Merhaba!
Podróże, podobnie jak artyści rodzą się same. Decyduje o tym splot mnóstwa rozmaitych okoliczności, a tylko w niewielkim stopniu – cokolwiek byśmy o tym myśleli – nasze chęci czy wola – pisał Lawrence Durrell w Gorzkich cytrynach Cypru. Niekiedy ten wewnętrzny imperatyw, ten zew wielkiego świata odzywa się w nas po latach niespokojnego życia w poczuciu, że nie jesteśmy szczęśliwi, że do pełni życia brakuje nam jakiegoś tajemniczego pierwiastka. Bywa również tak, że podróże są częścią naszego życia od zawsze i nie potrafimy sobie wyobrazić domu osadzonego na jednej i tej samej ziemi. Niekiedy też pragnienie podróżowania, otwarcia się na nowe światy budzi się pod wpływem pewnych wydarzeń – traumatycznych bądź szczęśliwych, a niekiedy decyduje o tym zwyczajny przypadek. Serce rozbudzone miłością do podróży nigdy już nie odnajdzie ukojenia w trwaniu w bezruchu, pchać go będzie przed siebie nadzieja poznania, zaś tam dokąd pójdzie, tam będzie jego dom…
Czy tak właśnie stało się z Angie Brenner i Joy Stocke, dwiema przyjaciółkami, które związały swoje życie z Turcją? Wspólna przygoda stała się początkiem nowej historii, którą pisały za każdym razem, kiedy znów zatęskniły za smakami i zapachami tego kraju. Swoje wrażenia z podróży opisały w książce Romans z Turcją, opublikowanej nakładem wydawnictwa Lambook, pomiędzy wierszami przemycając fascynację krajem, w którym obok siebie znajdują się meczety, kościoły i synagogi, w którym kobieta podróżująca samotnie wciąż budzi zdziwienie, a niekiedy bulwersuje, krajem, który swoją gościnnością i hojnością przyciąga niczym magnes.
Ścieżki Angie i Joy przecięły się w byłej wiosce rybackiej, w miejscowości Kalkan, położonej na śródziemnomorskim wybrzeżu Turcji. Tam właśnie ich wspólna przyjaciółka Wendy otworzyła wraz z partnerem, Turkiem o imieniu Orhan, pensjonat oraz restaurację. Specjalistka od turystyki, która w porywie miłości dała się namówić ukochanemu na karkołomną inwestycję? To nie mogło się dobrze skończyć - szczególnie, że „Słoneczny Pensjonat” nawet nie przypomina miejsca, w którym nawet najbardziej zdesperowany turysta chciałby spędzić noc. Jednak z jego balkonu roztaczają się wspaniałe widoki i właśnie tam pomiędzy Angie a Joy nawiązała się głęboka przyjaźń, zrodzona ze wspólnoty dusz i fascynacji krajem, w którym znalazły się przez przypadek.
Angie, która od dziecka żarliwie pochłaniała kolejne numery „National Geographic”, zrezygnowała z kariery w korporacji na rzecz prowadzenia własnej księgarni podróżniczej. Propozycja Wendy dotycząca pomocy w prowadzeniu pensjonatu zbiegła się ze spektakularną plajtą firmy i kryzysem finansowym dziewczyny, dlatego też Turcja jawiła jej się jako odskocznia od brutalnych praw rynku. Joy natomiast, szczęśliwa żona i matka, od wielu lat łączyła podróże z prowadzeniem domu – pracuje bowiem dla agencji turystycznych jako recenzentka hoteli w Grecji i we Włoszech. Obie jednak skrycie marzyły nie o tworzeniu reportaży, ale historii, dlatego pobudzająca wyobraźnię Tursja wydawała się miejscem idealnym do rozpoczęcia kariery pisarek.
Warunki panujące w pensjonacie i lekceważące podejście Orhana sprawiły, że kobiety podjęły decyzję o rezygnacji z pełnienia swych obowiązków, tracąc co prawda przyjaciółkę, ale zyskując możliwość zagłębienia się w klimat kraju, poznania jego barw, zwyczajów, zapachów oraz wypełniających go ludzi. Pierwsza wizyta w Turcji stała się przełomową – od tamtej pory wracają regularnie do kraju pachnącego orzechową baklawą, kraju, nad którym unoszą się dźwięki akordeonu i romantyczny głos Ibrahima Özgüra, śpiewającego Błękitnego motyla.
Turcja, która wielu kojarzy się z krajem niebezpiecznym i nieprzyjaznym, dla przyjaciółek stała się swego rodzaju Mekką, tęsknoty za którą nie potrafiły już wyrzucić ze swych serc. Szczególnie, że Angie wdała się tu w romans z Habibem, że chciały tu kupić dom w wiosce Ortahisar. I choć transakcja nie doszła ostatecznie do skutku, to pobudki wraz z wezwaniem na poranną modlitwę, dobiegające z głośników na dachu meczetu, wizyty w hammanie, kobiecej łaźni, godziny spędzane na popijaniu herbaty w sklepach tureckich sprzedawców stały się częścią ich codzienności. Być może to również arabeski o nieszczęśliwej miłości, snute zmysłowym głosem, a może fascynacja kulturą i sprzecznościami Turcji, w której konserwatywny Wschód przenika się z hedonistycznym wybrzeżem Morza Śródziemnego sprawiły, że przyjaciółki podjęły decyzję o powrocie do Turcji w grudniu, by uczestniczyć w Festiwalu Tańczących Derwiszy odbywającym się na cześć Dżalaluddina Rumiego, a następnie o powrotach w regularnych odstępach czasu.
Wraz z autorkami wędrujemy deszczowymi ulicami Sultanahmetu, cofamy się dzięki wspomnieniom przewodniczki do 1980 roku, kiedy doszło w Turcji do przewrotu wojskowego, zatrzymujemy się nawet na kieliszek raki w hotelu, w którym Agata Christie napisała ponoć Morderstwo w Orient Expressie. Wyruszamy także do Kapadocji, gdzie zatrzymujemy się w przypominających jaskinie pokojach wydrążonych w zboczu wzgórza i spacerujemy po Rajskim Ogrodzie, jak kiedyś nazywano Kapadocję, sycąc się zapachem powietrza i podziwiając krajobraz urozmaicony kamiennymi iglicami.
Odwiedzamy również krainę Amazonek – dzielnych kobiet, dzikich i nieustraszonych wojowniczek i słuchamy smutnej historii pewnego Kurda, właściciela hotelu, który opowiada o prześladowaniach i o swoich marzeniach o wolności. Wyruszamy również do Mardinu, gdzie spotykamy się z przedstawicielami Kameru - organizacji skupiającej się na edukacji tradycyjnych społeczeństw muzułmańskich na temat praw kobiet. Zajmująca się ofiarami honorowego zabójstwa, prowadząca schronisko dla kobiet organizacja przypomina, że w Turcji wciąż głęboko są zakorzenione pewne tradycje, zaś zapoczątkowany przez Kemala Atatűrka proces laicyzacji przebiega bardzo wolno.
W trakcie tych podróży, odbytych dzięki autorkom, Turcja ma szansę zawładnąć sercami czytelników, intrygując i wodząc na pokuszenie. To właśnie miarą sukcesu książki Romans z Turcją oraz Angie Brenner i Joy Stocke, które dzieląc się swoja pasją i swoją miłością do Turcji, zdołały zaszczepić tęsknotę za krajem którego wielu z nas nigdy nie widziało, ale który – dzięki lekturze – uwodzi swoją odmiennością. Jedyną wadą publikacji jest brak zdjęć, które pozwoliłyby skonfrontować wyobrażenia z obrazem zatrzymanym w kadrze. Może to jednak być tylko znak, by spróbować zobaczyć ten kraj osobiście…