„Oto głośna spowiedź aktora, który stracił głos. Oto poruszająca filipika mima, który nie może poruszyć palcem. Oto płomienna tyrada dyrektora spalonego teatru” – ten efektowny fragment mógłby być umieszczoną na czwartej stronie okładki zachętą do lektury książki Andrzeja Zaorskiego „Ręka noga mózg na ścianie”. Ale po kolei. Andrzej Zaorski przeszedł kilka lat temu udar mózgu. W ramach terapii miał – tak zresztą jak Sławomir Mrożek – prowadzić dzienniczek, zapisywać swoje wspomnienia. Marek Ławrynowicz dostrzegł w takim dzienniczku materiał na świetną książkę. Tak powstała „Ręka noga mózg na ścianie”. Dzieło Zaorskiego dzieli się na dwie części – „Orła” i „Reszkę”. Tom jest wydany tak, że lekturę można zacząć od jednej lub drugiej strony. „Orzeł” to opowieść poważna, miejscami smutna, czasami bolesna czy wstydliwa. To prawdziwa „spowiedź”. Jest to część autobiograficzno-wspomnieniowa (korzystam tu z rozróżnienia Niny Berberowej, która twierdziła, że autobiografia to opowieść o sobie, wspomnienia – o innych). Zaorski przedstawia swoją rodzinę, znajduje miejsce na opowieści o dzieciństwie i dorastaniu, szkolnych przygodach, perypetiach z cenzurą, narzeczeństwie i małżeństwie, o pomysłach dzieci i wnuków. Część wspomnień zabarwiona jest oczywiście śmiechem, część – przygnębia lub przeraża. Ale kiedy zacznie się czytać książkę Zaorskiego „z dupy strony” (cytuję za autorem) – to jest – zajrzy się do części zatytułowanej „Reszka”, atmosfera zmienia się diametralnie. „Reszka jest milczeniem” – oznajmia Zaorski, trawestując satyrycznie Szekspira. Nie ma racji. „Reszka” jest śmiechem. Jest jedną wielką antologią dowcipów i anegdot, opowieści o kawałach, jakie lubili sobie robić artyści. To część wspomnieniowo-autobiograficzna. Najlepsze i przeważnie nieznane szerszej publiczności historie bawią do łez. Fragmenty „Reszki” są pod względem satyrycznym bezbłędnie skomponowane – doświadczenie Zaorskiego-kpiarza przydało się i pozwoliło odpowiednio dawkować napięcie i komizm. „Reszka” to króciutkie refleksje i wspomnienia ze znakomitymi pointami, to opisy żartów środowiska satyrycznego i aktorskiego. Żartów wyszukanych i wymagających ogromnego zaangażowania czy pomysłowości. Ciężko byłoby przeczytać „Reszkę” nie wybuchając raz po raz śmiechem. I ten śmiech, dobra zabawa, to najlepsza z możliwych recenzji książki Zaorskiego. Dodatkowo opowieści Zaorskiego przedzielają kolejne anegdoty, (tym razem – krążące jako dowcipy), zabawne cytaty, kilkanaście satyr autora, jego rysunki, żartobliwe horoskopy, fotografie rodziny i przyjaciół oraz – samego Zaorskiego, parodiującego rozmaite postacie, poza tym pojawiają się tu wycinki prasowe i fragmenty ćwiczeń, które musiał wykonywać aktor, żeby powrócić do pisarskiej sprawności. Wszystkiemu patronują dyskretne nawiązania do…Gombrowicza. Andrzej Zaorski nie użala się nad sobą, nie pyta, dlaczego jego spotkał tak ciężki los. Z treningu pisarsko-terapeutycznego uczynił świetną zabawę. Świetną - przede wszystkim – dla czytelników.