojny, masowe egzekucji? Były dla nich niczym uczty. W ekstazie darły szarpane kulami ludzkie mięso...