Krótka forma w wykonaniu autora Achai
Pięć opowiadań. Dwa krótkie i trzy dłuższe, wśród których jest tytułowa Pułapka Tesli. Opowiadania nierówne. Wygląda na to, że Andrzej Ziemiański sprawdza się przede wszystkim w dłuższej formie, ta krótka nie jest w jego przypadku aż tak rewelacyjna. Dowodem na to zdaje się najdłuższe w książce opowiadanie A jeśli to ja jestem Bogiem? To właśnie ono, ostatnie w zbiorze, okazuje się najbardziej interesujące jako przykład prozy łączącej świetne wykonanie, wyrazisty humor, groteskę, ironię i elementy horroru zmieszane w dobrych proporcjach. Tytułowa Pułapka Tesli intryguje, ale miejscami trochę nuży wywodami.
Na początek lektury czeka Polski dom, krótka historia z suspensem. Przemyślana, porządnie napisana, ale nie do końca porywająca. To nostalgiczna wycieczka w przeszłość, odrobina historii zmieszana z rzeczywistością. Już ona pokazuje kierunek tego tomu opowiadań: fantastyka zmieszana z elementami grozy, czas, duża dawka historii i swojskie, polskie klimaty. Stałym elementem opowiadań jest Wrocław, który albo staje się miejscem akcji, albo przynajmniej zostaje wspomniany w opowieści.
Historią o miłości, która nie cofa się przed byle trudnością, jest Wypasacz. Oryginalny pomysł, średnie wykonanie. Przede wszystkim nie porywają dialogi, trochę niedopracowana jest też postać Anity, głównej bohaterki. Niedostatki równoważy trochę czarny humor tej opowieści.
Opowiadanie Pułapka Tesli nie należy do tekstów łatwych w odbiorze. Ziemiański chce tu zmieścić sporo faktów z życia niedocenianego Nicoli Tesli, genialnego wynalazcy i naukowca. Sprawia to, że fragmenty opowiadania są niemal formą wykładu z historii nauki. Całość solidnie wzmacnia wyrazisty wątek Dugana Jowanowicza, współczesnego nieformalnego „kata”. Historia wielkiego wynalazcy, jakim był Tesla, jest sama w sobie niezwykła, kłopot jednak w tym, że kiedy próbuje się zbyt dużo zmieścić w dość oszczędnej formie, jaką jest opowiadanie, nie służy to fabule, dynamice akcji, utrzymaniu napięcia. Dobrze, że wynalazki Tesli i fakty z jego życia potrafią działać na wyobraźnię. Ziemiański sprytnie miesza owe fakty i fikcję, a niezrozumiałe zamienia w niesamowite. Traktuję Pułapkę Tesli jako swoisty hołd pisarza złożony mało dziś znanemu - w szerokiej świadomości społecznej - geniuszowi.
Opowiadanie Chłopaki, wszyscy idziecie do piekła należy do grupy najlepszych w zbiorze. Dynamiczne, zaskakujące, ciekawie rozpięte między przeszłością, a teraźniejszością. Wciąga, podobnie jak A jeśli to ja jestem Bogiem? Tematem jest tu manipulowanie przyszłością, coś, co chcieliby mieć w zasięgu ręki wszyscy politycy.
Autor niezapomnianej opowieści o Achai ma wyobraźnię i poczucie humoru. Lubi mocny, dosadny język i nie usiłuje wędrować z czytelnikami tylko po wspaniałych amerykańskich metropoliach. Pozostaje wierny swojej wizji historii, pisze o ludziach w jakiś sposób nam bliskich. Miejscem akcji potrafi uczynić Wrocław, a niekoniecznie wielomilionowy Nowy Jork. Odpowiada mi to, że bohaterowi mają często polskie nazwiska i zwyczajne imiona. Sprawia to, że są bliscy bardziej niż jakieś Marcusy, Samy czy Johny. Mocną stroną prozy Ziemiańskiego jest jej osadzenie w rzeczywistości, która jest w jego utworach często ironicznie komentowana. Wykorzystuje on pomysły niekoniecznie nowe, ale ich realizacja ma w sobie ducha świeżości. Ziemiański potrafi rozbawić i potrafi miło zaskoczyć.
W tym zbiorze jakość utworów wydaje się poprawiać z każdą kolejną stroną. I mieć znaczącą korelację z ich długością. Czy warto zatem sięgnąć po tę książkę? Bez dwóch zdań tak. Choćby dla jednego lub dwóch opowiadań.
Sensacyjna, rozgrywająca się w błyskawicznym tempie akcja ma za scenerię Festung Breslau – od zimy 1945 r. broniącej się przed atakami Armii Czerwonej...
Gdzieś na krańcu imperium Virion znajduje osadę zamieszkałą przez wyrzutków, łotrów i uciekinierów takich samych, jak on. W miejscu...