Cztery siostry - Batty, Jane, Skye i Rosalinda - jadą wraz z ojcem i Psiskiem na wakacje. Mama dziewczynekz marła po narodzinach Batty - panny Penderwick zostały więc tylko pod opieką kochającego je taty. Gromadka trafia do Arundel - miejsca, w którym są przepiękne ogrody i... okropna, despotyczna właścicielka posiadłości, pani Tifton. Dziewczynki zaprzyjaźniają się z synem pani Tifton, Jeffrey'em, a serce Rosalindy podbija młody ogrodnik, Cagney. Tak rozpoczyna się historia z powieści Jeanne Birdsall. Ksiązka ma podtytuł "wakacyjna opowieść o czterech siostrach, dwóch królikach i pewnym interesującym chłopcu" - i to doprecyzowanie idealnie trafia w sedno tomu.
"Rodzina Penderwicków" jest wakacyjna nie tylko ze względu na czas akcji, ale też z uwagi na atmosferę powieści - ciepłej, pełnej humoru i przygód. Z czterech sióstr Penderwick każda ma inny temperament, zainteresowania i pomysły. Jane pisze książki, Skye jest rozrabiaką, Rosalinda - jako najstarsza - próbuje opiekować się wszystkimi, a czteroletnia Batty rozumie mowę Psiska i biega wszędzie z ukochanymi przypiętymi na plecach skrzydłami motyla. Jest ponadto nieśmiała i nieufna wobec obcych. Dziewczyny starają się wszystkie konflikty i problemy rozstrzygać we własnym gronie, nie mieszając do tego ojca - który, choć wydaje się być zdominowany przez taką ilość małych kobiet, radzi sobie z ich wychowaniem doskonale i wie, że może im zaufać. Dlatego też nie krępuje ich nadmiernym kontrolowaniem - na wakacje zostawia córkom (do których mówi "żołnierze") swobodę.
Pan Penderwick - żeby odwołać się do rodzimej literatury - przypomina trochę Borejkę z Jeżycjady Małgorzaty Musierowicz. Tak samo cichy i spokojny, dobry ojciec, tak samo zwraca się do swoich córek, wplatając w swe wypowiedzi cytaty łacińskie (z tym że Penderwickówny nic z nich nie rozumieją). Cztery dziewczynki mogą więc korzystać z uroków lata - przyzwyczajone do braku nadzoru zapominają o surowych zasadach wprowadzonych przez panią Tifton - i wpadają bez przerwy w tarapaty. Z opresji wychodzą często dzięki pomysłowości i łączącej je przyjaźni. Siostry Penderwick mogą kłócić się między sobą, ale kiedy trzeba - stają zawsze w swojej obronie. Niestraszna im nawet pani Tifton...
Jeanne Birdsall sprytnie rozwiązuje w powieści problemy dzieci i wyjaśnia genezę niektórych nakazów czy zakazów, wprowadzając odpowiednie wskazówki do fabuły tak, by były niewidoczne dla młodych czytelników. Pokazuje dzieciom, kiedy mogą same decydować o tym, co jest dla nich dorbe, a kiedy muszą podporządkować się żądaniom rodziców. Ale dla odbiorców powieści Birdsall ważniejsze będzie coś innego: to książka niebywale ciepła. Zachęca do lektury nie tylko kolejnymi emocjonującymi przygodami, ale i sposobem opisu bohaterów. Dzieci mogą na sobie polegać, wszystkie przygody muszą skończyć się jak najlepiej i nikt nie będzie samotny. Ten spokój na płaszczyźnie opowieści w połączeniu z mnóstwem dobrej zabawy i ciekawych przeżyć bohaterów na planie fabuyuły składa się na książkę, do której chce się wracać.
Optymizm Jeanne Birdsall dodaje otuchy czytelnikom - ta powieść zamiast "wakacyjna" mogłąby się równie dobrze nazywać "rodzinną" (choć ze względu na młody wiek odbiorców - niekoniecznie "familijną"). Jeanne Birdsall wyczarowała tom, w którym nie wykracza się poza realizm - ale jest to realizm humorystyczno-optymistyczny. Próbowała - i to w "Rodzinie Penderwicków" widać - napisać książkę w stylu klasyki literatury dziecięcej, zbliżoną do powieści Frances Hodgson Burnett i do cyklu o Ani z Zielonego Wzgórza. Nie dorównuje tym pozycjom co prawda stylem, ale i tak "Rodzinę Penderwicków" można śmiało postawić na półce obok "Tajemniczego ogrodu" i książek Lucy Maud Montgomery.
When summer comes around, it's off to the beach for Rosalind... and off to Maine with Aunt Claire for the rest of the Penderwick girls, as well as their...
Urocze siostry Penderwick są, jak zwykle, gotowe przeżyć wielką przygodę! Jednak wyzwanie, jakie stawia przed nimi los, nie jest tym, o czym marzyły. Ciotka...