Zatrzymany w miejscu, metafizyczny obraz świata ukazuje czytelnikom na kartach powieści „Puste spojrzenie” José Luis Peixoto. Jeden z najważniejszych współczesnych portugalskich pisarzy przedstawia świat jako miejsce wyzbyte z nadziei, w którym życie toczy się z dnia na dzień, karmiąc się zemstą – miejsce, gdzie nie ma miejsca na prawdziwe i szczere uczucia. Wizja Peixoto, kipiąca pesymizmem, z pewnością w wielu czytelnikach wzbudzi zamierzone przez autora katharsis.
„Puste spojrzenie” to opowieść o dwóch pokoleniach ludzi mieszkających w wiosce, w której czas niemalże stoi w miejscu. Jego pozorny upływ zauważyć można tylko za sprawą śmierci kolejnych mieszkańców. Otoczenie jednak cały czas pozostaje niezmienione. Gorące słońce doskwiera mieszkańcom, którzy spragnieni ochłody ukrywają się w cieniach rozłożystych dębów lub w gajach oliwnych. Żyjący w wiosce ludzie wydają się być kpiną zadaną człowieczeństwu. Spotkać bowiem można syjamskich braci, zrośniętych najmniejszym palcem u ręki, ślepą prostytutkę czy kalekiego cieślę.
Losy bohaterów przeplatają się ze sobą. W wiosce każdy zna życie i przeszłość swojego sąsiada. Ta na pozór zwyczajna mieścina jest groteskowo przerysowanym obrazem ludzkiego nieszczęścia. Dni płyną wolno, tygodnie zlewają się w jedno z miesiącami. Ludzie zdają się cicho przemykać pomiędzy kolejnymi wschodami i zachodami słońca. Zajęci własnymi obowiązkami, wypasem owiec czy prowadzeniem gospodarstwa, nie potrafią ze sobą rozmawiać, uciekają przed czekającą na nich w oczach najbliższej osoby rzeczywistością. Zdrada, choć nieakceptowana, jest w wiosce na porządku dziennym. Rany, jakie zadają sobie nawzajem współmałżonkowie, pogłębiają dzielącą ich przepaść niezrozumienia.
Prawdziwa miłość, jakiej niewielu bohaterów „Pustego spojrzenia” doświadcza, jest tylko ulotną chwilą, uczuciem które pewnego dnia zniknie wraz z ukochaną osobą. Cierpienie wydaje się zatem nieodłącznym doświadczeniem każdego spośród mieszkańców. Chodzi tu zarówno o ból fizyczny, spowodowany ranami odniesionymi w bójce czy wrodzonym kalectwem, ale przede wszystkim o cierpienie psychiczne, cierpienie udręczonej duszy, która nie może zaznać spokoju w ogarniętym szaleństwem umyśle. Z powieści zdaje się wynikać swego rodzaju morał, że całe ludzkie życie jest synonimem cierpienia. Od chwili urodzenia, przychodząc na świat w bólach matki, odkrywając rzeczywistość, stykając się z nieustającą niesprawiedliwością aż do momentu często długiej, bolesnej śmierci.
Śmierci, która według autora jest jedyną możliwością na uniknięcie cierpienia. Nie jest to jednak doskonałe rozwiązanie. Wraz z końcem życia znika nie tylko ból, ale także namiastka i okruchy radości. Pozostaje nicość, pustka, brak słów, gestów, nawet tytułowych „pustych spojrzeń”. Zestawione ze sobą dwa pokolenia wydają się niemalże identyczne. Choć znacznie różnią się od swoich rodziców, mają wobec życia takie same oczekiwania. Za wszelką cenę pragną miłości i akceptacji drugiej osoby, przynależności i spokojnego życia w wymarzonym przez siebie miejscu. Niestety, tak jak ich protoplaści, muszą liczyć się z burzą rozczarowań, garściami cierpień i śmiercią, która zmyje jakikolwiek po nich ślad na ziemi.
Książka José Luisa Peixoto jest doskonałym przykładem prozy poruszającej najważniejsze aspekty ludzkiego życia za pomocą doskonałej metaforyki i projekcji zasad rządzących światem na nieistniejącą, a równocześnie ponadczasową wioskę. Bohaterowie noszący imiona proroków czy aniołów z Pisma Świętego, wśród których warto wymienić Mojżesza, Eliasza czy Gabriela, są starannie zarysowanymi przeciwieństwami postaci biblijnych. Cichym i ukrytym za wiecznym uśmiechem przywódcą wioski jest diabeł. To on udziela ślubów, a w szynku Judasza informuje mieszkańców o występkach najbliższych im osób. Świat Peixoto jest światem opanowanym przez zło, od którego ludzie w żaden sposób nie mogą się uwolnić.
Na szczególną uwagę zasługuje język, jakim posługuje się w „Pustym spojrzeniu” José Luis Peixoto. Choć jest to proza, często pozostaje ona na krawędzi poezji. Dzieje się tak za sprawą bogatej metaforyki, mistrzowsko skomponowanych porównań czy lekkości, z jaką autor opisuje przestrzeń. Otoczenie nie jest bowiem samodzielnym organizmem – jest to byt przenikający człowieka, koegzystujący z nim każdego dnia. Przestrzeń ukazana jest niemal jak żyjący w niej ludzie. Żyje, budzi się, zasypia i cierpi. „Puste spojrzenie” z pewnością skłoni czytelnika do głębokich refleksji. Do zastanowienia się nad tym, czy rzeczywiście skazani jesteśmy na cierpienie i samotność. Czy nasze życie jest tylko nic nieznaczącym epizodem w rozciągającej się w nieskończoność skali czasu.